Toksyczne związki zagrażaja Ostrowi Mazowieckiej

Nasycalnia w Ostrowi Maz.  – Czyli gra w dziada…

 Niestety, coraz bardziej nabrzmiewa problem skażenia środowiska, a konkretnie fenolem po zlikwidowanej nasycalni podkładów kolejowych w Ostrowi Mazowieckiej. Zacytuję klasykę kabaretu: „praw fizyki pan nie zmienisz i nie bądź pan głąb”.   Środowisko, wody podgruntowe było zanieczyszczane przez dziesiątki lat związkami ksylamitu ( fenolu), który przenikał do wód podgruntowych i gruntowych.  Co zatem się dzieje, jak reagują decydenci, co dalej? Te pytania chciałbym postawić w imieniu swoim i -jak sądzę – w imieniu wielu mieszkańców miasta.

     W latach 2006-2010 byłem radnym Rady Miasta Ostrów Mazowiecka. Już na pierwszych sesjach złożyłem interpelacje w sprawie nasycalni podkładów kolejowych.   Temat zanieczyszczenia wód gruntowych i poważne obawy, co do zatrucia ujęć wody dostarczanej do kanalizacji miejskiej, a także licznych studni, studzienek, z których czerpią wodę mieszkańcy naszego miasta – uważałem za bardzo istotny dla zdrowia mieszkańców, jak i dla dalszej przyszłości naszego miasta.  Od ówczesnego burmistrza M. Szymańskiego otrzymywałem uspakajające odpowiedzi, że wszystko jest pod kontrolą poziom fenolu i innych szkodliwych związków jest monitorowany i nie ma powodów do niepokojów. Próbowałem polemizować, twierdziłem, że proces wnikania szkodliwych substancji do wód gruntowych należy nie tyle monitorować, ale zatrzymać, ale te wyjaśnienia uspokoiły pozostałych radnych m.in. radnego Romana Świdzińskiego- kierownika czegoś tam w Zakładzie Gospodarki Komunalnej.  Notabene ówczesny burmistrz był wieloletnim pracownikiem nasycalni i na pewno doskonale wiedział, co jest grane, czyli co zagraża miastu.  Dziś milczy, a jest teraz radnym powiatu.  

  Nasycalnia podkładów kolejowych funkcjonowała już przed wojną. Nie będę w tym miejscu rozwodzić się nad historią zakładu.  Zajmę się jej żałosnym końcem, aczkolwiek koniec oznacza w tym przypadku jedynie koniec „działalności gospodarczej”. Skutkami dla mieszkańców i środowiska naturalnego wynikłych z tej „działalności” będą obciążone następne pokolenia.  Obecnie poziom fenolu osiągnął już poziom II i jest na tyle niebezpieczny, że niezbędnym jest podjęcie energicznych działań na rzecz jego eliminacji, utylizacji. Zagrożone są ujścia wody pitnej.  Czym grozi wchłanianie fenolu, jakie są skutki tego wchłaniania można przeczytać w Internecie. Nie jest moim zamiarem straszenie i sianie defetyzmu. Od tego jest wyszukiwarka Google. Wpisujemy tylko: szkodliwość, toksyczność i fenol i mamy dziesiątki opracowań, opinii, ekspertyz itp.

 Już ponad 30 lat temu w PRL była akcja wymiany podług i nawet stropów w blokowiskach ze względu na fenol, który wchłaniany powodował liczne skutki niekorzystne dla zdrowia.

   Nasycalnia podkładów kolejowych przestała działać w 1993 roku. Niedługo będzie, zatem ćwierć wieku od jej likwidacji, a na 22 hektarowym terenie kolejowym nic, dosłownie nic się nie dzieje.  Obiekty ( raczej ruiny) są w stanie opłakanym, zdewastowane i nienadające się do remontu, a jedynie do rozbiórki. Teren jest uzbrojony i gdyby nie fenol, byłby to dobre miejsce do ulokowania tam zakładu przemysłowego, centrum logistycznego, składnicy, hurtowni, zajezdni itp. Byłby, gdyby nie to feralne skażenie środowiskowe.

Nie mogę pojąc jak przez 23 lata nie można załatwić tej sprawy. To nie jest jakaś tam błahostka, to sprawia zdrowia mieszkańców nie tylko z posesji znajdujących się w pobliżu źródła skażenia, ale mieszkańców całego miasta. To sprawa, która już rzutuje na przyszłość miasta, chociażby, dlatego, że potencjalny inwestor przygotowując inwestycję, dokonuje dokładnego rozeznania miejsca ewentualnej inwestycji.  Kto zechce zakupić czy wydzierżawić skażony teren. Nawet, jeśli nie jest to branża spożywcza, przetwórstwo płodów rolnych.  W obecnych czasach każda gmina szuka inwestorów i daje im dogodne warunki, aby tylko powstał na jej terenie zakład zatrudniający mieszkańców tejże gminy. Potencjalni inwestorzy maja, w czym wybierać i mając do wyboru Ostrów i inna gminę wezmą pod uwagę uwarunkowania środowiskowe. Przyznajmy, informacja o skażeniu terenu nie będzie w biznesplanie po stronie pozytywów.  

 

  Postawię kilka moim zdaniem zasadniczych pytań:

 

Dlaczego firma państwowa, jaką jest PKP płaci podatek od nieruchomości, z której od 23 lat nie korzysta? Zamiast pozbyć się smrodu, jaką jest ta sprawa skażenia środowiska trwa w swoim uporze, głupocie, arogancji i nie przekaże terenu nieodpłatnie, odpłatnie, a nawet za dopłatą miastu, czy podmiotom prywatnym.  Czy do tych kolejarskich decydentów nie dociera, że gdy znajdą się mądrzejsi włodarze miasta i wytoczą procesy ich dzielna postawa może „zaowocować” potężnymi odszkodowaniami?  Jeśli nie głupota, to, co? Sabotaż? A co będzie, jeżeli procesy z tytułu utraty zdrowia wytoczą PKP S.A. Mieszkańcy ul. Wesołej, Stacyjnej, ba nawet dalej położonych części miasta?   

Dlaczego miasto nie skomunalizowało terenów likwidowanej nasycalni. Taka propozycje ówczesnemu burmistrzowi przedstawił likwidator Ryszard Mierzejewski, notabene były pracownik nasycalni.

Kto, ile i dlaczego płacił za odwierty do badania skażenia i w ogóle za cały proces monitoringu skażenia? Z tego, co wiem płaci Zakład Gospodarki Komunalnej, który wlicza te obciążenie w koszty działalności, a koszty są nośnikiem ceny, jaka płacimy za korzystanie z usług ZGK, a wiec wywóz śmieci, dostarczanie wody, ścieki itd. Pytanie jest z gatunku retorycznych, przynajmniej w części dotyczącej płatnika, bo płacimy przecież MY, mieszkańcy miasta. Pytam:, dlaczego tak dajemy się, MY wyborcy mamić i oszukiwać. Dlaczego jesteśmy tacy naiwni?

 Dlaczego zarządzający nieruchomością PKP S.A. Nie zwrócił się do instytucji dysponującymi środkami unijnymi przeznaczonymi na ochronę środowiska o dotacje na rekultywację i na opanowane problemu?

 I wreszcie fundamentalne pytanie:

Dlaczego przez 23 lata władze miasta nie potrafiły rozwiązać tego nabrzmiewającego poważnego problemu. Dlaczego nie kiwnęły w tej sprawie palcem partie polityczne SLD, PSL, PO, PiS.   Przez ostatnie lata dużo w tej sprawie mógł zrobić szef powiatowy PiS p. Jerzy Bauer, bo był w ostatnich 10 latach Przewodniczącym i radnym Rady Powiatu, Wice – Starostą Powiatu Ostrowskiego odpowiedzialnym za ochronę Środowiska ( sic!!!), A teraz jest Burmistrzem. Co zrobili robią radni w tej sprawie, a w szczególności wieloletni radni jak wspomniany kierownik czegoś tam w Gospodarce Komunalnej Roman Świdziński, radny bodajże 6-u kadencji, wielokadencyjni radni Krzysztof Laska, Bogusław Konrad, Edward Podbielski. O Władysławie Krzyżanowskim z litości nie będę wspominał. Co robili i zrobili burmistrzowie miasta kolejno Adam Rukat, Bogumił Brzóska, Andrzej Andersz , Mieczysław Szymalski , Władysław Krzyżanowski ( przepraszam miałem nie wspominać i wreszcie Jerzy Bauer ( jego można próbować usprawiedliwić, bo mieszka tu od niedawna). 

 

Dlaczego to, dlaczego tamto. Ktoś kiedyś powiedział słowo DLACZEGO powinno być dodane do polskiego hymnu. Ta sprawa to jest tego namacalnym, a właściwie odczuwalnym dowodem.

Przez wiele lat przy stacji kolejowej w Ostrowi Mazowieckiej działała nasycalnia podkładów kolejowych. Ścieki pozostałe po nasyceniu podkładów płynęły wzdłuż nasypu kolejowego w stronę centrum miasta i gromadziły się w obniżeniu terenu za ulicą Wesołą, po obu stronach nasypu, po czym wsiąkały w łatwo przepuszczalny grunt. Nasycalni od wielu lat już nie ma, ale to, co wsiąkło do gruntu, jest wciąż groźne. Niebezpieczne związki ze ściekowych chemikaliów zaczęły zagrażać studniom miejskiej stacji wodociągów, mimo że znajdują się one w znacznej odległości od dawnej nasycalni. 

  Tumiwisizm i spychotechnika

  W sprawie – nazwijmy to skrótowo – nasycalni pomiędzy różnymi urzędami zarówno samorządowymi jak i rządowymi krążyła obszerna korespondencja.  W przywołanych poniżej dokumentach nietrudno zauważyć, że maja one bardzo podobny układ. Najpierw przywołują różne skomplikowane nazwy dokumentów na podstawie, których dana instytucja działa, a więc pół strony papieru z liczbami rzymskimi i arabskimi, dzielonymi myślnikami, średnikami, nawiasami, łamanymi, kopanymi, dzielonymi przez litery, liczby, znaki przywołania etc. Autorom tych pism wydaje, się, że im więcej tych liczb, liter, znaków tym poważniejsze i bardziej uczone jest i pismo i osoba, której podpis widnieje na końcu.   A i powaga i dostojność instytucji, w imieniu, której działają – wzrasta przecież.

 Przedstawiając niżej korespondencję w sprawie toksycznych odpadów po byłej nasycalni podkładów kolejowych zauważyłem, że jedna instytucja odsyła petenta do drugiej. Przypomina to, jako żywo zabawę z piłka w dziada. To moje skojarzenie.   Równie dobrze można to nazwać „urzędniczym ping-pongiem.  Po EURO 2016 pozostanę jednak przy piłce.   Jak nietrudno zauważyć po zamieszczonej niżej korespondencji w tej w sumie smutnej sprawie – jeden urząd podaje do drugiego, ten drugi do trzeciego, ten z kolei do czwartego, ten czwarty do pierwszego itd. Gra (???) nie posuwa się do przodu. do osiągnięcia jakiegokolwiek efektu, taka zabawa w dziada, a czas niebłaganie upływa, ale poszczególne URZĘDY ( pisze z szacunkiem z dużymi literami, to w postawie na baczność!) są ponad czasowe, dla nich czas nie ma znaczenia…

 Popatrzmy wiec na urzędowe pisma, które publikuje chronologicznie, wcześniej dla porządku przedstawię uczestników tej przepychanki. Otóż:

 W dziada grają następujący zawodnicy:

1. PKP S.A. z córkami spółkami:

2.PKP PKP S.A.  Centrala, Zakład Gospodarowania Nieruchomościami w Warszawie.

3.PKP S.A, Zakład Nieruchomości w Białymstoku.

4. Burmistrz Miasta Ostrów Mazowiecka

5. Starosta Ostrowski

6.Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska

 7.Państwowy Instytut Geologiczny w Warszawie

 8.Mazowiecki Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska

 9.Wojewoda Mazowiecki

10. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Ostrołęce

 

 Publiczność stanowią:

Radni Miasta Ostrów Mazowiecka kilku kadencji.   Większość śpi.. Są tacy, którzy śpią od kilku kadencji.

 Radni Powiatu Ostrów Mazowiecka

 Parlamentarzyści z okręgu nr 18 ostrołęcko- siedleckiego

 Radni sejmiku mazowieckiego

 Rada nadzorcza spółek PKP

 Działacze partyjni z miasta Ostrów Mazowiecka 

Mieszkańcy miasta Ostrów Mazowiecka

 

  Gra w dziada zaczęła się znacznie wcześniej w latach 90-tych (PRL pominę, bo to inny świat).    Zacznę od 14 lipca 2004, bo posiadam kopie korespondencji od tej daty. Wcześniejsza korespondencja zapewne leży w urzędach.

 Dalej na stronie:

                 http://am-info.cba.pl/nasycalnia-om.htm