05. marca 2016 kontynuowaliśmy rozłożone na kilka dni aleksandrowskie obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, które rozpoczęły się wspólnym uczestnictwem w mszy świętej, w kościele pw. św. Archaniołów Rafała i Michała. Głównymi organizatorami wszelkich przewidzianych atrakcji był Związek Strzelecki Rzeczypospolitej oraz Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy. Uroczystości uświetnił też przyjazd pana Zbigniewa Chmielniaka, łącznika w oddziale Henryka Flamego „Bartka”, który wraz z Grupą Rekonstrukcyjna Historyczną „Beskidy” przybył do naszego miasta na zaproszenie klubu Gazety Polskiej. Przygotowania do uczczenia pamięci antykomunistycznego podziemia skupiły więc naprawdę szerokie grono mieszkańców.
Wracając do obchodów, tuż po mszy, w części kościoła zostało wystawione amatorskie przedstawienie „U pana Boga za piecem, czyli nie martwcie się o nas…”, które w formie apelu poległych prezentowało sylwetki Żołnierzy Wyklętych. Podczas przedstawienia zostały użyte fragmenty oryginalnych listów, rozkazów, rozmów prowadzonych przez członków powojennej konspiracji, pokazujące tragizm ich sytuacji oraz przyświecające im idee i pełnię wiary – wiary w Boga i słuszność wybranej drogi. W przedstawieniu oprócz członków Związku Strzeleckiego Rzeczypospolitej wraz z sympatykami, gościnnie wzięła udział również Grupa Rekonstrukcyjno Historyczna „Beskidy” z Bielska – Białej. Przedstawienie, mimo że przygotowane w błyskawicznym tempie, odniosło spory sukces i zebrało naprawdę gromkie oklaski. Docenić warto naprawdę profesjonalną charakteryzację aktorów, którzy często byli pytani, czy przypadkiem ktoś ich nie pobił. Tuż po przedstawieniu, pan Zbigniew Chmielniak wręczył nagrody uczestnikom organizowanego przez klub Gazety Polskiej konkursu wiedzy o Żołnierzach Wyklętych oraz opowiedział o swoich przeżyciach z lat działalności w Narodowych Siłach Zbrojnych. Oficjalne uroczystości zakończyły się wykonaniem wspólnej fotografii, a część grupy kontynuowała je również w mniej oficjalny sposób, na I Nocnym Marszu „Tropem Wilka”.
Start wspomnianej imprezy rozpoczął się na Targowym Rynku, gdzie grupa uczestnicząca w przedstawieniu połączyła się z pozostałymi uczestnikami. Pierwsza edycja rajdu była imprezą zamkniętą, podczas której chcieliśmy wypróbować nasze pomysły oraz możliwości. Zależnie od wyniku próby mieliśmy podjąć decyzję co do jej kontynuowania.
Nasza grupa liczyła 30 osób, a w jej skład wchodzili strzelcy ZSR oraz innych patriotycznych organizacji, jak również rodziny i znajomi naszych zapaleńców. Miłym akcentem już na starcie były przygotowane dla każdej grupy flagi Narodowych Sił Zbrojnych na długich kijach. Po podzieleniu się na trzy oddziały, ruszyliśmy w drogę.
Trasa została urozmaicona nauką równego maszerowania, śpiewaniem partyzanckich pieśni, ćwiczeniem krycia się przed atakiem lotniczym (pozdrowienia dla kolegi, który się schował w rowie pełnym wody J ) oraz innymi atrakcjami. Dojście do granic miasta było stosunkowo łatwe, schodki zaczęły się dopiero po wejściu w okoliczne lasy. Podobna wycieczka w ciągu dnia nie przysparzałaby zbyt wielu problemów, ta sama jednak trasa, ale przebyta w ciągu nocy, okazywała się wymagającym przeciwnikiem, zwłaszcza, gdy droga biegła tuż obok leśnego cmentarza.
Żeby rozwiać strachy, wprowadziliśmy też element zabawowy, polegający na odnalezieniu i przekazaniu metodą „głuchego telefonu” wcześniej ukrytych meldunków. Śmiechu było przy tym co niemiara. Chciałbym przytoczyć niektóre ze wspomnianych meldunków w momencie ich odczytania, nie wiem jednak, czy nadają się do publikacji. Na pewno było wesoło. Kolejnym punktem, już mniej zabawowym, była przeprawa przez mały dopływ Bzury, który można było właściwie przeskoczyć. Potrzebna była jednak przy tym asekuracja i pomoc całego zespołu. Po pokonaniu rzeczki większość uczestników czekało błyskawiczne zapoznanie się z zasadami pierwszej pomocy oraz improwizowanych metod przenoszenia rannych. Tego typu zadania i niespodzianki spotykały nas aż do finału całej wyprawy – nocnego przejścia po linie nad Bzurą. Płonąca przy rzece pochodnia nadawała scenerii naprawdę niesamowite wrażenie i dodatkowo zwiększała poziom buzującej w nas adrenaliny.
Kto miał przejść przez rzekę, ten się przedostał po linie, kto nie chciał, mógł skorzystać z pobliskiego mostu. Wszyscy spotkaliśmy się na ognisku w Nakielnicy, w dworze naszej przemiłej gospodynii, pani Elżbiety Pułaczewskiej. Ognisko odbywało się przy dworze jej przodków, Zachertów, który po wojnie stał się własnością sowieckiego okupanta. Ciekawostką jest, że w roku 1945 oddział Eugeniusza Kokolskiego ps. „Groźny” przeprowadził skuteczny atak na wysokich rangą funkcjonariuszy sowieckich, którzy jedli kolację w dworze. Niektórzy z uczestników zamiast trasy na nogach wybrali dojazd samochodem, dlatego łączna liczba osób biorących udział w ognisku wynosiła około 50 osób. Kiełbasy starczyło dla wszystkich, dołączyli do nas również nowopoznani znajomi z bielskiej Grupy Rekonstrukcyjno Historycznej oraz pan Zbigniew Chmielniak, łącznik w oddziale NSZ Henryka Flamego „Bartka”.
Cóż dodać, ognisko trwało długo w noc, oprócz kiełbasek i bigosu mieliśmy też muzykę oraz prawdziwego amerykańskiego Willysa, który dotarł do nas z Rąbienia dzięki uprzejmości pana Roberta. Humory dopisywały, temperatura była w sam raz a niedługo otrzymamy pamiątkowe koszulki. Już w tej chwili możemy potwierdzić, że rajd uznajemy za udany i będzie się on odbywał cyklicznie. Na kolejną edycję przeprowadzimy już otwarte zapisy.
RKW-RKW Aleksandrów Łódzki