Przekazanie przez USA kontroli nad Europą Niemcom, co zakłada milczącą zgodę na sojusz niemiecko-rosyjski, wywołało w Polsce jawną propagandę rusofilstwa przez agenturę i zgodę wielu patriotów na stanie się niemiecką wycieraczką, co oznacza w tej sytuacji akceptację także interesów rosyjskich. Niejaki Gryguć, czyli kompletne zero, doradza sojusz z Białorusią Łukaszenki i Rosją, co ma uratować nasz naród przed zniszczeniem przez Zachód i spowodować jego zawalenie się świata imperialistów.
Z drugiej strony Marek Budzisz krytykuje decyzję Bałtów i Polski o zablokowaniu zaproszenia Putina na rozmowy z Unią i zaleca podjęcie rozmów z Moskwą, by nie dać się wyprzedzić Emmanuelowi Macronowi, czyli wziąć udział w wyścigu do stóp carskiego tronu.
Spotkanie Putina z Komisją Europejską zamieniłoby się w oficjalny hołd tejże wobec cara, więc Polska postąpiła słusznie. Budzisz zaleca też zacząć przywracanie stosunków z Rosją od jednostronnych koncesji wobec Moskwy, by polepszyć klimat. To jednak nie jest wynik orientacji prorosyjskiej, gdyż Budzisz do niej nie należy, tylko konsekwencja orientacji niemieckiej, którą po cichu sufluje Nowa Konfederacja. Skoro grozi nam tandem niemiecko-rosyjski, a my oddajemy się Berlinowi, to musimy zgodnie z jego interesem normalizować stosunki z Rosją. A jak wiadomo na koncesje Rosja reaguje wspaniałomyślnie, przynajmniej w koncepcji Budzisza. Dla Berlina i Moskwy Polska ma być tylko pojęciem geograficznym by nie przeszkadzać Niemcom i Rosji. Warunkiem jest pozbawienie Polski przez Niemcy samodzielności energetycznej, m. in. za pomocą Czechów i Duńczyków (Turów, Baltic Pipe) oraz Brukseli (dekarbonizacja, Ostrołęka, Bełchatów).
W tej sytuacji zrozumiały jest wzrost nastrojów prorosyjskich i proniemieckich wywołany polityką ekipy prezydenta Bidena, ale nie należy im ulegać, gdyż samodzielny wybór niewoli nie czyni ją znośniejszą. Tylko zwiększanie kosztów zniewolenia Polski, jakie będą musieli zapłacić nasi przeciwnicy, daje nam szansę na przyszłość.
Autor publikacji: Jerzy Targalski