Oj miesza nasza władza kochana, miesza, a za co się nie weźmie, to wywołuje wielkie niezadowolenie społeczne. Najpierw mimo tzw. pandemii i zagrożenia rozprzestrzeniania się zabójczej zarazy skutecznie obniżyła odporność polskim rolnikom stresując ich piątką dla zwierząt, teraz przyszła pora osłabić zdolności obronne pielęgniarkom. Pierwsza grupa była w o tyle dobrej sytuacji, że pracuje dużo na świeżym powietrzu, ale pielęgniarki przebywające w pomieszczeniach zamkniętych, w dodatku mocno narażone na zakażenia, takiej próby mogą nie przetrwać. A tu przecież zbliża się rzekomo najgroźniejsza trzecia fala.
Jak donosi portal dziennikbaltycki.pl dodatek do pensji, który pielęgniarki wywalczyły sobie po nieustępliwej ogólnopolskiej akcji protestacyjnej w 2015 roku jest zagrożony. A chodzi o całkiem sporą kwotę ok. 1200 zł na rękę, która znacznie poprawiła sytuację, tej po macoszemu od lat traktowanej grupy zawodowej, i zapobiegła ucieczce z zawodu oraz emigracji zarobkowej do innych państw unii. W połowie roku ma wejść w życie nowelizacja przepisów i prowadzone są rozmowy o zmianie zasad finansowania w systemie ochrony zdrowia.
Środki przeznaczone na dodatki dla pielęgniarek i położnych miałyby trafić do puli ogólnej wyceny świadczeń medycznych, zachodzi więc uzasadniona obawa, że to ile otrzymają dodatku pielęgniarki i czy wogóle, będzie zależało od dobrej woli dyrektorów placówek medycznych. Pracodawca będzie miał wolną rękę w przyznawaniu środków, więc nie ma co się dziwić, że boją się, aby pieniądze, które dotąd były przeznaczone tylko dla nich nie zostały rozdzielone pomiędzy pozostałe grupy zawodowe systemu ochrony zdrowia, tym bardziej, że chętnych z wyciągniętą ręką po podwyżki w sektorze nie brakuje.
Pielęgniarki żądają gwarancji, że przyznane im kilka lat temu świadczenie jest bezpieczne i wysokość ich pensji w wyniku mieszania w przepisach nie zmniejszy się, w innym wypadku zamierzają twardo walczyć o swoje. Przewodnicząca Izby Pielęgniarek i Położnych w Gdańsku w wypowiedzi zamieszczonej przez portal dziennikbaltycki.pl już zapowiedziała baczne przyglądanie się poczynaniom rządu w tej sprawie i współpracę ze związkami zawodowymi: ,
„W środowisku jest burza. Jeśli nie będzie znów pieniędzy celowanych dla pielęgniarek, na ulice polskich miast wrócą Białe Miasteczka”.
Ponieważ braki kadry medycznej w Polsce, to bolączka, która trapi kraj już od wielu lat, a przede wszystkim właśnie brak pielęgniarek, rząd będzie musiał mocno przemyśleć swoje zapędy do rewolucjonizowania przepisów. Szczególnie, że inaczej zanosi się na kolejną wielką falę emigracji zarobkowej. Jak czytamy w portalu dziennikbaltycki.pl przezorne pielęgniarki na wieść o tym co rząd planuje, już od początku tego roku zaczęły masowo składać wnioski do izb lekarskich o zaświadczenia umożliwiające im pracę poza granicami naszego kraju. Wielka Brytania i Niemcy na pewno już na nie czekają z otwartymi ramionami.
Opracowanie BC
Źródło: