Na początek jeszcze raz przypomnę, bo demaskowania propagandy nigdy dość, że najnowszy wynalazek polityków i producentów „szczepionek” to poprawiony wizerunkowo „wariant indyjski”. Stało się tak dlatego, że Indie, podobnie jak swego czasu Czechy, stanowczo zaprzeczyły istnieniu wirusa o narodowości hinduskiej. Drugi powód to gwałtowny spadek zachorowań w Indiach, trzeci to sama nazwa, która brzmi równie groźnie i tajemniczo jak SARS-CoV-2. Stało się zadość jeszcze innej tradycji, mianowicie najnowszy wariant znów upatrzył sobie Wielką Brytanię i tam, pomimo „wszczepienia” na poziomie 50%, sieje spustoszenie. Ledwo się Wielka Brytania uporała z wersją „brytyjską”, a już musi walczyć z wersją „indyjską” poprawioną na wersję „Delta”.
Wszystkie te zabiegi, znane od półtora roku zostały wzmocnione absolutną nowością, otóż wariant „Delta” jest w stanie zarazić dosłownie w 5 sekund wystarczy przejść obok zakażonego na ulicy, gdzie dotąd „propagacja pozioma” była zbyt słaba i dlatego w końcu zrezygnowano z zakrywania twarzy szmatami. Jakie są na to naukowe dowody? Kamera monitoringu! Nie, niestety nie żartuję, złapano jednego zarażonego nieszczęśnika, odtworzono jego drogę do domu i stwierdzono, że zaraził się przechodząc obok innego zarażonego. Pomijając cały idiotyzm tej sytuacji, warto przypomnieć, że rodziny zarażonych górników nie zakażały się pomimo mieszkania pod jednym dachem, natomiast ściśle przestrzegający zasad politycy walczyli o życie pod nebulizatorem dla dzieci. No i właśnie na tym polega siła wirusa, która zresztą nie jest jakąś szczególną nowością przecież wszystko zaczęło się od tego, że w Wuhan ludzie padali na chodnikach jak muchy. Słowem wystarczy, że przejdziesz obok zakażonego i po pięciu sekundach całe życie wraz z respiratorem stanie ci przed oczami, chyba że….
Jest taki jeden cudowny środek, eliksir życia można powiedzieć i on zapewni ci pełną nieśmiertelność po 14 dniach od zażycia drugiej dawki. Jedynie szczepionka radzi sobie z wariantem „Delta” i pewnie dlatego najwięcej zakażeń „Deltą” jest w najbardziej „zaszczepionej” Wielkiej Brytanii. Gdyby ci przyszło do głowy łączyć w ten sposób fakty, zadawać pytania, myśleć logicznie, czy nie daj Boże kpić z najnowszych odkryć międzynarodowych „radzieckich uczonych”, to pamiętaj, że są jeszcze zesłania i inne zapinanie w kaftan bezpieczeństwa. Nie zaszczepieni będą przechodzić kwarantannę po przyjeździe z Wielkiej Brytanii i nic nie zmienią negatywne testy, siedem dni katorgi z urzędu. Co ciekawe zwolnione z katorgi będą dzieci zaszczepionych rodziców, a jak wiadomo dzieci koniecznie trzeba szczepić, bo są doskonałymi transmiterami wirusa i zabijają dziadków. W tym konkretnym przypadku tak się jednak nie dzieje, o czym zdecydowała „rada medyczna” i dzieci „zaszczepionych” będą otrzymywać dodatkowe punkty za pochodzenie. Ciężko też stwierdzić dlaczego Polska w ogóle nie zakazała lotów i przelotów z Wielkiej Brytanii, jak to miało miejsca przed świętami, gdy poziom zakażeń na Wyspach był identyczny.
Prawdopodobnie chodzi o to, że „trzeba być elastycznym” i dostosowywać narzędzia walki z „pandemią” do aktualnych potrzeb politycznych. Morawiecki, Niedzielski i Kaczyński mają ciężki orzech do zgryzienia. Jednocześnie muszą kłamać, że „szczepionki” działają, chociaż dziecko widzi jaka to brednia, by za chwilę zmuszać do „szczepienia” z powodu zakażeń. Przy odpowiednim finansowaniu „mediów” i „ekspertów”, na co „obóz patriotyczny” grosza nie żałuje, nie takie idiotyzmy da się „ciemnemu ludowi pandemicznemu” wcisnąć. Na przykład niejaki Pyrć, znany z prowadzenia tajnych badań, których wyniki nie są dostępne nawet w archiwach CIA i FSB, już przebiera nogami, aby mu zlecić kolejne prace za kolejne granty. I tak to się ten cyrk kręci! Podejrzewam, że następna mutacja będzie zabijać przez ściany, a gdyby i to nie pomogło, to przez Internet. „Szczepimy się”!
Matka Kurka