Podobnie jak dzień wyborów samorządowych, tak samo szybko zbliża się dzień udziału naszych obywateli w referendum dotyczącym nowej, czy zmienionej – bo nie wiadomo – Konstytucji Rzeczypospolitej. Nie możemy pójść na to referendum ot tak sobie, nieprzygotowani merytorycznie do zakreślenia : tak lub nie /nawiasem mówiąc znamy ten sposób odpowiedzi z opowieści o egzaminach, czy klasówkach w niedoskonałym szkolnictwie/, na tak sformułowane pytania, żeby nie móc odpowiedzieć inaczej, np. mądrzej.
Większość z nas musi przyznać, że z tekstem Konstytucji się nie zapoznała – ja mieszczę się w tej grupie – i więcej, nie mam pojęcia co tam powinno być zawarte. Pewnie niektórzy uważają, że po prostu wszystko, chociaż w jak największym skrócie. Nie za dobrze byście chcieli?
Jak najkrócej – to się zgodzę, – ale wszystko?
Zostaliśmy przyzwyczajeni, albo sami się przyzwyczailiśmy – do produktów skondensowanych, i to niezależnie czy służą one do jedzenia, czy do przygotowania się do jakiegoś egzaminu. Dlaczego? – bo nie chcemy poświęcić chwili wolnego czasu – no bo już smartfon w kieszeni wpada w śmiertelne drgawki, albo z telewizora łypie upiornym wdziękiem dziennikarz, któremu natychmiast trzeba odpowiedzieć tym samym – po to chociażby, żeby się upewnić, że jestem obywatelem tego państwa i mam swój pogląd, a nawet swoje zdanie.
Ja wiem, że nikt, no może przeciętny obywatel, nie zapamięta niezliczonej ilości zasadniczych praw i obowiązków przez całe swoje życie. Że uważa, że żyje normalnie i jeśli ma pracę, to pracuje normalnie. I wszystko inne jest normalne.
Otóż żyjemy i pracujemy, albo jesteśmy już na emeryturze w codziennej rzeczywistości, czyli tzw. realu, i możemy się nagle dowiedzieć, że konstytucja swoje, a życie swoje – i tak jest pewnie często. Nie znając jej szczegółów – od razu to stwierdzam, zastanawiam się, że może z wami jest inaczej?
Chciałbym dożyć takich czasów, gdy nie będę musiał odwoływać się, aż do wszelkiej maści najwyższych Trybunałów, poczynając jak zwykle, od najbliższych obywatelowi instancji w naszym Państwie, żeby usłyszeć jak to jest naprawdę.
W związku z referendum konstytucyjnym, chciałbym Państwu zaproponować wędrówkę przez prawie wszystkie Konstytucje jakie obowiązywały w Rzeczypospolitej od powstania tej pierwszej z 3 maja 1791 roku. Nie zawadzi poznać treść ich wszystkich, bo może w onych, dawnych czasach trafiali się mądrzejsi Polacy, którzy potrafili pięknie połączyć dotychczasową zwyczajowość i obyczajowość ogniska domowego, bezpieczeństwo obywateli, oczekiwaną wolność w postępach nauki, kultury i sztuki narodowej, kształtowanie takich możliwości rozwoju jednostki, żeby nie musiała się stale zastanawiać, czy to co robi, czy to czego się jeszcze uczy ma w ogóle jakiś sens, żeby z tej drogi mogła korzystać bez przeszkód natury gender i nieobyczajnych przypadłości.
Najlepiej by było, gdyby zawarte w Konstytucji stwierdzenia wyczerpywały i uprzedzały wszelkie możliwe ewentualne orzeczenia zgodności lub niezgodności postępku obywatela wobec zawartych w niej praw, postępków podzielonych dla solidnego uproszczenia na lakoniczne specjalizacje . A prawo miałoby tylko tabelę z wypisaną standardem bezwidełkowych kar.
Wszyscy wówczas byśmy znali na pamięć całą Konstytucję.
Może dojdziecie do przekonania, że kiedyś, to Polacy mieli fajnie i włączycie się w naprawianie waszego małego świata, waszej Ojczyzny.
Zaczniemy edukację od Konstytucji 3-go maja.
Pozdrawiam Jacek Karcz