Do kolejnej majówki w czasach wielkiej zarazy(?) został już tylko tydzień, niestety hotele i gastronomia, które bardzo liczyły na luzowanie obostrzeń dalej mają czerwone światło. Przyparta do muru branża turystyczna jednak ani myśli tak łatwo rezygnować z szansy na wyjście z finansowego dołka. Najwyraźniej wcale nie jest w rzeczywistości tak zabójczo jak przedstawiają to codzienne raporty skoro przedsiębiorcy jakoś o swoje życie się nie lękają. Natomiast na pewno jest zabójczo jeśli chodzi o kondycję branży i miejsca pracy. Według danych Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego w zeszłym roku straciło pracę w tym sektorze prawie 40 proc. zatrudnionych, co niestety nie robi najmniejszego wrażenia na rządzących zainfekowanych koronaświrusem.
W obejściu epidemicznych zakazów zdeterminowanym hotelarzom pomoże kuriozalnie … rządowe rozporządzenie dotyczące prowadzenia (a raczej nie) działalności przez hotele, które dopuszcza otwacie obiektów świadczących usługi lecznicze. W związku z tym jak donosi portal dziennikbaltycki.pl w długi majowy weekend ,,Trójmiasto czeka najazd ,,przewlekle chorych” „, co tak naprawdę niewiele mija się z prawdą. Życie zdalne, godziny spędzane przy komputerach, brak ruchu, noszenie masek i długofalowy stres spowodowały, że społeczeństwo bardzo podupadło na zdrowiu, choć troskliwej władzy o ratowanie zdrowia rzekomo chodziło.
Hotelarze mający zamiar otworzyć swoje podwoje dla schorowanych obywateli mogą liczyć na wsparcie Polskiej Izby Hotelarzy, która zapowiedziała pomoc prawną przy dostosowywaniu obiektów do działalności leczniczej w ramach akcji ,,Otwieramy na majówkę”. Według szefa PIH akcja rozszerzona również poza majówkę daje szansę hotelom na przetrwanie czasu pandemii, której końca nie widać: ,,Poprowadzimy hotele pobytowe, hotele typu spa&wellness przez proces przeorientowania się na obiekty świadczące usługi paramedyczne oraz lecznicze”.
Jeśli nie wyjazdy lecznicze, to do wyboru pozostają jeszcze hotelarzom i spragnionym odpoczynku obywatelom podróże … służbowe. Już teraz proceder spędzania wolnego czasu na Pomorzu ze służbowym laptopem u boku ma się całkiem nieźle, i jeszcze jakoś od tego nikt nie umarł. Niestety polska branża turystyczna ma konkurencję, którą ciężko będzie pokonać. Naszemu rządowi należą się specjalne podziękowania za wprowadzane zakazy od hotelarzy z innych europejskich krajów, którzy nie tylko, że zakazu prowadzenia działalności nie mają, to jeszcze oferują tak atrakcyjne ceny, że majowy wypoczynek nad polskim morzem, nawet leczniczy czy służbowy po prostu nie ma szans.
Opracowanie BC
Źródło: