Szanowni Państwo,
temat postępowania w czasie wyborów wg procedur, które mają zabezpieczyć przed ich sfałszowaniem, może pobudzać wszystkich zainteresowanych do myślenia i wychwycenia szczegółów. Oczywiście w moich uwagach znajdą się pewnie takie punkty, które już znajdują się w wydawanych wcześniej instrukcjach proceduralnych. W wielu opisywanych punktach będę – chcąc nie chcąc – powtarzał wyszczególnione w nich uwagi. Ale myślę, że to w niczym nie przeszkadza, żeby temat wyborów już pomału przypominać. Ja nie będę taki szczegółowy jak instrukcje.
W instrukcjach znajduje się punkt o sprawdzeniu czy właściwie został przygotowany spis wyborców, łącznie z podziałem na głosujących przez pełnomocnika lub korespondencyjnie.
Zawsze się zastanawiałem co to znaczy : sprawdzić spis wyborców. W niektórych „podręcznikach” pisano, żeby sprawdzić go wcześniej, czy zgadza się, ze stanem rzeczywistym. Wydaje mi się, że ten punkt ma na celu zrzucenie ewentualnej odpowiedzialności za jakieś błędy wyborcze na KW, odcinając od odpowiedzialności Urzędy przygotowujące owe spisy. Nie jestem pewny czy ktoś z KW kiedyś przed wyborami szedł do Urzędu i to sprawdzał. Wydaje się to być niepraktyczne.
Następna sprawa, która mi się nasuwa to zgromadzenie wszystkich paczek z kartami wyborczymi w lokalu wyborczym, na oczach całej KW. Bywało, że większą cześć tych paczek przechowywano w jakimś nieodległym pomieszczeniu, nawet zamkniętych w szafie zamykanej na klucz, nawet posiadającej pieczątkę z plasteliny ale i niestety „10 kluczy do niej” i wejście służbowe dla urzędników, którzy mogli jeszcze w tym pomieszczeniu pracować. Trzymajmy się twardych zasad.
Jak ważny jest ład w czasie wyborów nie trzeba nikogo przekonywać. Pytanie brzmi: czy uda się taki ład utrzymać w godzinie największego napływu osób do głosowania? Chciałbym tu coś mądrego wymyśleć, coś co byłoby uniwersalnym pomysłem dla wszystkich, ale tego chyba się nie da zrobić.
Co można zrobić to to, żeby nie kierować się pośpiechem w celu zagłosowania, nie spiętrzyć „fali uderzeniowej” tak, żeby wchodzić sobie na głowę. Przy stole KW powinna się znajdować jedna osoba – przy poszczególnych członkach Komisji Wyborczej. Teraz w urzędach administracji państwowej, na pocztach, w bankach itp. jest to już zaakceptowany powszechnie sposób. Dobrze byłoby, żeby w takich stanach „stanów wysokich”, ktoś z KW przypilnował porządku.
Powiecie : lanie wody. Trochę tak to wygląda. Muszę więc przeprosić tych, którzy mają takiej wody na co dzień aż nadto.
Czy sprawdził się ostatnio pomysł z zasłanianiem wszystkiego na podpisywanej właśnie przez wyborcę danej stronie spisu wyborców, z odsłonięciem tylko miejsca do podpisu przez tą osobę? Nie wiem. W mojej KW tego nie zastosowano, a i chyba w pozostałych w całym mieście również. No chyba tylko wielka i celowa nieuwaga danego członka KW może podyktować jakiemuś oszustowi dopisanie podpisów przy innych nazwiskach, żeby znacznie skomplikować pracę Komisji. Dlatego sąsiedzi danego członka KW również patrzą – gdy są wolni, na „pole” sąsiada. Poza tym wydaje się, że może wystarczyć szeroki pasek sztywnej tektury podsuwany pod miejsce podpisu. Szeroki znaczy – bardzo szeroki. Ale może się mylę. Na szczęście są mądrzejsi ode mnie.
Uwaga wszystkich członków KW, samokontrola, opanowanie, dokładne sprawdzanie dokumentów, spokojne wydawanie kart wyborczych, obserwacja lokalu wyborczego, podzielność uwagi, pomaganie sobie nawzajem przy dopisywaniu „nagle przybyłych” wyborców z właściwymi dokumentami /paszport, karta stałego pobytu, potwierdzenie zatrudnienia za granicą, potwierdzenie uprawnienia do korzystania ze świadczeń ubezpieczenia społecznego za granicą / do spisu wyborców itp. zachowania, pomogą obnażyć wszelkie niespodzianki wyborcze „in minus”.
Po nitce do kłębka ciąg dalszy nastąpi.
Jacek Karcz