Pracownicy Fabryki Łożysk Tocznych w Kraśniku alarmują o planowanej fali zwolnień. Prezes zarządu FŁT, a także prezes Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego uspokajają.
O sytuację spółki i poziom zatrudnienia zapytaliśmy prezesa zarządu Fabryki Łożysk Tocznych.
– Zwolnień grupowych nie było w fabryce od 2012 roku i nie są planowane. Uważam, że obecny poziom zatrudnienia jest adekwatny do poziomu zamówień – podkreśla stanowczo Grzegorz Jasiński, prezes zarządu FŁT w Kraśniku.
– W roku bieżącym nie ma wielu zwolnień i najprawdopodobniej nie będzie. Kilku osobom nie przedłużono umowy, ale w tych przypadkach pracownicy zaliczyli „wpadki”, więc pracodawca miał konkretne powody – mówi Krzysztof Pawłowski, prezes Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego.
Bardziej wyraźna redukcja zatrudnienia miała miejsce w roku ubiegłym. Jak wyjaśnia prezes związku pracowników, blisko 200 osobom nie przedłużono umowy lub odeszły one na emeryturę.
Według spółki nieprzedłużenie umów z pracownikami w ubiegłym roku wynika m.in. ze spowolnienia w Europie Zachodniej, a 70 proc. dochodów fabryki pochodzi z eksportu.
– To nie jest prawda, że fabryka ma się źle, choć dużego optymizmu też nie ma – podkreśla Krzysztof Pawłowski.
– Są zamówienia, a obecnie wydzwaniane są osoby, które nie otrzymały przedłużenia umów, by wróciły do pracy. Pracownicy mają prawo być niezadowoleni, bo podwyżki są małe, a zarobki dla wielu nie są satysfakcjonujące. Przez ostatnie 10 lat nie było podwyżki przekraczającej 200 zł. Sytuacja się pogorszyła także w 2018 roku, gdy wypowiedziano nam zakładowy układ zbiorowy pracy i w efekcie m.in. uśredniono wszystkie dodatki. Jednak fabryka działa, a ludzie mogą liczyć na stałą pensję – mówi Krzysztof Pawłowski.
Obecnie w FŁT w Kraśniku zatrudnionych jest 1700 osób. Spółka wdraża kolejne projekty.
– W tym roku uruchomimy nowy produkt. Maszyny do jego produkcji już zostały zamówione. W połowie roku zakończymy projekt budowy Centrum Badawczo-Rozwojowego – dodaje prezes Jasiński.
Za: