Lotnisko w Balicach w czasie epidemii koronowirusa Fot. Adam Wojnar / Polska Press
Kto kiedykolwiek odwiedził lotnisko w Krakowie-Balicach, największy regionalny port lotniczy w Polsce, byłby teraz z ciężkim szoku. Tłum ludzi z całego świata i charakterystyczny gwar o każdej porze dnia i nocy zastąpiła – pustka. Nie ma odpraw, nadań bagażu, łez pożegnania i wzruszeń na powitanie. Nie ma pospiechu przedsiębiorców mknących na biznesowe spotkania do Londynu, Chicago czy Kuala Lumpur. Nie działa żaden z punktów handlowych i informacyjnych. Terminal pasażerski jest zamknięty i nie wiadomo, kiedy znów ożyje. – Tak nie było jeszcze nigdy w historii. Nawet najdłużej pracujący tutaj ludzie nie pamiętają takiego widoku – mówi w specjalnym Barometrze Bartusia Radosław Włoszek, prezes Kraków Airport. Zdjęcia pustego lotniska w galerii.
Krakowski port lotniczy był pierwszym polem boju z koronawirusem w Małopolsce i – obok warszawskiego lotniska Chopina – pierwszym w Polsce. Prewencyjna wojna z COVID-19 zaczęła się tu już w styczniu, gdy do Europy docierały kolejne, coraz bardziej niepokojące, sygnały o rozwoju epidemii w Chinach. Lotnisko w Balicach jest na co dzień bramą Krakowa i Małopolski na świat i zarazem kołem zamachowym krakowskiej i małopolskiej turystyki, hotelarstwa, gastronomii, handlu, usług i wielu innych branż – to głównie samolotami wybieramy się na wakacje, do pracy za granicą czy w biznesowe podróże, to samolotami docierają do nas turyści.
W 2019 roku Kraków Airport oddłużył w sumie ponad 8,4 mln pasażerów, o ponad 1,64 mln więcej niż w roku 2018. W ten sposób lotnisko położone w podkrakowskich Balicach ustanowiło absolutny rekord w historii polskich lotnisk regionalnych. Rekordowy był również grudzień: z usług portu skorzystało 713 394 pasażerów, czyli o 155 tys. więcej niż w grudniu 2018. To wzrost o 28 procent.
Za: Gazeta Krakowska