Bio-nadzór, czyli co nas jeszcze czeka w związku z epidemią koronawirusa , Czy ponad pięć miliardów ludzi zostanie baranami pod nadzorem stu pastuchów?

Izolacja chorych na COVID-19, następnie zamknięcie całych państw i wyciszenie aktywności społeczeństwa, zrujnowanie bezpieczeństwa gospodarczego. To kolejne etapy strategii walki z obecną pandemią. Następnym będzie nadzór biologiczny – ostrzega Jeremy Cliffe z „New Statesman”.

Cliffe zauważa, że po ogłoszeniu przez Borisa Johnsona 23 marca blokady, nawet Wielka Brytania – niegdyś pionier bardziej pro-wolnościowej walki z obecną pandemią – dołączyła do grona krajów nakładających surowe restrykcje na obywateli.

Wcześniej na takie rozwiązania wśród krajów europejskich zdecydowały się Włochy i Austria, które już niebawem planują znieść blokady. Wzorowały się one na krajach wschodnioazjatyckich: Chinach, Singapurze, Hongkongu, i Tajwanie.

Ale czego możemy się spodziewać w najbliższej przyszłości? Zbyt wczesne zwolnienie blokady – sugeruje Cliffe – grozi wywołaniem drugiej fali, która w przypadku hiszpańskiej grypy w latach 1918-20 okazała się bardziej zabójcza, uśmiercając więcej osób niż w początkowej fazie epidemii, gdy ludzie przenoszący wirusa wrócili do miejsc publicznych i zaczęli ponownie się mieszać z osobami zdrowymi.

We wschodniej Azji niewielkie rozluźnienie restrykcji spowodowało nawrót  infekcji. Instytucje w Hongkongu, które w połowie marca zaczynały pracę  po blokadzie, znów zdecydowały się na wprowadzenie pracy zdalnej ze względu na nawrót zakażeń.

Jedną z opcji walki z pandemią jest utrzymywanie drakońskich restrykcji aż do czasu opracowania, przetestowania i wyprodukowania szczepionek, które miałyby być upowszechnione. Taka blokada musiałaby trwać bardzo długo. Optymiści mówią o co najmniej 18  miesiącach, a realiści zwracają uwagę, iż szczepionki wymagałyby wieloletnich testów w celu wyeliminowania ewentualnego negatywnego wpływu substancji toksykologicznych.

Blokada, która miałaby trwać tak długo, nie wchodzi w rachubę. Katastrofalnie odbiłaby się na zdrowiu psychicznym społeczeństwa (depresja i „śmierć z rozpaczy”), zdrowiu fizycznym, czy wreszcie na gospodarce. Cliffe sugeruje, że np. brytyjskie PKB może spaść aż o 30 proc. już w drugim kwartałe tego roku.

„Pozostaje więc trzecia i ostatnią opcja: bio-nadzór” – komentuje. Jedynym sposobem na zniesienie ograniczeń w perspektywie średnioterminowej – bez ryzyka nawrotu drugiej, śmiertelnej fali choroby powodowanej koronawirusem SARS-CoV-2 – jest zapewnienie przez rządy, aby ci, którzy mają lub mogą mieć wirusa, pozostali odizolowani. „W tym celu – pisze – muszą monitorować i uwarunkowywać zachowanie całej populacji (…) z natężeniem, jakiego nigdy wcześniej nie było w demokratycznym świecie”.

Dlatego kraje stają w obliczu czegoś, co można nazwać „coronavirus trillema”. Rząd ma trzy opcje do wyboru, każda  ma wady i zalety, ale żadna nie jest akceptowana przez społeczeństwo. Mogą wybrać dwie z trzech rzeczy, ale nie mogą mieć ich wszystkich: ograniczać liczbę zgonów, znosić blokady i do tego zachowywać wolności obywatelskie.

Dlatego kraje zachodnie skłaniają się do wyboru rozwiązań wschodnioazjatyckich, to jest ścisłego nadzoru nad obywatelami.

„Jesteśmy poszukiwaczami igieł w stogach siana” – deklarował niedawno Ori Shaashua w „Times of Israel”. Wiceprezes internetowej firmy Neura, specjalizującej się w szpiegostwie przypomina, że przeciętny telefon komórkowy ma obecnie 14 czujników monitorujących, sprawdzających nie tylko lokalizację GPS, ale także ruch, przyspieszenie i poziomy światła, co umożliwia analizę „mikrośrodowiska” danej osoby. Shaashua wypowiedział się kilka dni po tym, jak izraelski premier Binjamin Netanjahu wprowadził kontrowersyjne przepisy – pod pozorem trudnej sytuacji kryzysowej – dające Szin Bet, izraelskiej agencji bezpieczeństwa wewnętrznego, dostęp do wszystkich prywatnych telefonów i wykorzystanie danych w celu walki z pandemią.

Śledzenie rozprzestrzeniania się pandemii koronawirusa za pomocą telefonów nie tylko informuje rządy mniej więcej o tym, gdzie są ich obywatele, ale może także pokazywać „mikrośrodowisko” właścicieli „komórek” i dostarczać skarbnicy informacji o ich fizycznym otoczeniu.

Shaashua mówił, że chociaż wiele osób uważa, iż ​​śledzenie dotyczy informacji GPS, to tylko wierzchołek góry lodowej. Jego firma przetwarza wszelkiego rodzaju inne złożone dane, które telefony komórkowe – bez wiedzy większości użytkowników – nieustannie gromadzą.

Firma Neura współpracuje z organizacjami zdrowotnymi w kilku krajach i „pomaga” rządowi Izraela, który wykorzystuje technologię cyfrową do monitorowania ruchów wszystkich osób w kraju, aby ostrzec ich, iż powinni rozpocząć kwarantannę, jeśli nieświadomie nawiążą bliski kontakt z nosicielem wirusa.

Bezprecedensowe zastosowanie takiego inwazyjnego nadzoru wprowadzono na mocy przepisów nadzwyczajnych, bez nadzoru parlamentarnego, ponieważ odpowiednia komisja Knesetu nie zakończyła obrad w tej sprawie.

Dokładność śledzenia telefonów w przypadku koronawirusa polega na generowaniu szczegółowego obrazu tego, gdzie była zarażona osoba. Wykorzystuje się precyzyjne poziomy światła otoczenia i inne cechy, a także informacje odnośnie tego, jakie sieci WiFi i urządzenia Bluetooth były dostępne w danym miejscu i przy jakiej sile sygnału, niezależnie od tego, czy dana osoba była podłączona do niej, czy nie. Czujniki ruchu wykrywają, czy dana osoba była w tym samym samochodzie lub w tym samym autobusie, pociągu itp.

Algorytmy Neury przetwarzają informacje na temat telefonu komórkowego zebrane przez organizacje zdrowia i określają, kto jeszcze był w identycznym otoczeniu – co można ustalić nawet jeśli telefon znajdował się w kieszeni czy w torbie. W przypadku dopasowania władze widzą informację o tym w swoich systemach i mogą zdecydować o umieszczeniu danej osoby w izolacji. Ten system jest stosowany na Tajwanie.

Tego typu rozwiązania wykorzystuje się także do monitorowania odbioru przemówień, sposobu percepcji wiadomości nadawanych przez reżimowe media, do monitoringu zachowań ludzi biorących udział w zgromadzeniach publicznych itp.

„Pomagają one decydentom zrozumieć, co działa, a co nie” – powiedział izraelski inżynier dodając, że można te rozwiązania wykorzystywać we wszystkich aspektach kampanii publicznej.

Shaashua potwierdził, że jeśli dany przywódca karci ludzi za chodzenie na plaże i do parków, to korzysta nie ze zdjęć czy raportów z mediów społecznościowych, ale raczej z danych z telefonów, które rozpoznają środowiska podobne do plażowych lub parkowych.

W Izraelu kilku liderów skomentowało zachowanie społeczeństwa. W ubiegłym tygodniu prezydent Re’uwen Riwlin wygłosił specjalne orędzie, mówiąc: „Słyszę, że nasze plaże i szlaki turystyczne pękają w szwach. Niebezpieczeństwo jest realne. Pozwól, że znów cię poproszę, abyś postępował zgodnie z instrukcjami dotyczącymi dystansu i trzymał się z dala od zgromadzeń”. Dwa dni później zastępca dyrektora generalnego Ministerstwa Zdrowia ogłosił, że nastąpiła zmiana w podejściu publicznym do tematu.

Shaashua uważa, że ​​szczegółowe dane telefoniczne są niezbędne w walce z koronawirusem, ponieważ przywódcy potrzebują maksymalnego wglądu w myśli obywateli, gdy proszą ich o zrobienie czegoś, co jest sprzeczne z naturą ludzką – trzymania się z dala od siebie – i nie ma poczucia natychmiastowej satysfakcji. „Podobnie jest w przypadku utraty wagi, gdy dana osoba nie widzi natychmiastowej informacji zwrotnej. Trudno jest wpłynąć na zmianę zachowania populacji” – zwraca uwagę. „Należy zmienić sposób myślenia, ale nie można zmienić sposobu myślenia czegoś, czego nie rozumiesz” – dodał.

W swojej najmniej inwazyjnej formie bionadzór polega na wykorzystaniu danych telefonicznych – i innych narzędzi, takich jak kamery przemysłowe CCTV – do monitorowania zachowania populacji jako całości. W Lombardii władze wykorzystały zebrane dane, aby sprawdzić, ile osób przemieszczało się na odległość ponad 500 metrów dziennie. W Wielkiej Brytanii operatorzy O2 i EE prowadzą rozmowy z rządem na temat udostępniania anonimowych danych. Google, Facebook i Apple przeprowadziły podobne rozmowy z rządem amerykańskim.

Jednak, jak sugeruje sam Shaashua, bionadzór może być znacznie bardziej ukierunkowany. Ponieważ testy na obecność koronawirusa stają się tańsze i bardziej rozpowszechnione, rządy mają wiedzę o tym, kto jest zainfekowany. Następnie mogą korzystać z danych telefonicznych, nagrań z kamer przemysłowych, punktów kontroli temperatury, rezerwacji linii lotniczych i kolejowych, informacji o kartach kredytowych, rejestrów zakupów w sieci, z mediów społecznościowych, a w niektórych miejscach także z systemów rozpoznawania twarzy oraz dronów monitorujących, zbierając informacje o określonych osobach, grupach i całej populacji.

W krajach takich, jak: Singapur, Tajwan i Korea Południowa zwykli ludzie mogą śledzić ruchy obywateli z potwierdzonym koronawirusem i otrzymywać powiadomienia tekstowe, jeśli zbliżą się do nich.

W Chinach, gdzie życie powoli wraca do normy, obywatele muszą często skanować osobiste kody QR przemieszczając się, aby pokazać, że nie łamią spersonalizowanych ograniczeń oznaczonych kolorami. Chińska firma zajmująca się sztuczną inteligencją Megvii twierdzi, że tworzy nawet system łączący „wykrywanie ciała, twarzy i podwójne wykrywanie [temperatury] za pomocą kamer na podczerwień i światła widzialnego” w celu identyfikacji osób podatnych na infekcje.

W Wielkiej Brytanii 24 marca trafił do Izby Lordów projekt ustawy nadzwyczajnej, która złagodziłby ograniczenia dotyczące nakazów pilnego nadzoru. Istniejąca brytyjska ustawa o uprawnieniach śledczych zezwala już państwu na przejęcie danych mobilnych, jeśli jest to uzasadnione dla bezpieczeństwa narodowego.

Kolejnym sygnałem, że nadchodzi nowa era jeśli chodzi o inwigilację, jest przegląd prawa UE dotyczącego sztucznej inteligencji i opóźnienie przeglądu zasad prywatności online.

Naukowcy z Wielkiej Brytanii (Oxford) i USA (MIT) opracowują aplikacje śledzące wirusy, zachęcające obywateli do dobrowolnego przekazywania danych. Nowe drakońskie przepisy Izraela obejmują zdalne robienie zdjęć za pomocą aparatów w telefonach komórkowych i włączanie mikrofonów w dowolnym momencie.

Oprócz monitorowania zachowań ludzkich, rząd chce wpływać na całą populacje. Bionadzór wiąże się z przymusem. Rząd nie tylko gromadzi dane dotyczące tego, kto ma wirusa, kogo te osoby mogły zarazić i ewentualnie jak duża jest zagrożona populacja, ale zmusza także – pod groźbą surowych kar administracyjnych – do określonych działań lub powstrzymania się od aktywności.

Proponowany w Wielkiej Brytanii projekt ustawy o koronawirusach daje rządowi prawo do zamykania portów i lotnisk oraz odwoływania wyborów i innych imprez masowych. Na Tajwanie osoby, których telefony sugerują, że łamią kwarantannę, są odwiedzane przez policję niemal natychmiast. Izraelskie środki nadzwyczajne pozwalają na użycie „rozsądnej siły” do rozbicia zgromadzeń. Francja wymaga od osób opuszczających domy posiadania „zaświadczenia” z ważnym uzasadnieniem wyjścia. W Polsce aplikacja stosowana w przypadku osób odbywających kwarantannę wymaga przesyłania selfie oznaczonego tagami geograficznymi o dowolnej porze dnia. Belgijska policja (Polska też to stosuje) wysyła drony nad parki i inne miejsca publiczne. W Brukseli wzywano spacerowiczów do natychmiastowego powrotu do domu.

Są to środki autorytarne, które uzasadnia się republikańskim pojęciem „umowy społecznej”, na mocy której jednostki rezygnują z części swoich swobód w zamian za ochronę pozostałych praw. Tyle, że coraz częściej i dobitniej ta sfera praw dramatycznie kurczy się na rzecz abstrakcyjnego państwa.

Nadzór biologiczny daje ogromne możliwości pozbawienia obywateli licznych swobód pod pozorem „zarządzania kryzysowego”. 20 marca rząd Viktora Orbána przedłożył parlamentowi węgierskiemu ustawę o „stanie zagrożenia”, która zezwala na rządzenie dekretem i kryminalizację publikacji za domniemane wzburzanie lub niepokojenie opinii publicznej.  

W ostatnich tygodniach Singapur nakazał Facebookowi zablokować strony dysydenckie oskarżane o rozpowszechnianie „fałszywych wiadomości”. Chińskie władze, stosujące tzw. kolorowe aplikacje (kolory oznaczające, kto może się w  mniejszym lub w większym stopniu poruszać po regionie, kraju itp.) dzielą się informacjami z policją, ustanawiając szablon dla nowych form zautomatyzowanej kontroli społecznej, która może trwać długo po ustąpieniu epidemii.

W tzw. liberalnych demokracjach mamy obecnie „pełzającą inwigilację”. Szereg form nadzoru wprowadzono po zamachach na bliźniacze wieże WTC w Nowym Jorku w 2001 roku. W związku z uprawnieniami, jakie mają Facebook czy Google i z powodu obecnej pandemii, w najbliższych miesiącach prawie na pewno możemy spodziewać się nowych form wzmocnionego nadzoru biologicznego.

Koronawirus prawdopodobnie nie będzie ostatnią globalną pandemią. Jak wieszczą osoby zaangażowane w walkę z domniemanym ocieplaniem się klimatu i promujące Agendę 2030, w przyszłych latach możemy spodziewać się wielu kryzysów i dlatego rządy – ich zdaniem – będą musiały przejąć nadzwyczajne uprawnienia. Firmy Big Tech i różnorakie startupy, wykorzystujące rozwiązania technologiczne, umożliwiające śledzenie innych, nie narzekają na brak zleceń.

Źródło: newstatesman.com / timesofisrael.com

AS

Źródło : Pch24

Dodaj komentarz


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.