Zamieszczamy odpowiedź na pismo wystosowane przez Przewodniczącego RKW Lębork Jacka Karcza do Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP wraz z komentarzem. Z treścią pisma mogą Państwo zapoznać się TUTAJ.
Szanowni Państwo,
Jak trudno jest polemizować z takimi instytucjami, które są organizacjami samorządnymi, takimi jak Spółdzielnie Mieszkaniowe, to wiedzą najlepiej tysiące tych członków spółdzielni, którzy próbowali jednostkowo, czy grupowo, występować do tychże pisemnie, czy ustnie, o wyjaśnienie bardzo niejasno formułowanych praw i obowiązków, uchwalanych w demokratycznej glorii na różnych walnych zebraniach, czy pochodzących z decyzji zarządów. Oczywiście, prawo do poznania szczegółów wielu obowiązkowych procedur w gospodarce, czy finansach spółdzielni, oplatających tymi obowiązkami członków, zagwarantowane w ustawach przysługuje wyłącznie członkom i osobom wynikającym z ustawy Prawo Spółdzielcze.
Pisma z odpowiedzią na interesujące mnie problemy, otrzymane od Krajowej Rady Spółdzielczej oraz od Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP, wyjaśniają , można powiedzieć ostatecznie wiele wątpliwości i przynajmniej napisane są w dobrej chęci, ale i z nieprzekraczaniem granic solidarności samorządowej w obszarze Spółdzielnictwa Mieszkaniowego. No, a zapis, że instytucja rewizyjna przyjeżdża jedynie na zaproszenie, to jest ewidentnie przykład na działalność we własnej sprawie i wydaje się, że do kontroli dochodzi bardzo rzadko.
Dziękuję przynajmniej za te wyjaśnienia.
Nie zmienia to faktu, wydaje się, że, prawo nie kieruje się w stronę bycia bliżej pojedynczych członków Spółdzielni Mieszkaniowych, i zrozumienia bezbronności tych osób wobec prawa , uchwał i regulaminów takich instytucji samorządowych. Właściwie nie powinno być żadnej różnicy w przepisowym podejściu prawnym do osób, które nie są członkami Spółdzielni, mających lokal w jej zasobach i podporządkowanych wszystkim przepisom koniecznym do prawidłowego działania Spółdzielni Mieszkaniowej.
Inną kwestią jest niemożność uzyskania wystarczających i eliminujących wszystkie wątpliwości odpowiedzi, na zadawane pytania przez mieszkańców osiedli w bezpośrednich wizytach w biurach spółdzielni. Wyglądać to może na pewnego rodzaju chęć pozbywania się intruza. Czy instytucja pozarządowa, jak np. stowarzyszenie, do której zwróci się mieszkaniec doświadczony wielokrotną niemożnością uzyskania logicznego wyjaśnienia swojego problemu, nie mogłaby reprezentować takiej osoby, czy osób, otrzymując od nich pełnomocnictwo do uzyskania danej informacji.
Nie można blokować prawem dostępu do informacji, które nie są tajemnicą państwową, chyba, że chciałoby się utrzymywać świadomość społeczeństwa na bezdusznym poziomie wiedzy, likwidującym w czasie komórki mózgowe. Odpowiedź pierwotna na moje pismo do prezes wiadomej spółdzielni , spotkała się właśnie z takim potraktowaniem.
Mam nadzieję, że takich prezesów Spółdzielni Mieszkaniowych jest niewielu.
Jeślico bardziej energiczni członkowie i nieczłonkowie spółdzielni, nie zorganizują się w większe grupy własnych interesów i nie będą skrupulatnie, słowo po słowie, wyraz po wyrazie, patrzeć na ręce tzw. działaczom samorządowym, to pozostanie Państwu lenienie się przed telewizorem w niedogrzanym mieszkaniu.
Wybór należy do Was.
Pozdrawiam
Jacek Karcz