Metody wychowawcze oparte na karaniu i jeszcze raz karaniu obywateli stają się w ostatnim czasie nagminnie stosowaną formą doprowadzania ich do pionu. Służby, które jak sama nazwa wskazuje powinny służyć obywatelom, za główny cel obrały sobie ich ściganie i nakładanie mandatów. Inne środki motywujące do zmiany niepożądanych społecznie zachowań powoli odchodzą w niebyt. Co prawda są sytuacje stwarzające rzeczywiste zagrożenie dla życia, w których wymierzenie dotkliwej kary jest jak najbardziej wskazane, ale w wielu przypadkach pouczenie czy upomnienie załatwiłyby lepiej sprawę niż mandat karny.
Jak donosi portal radiogdansk.pl w Gdańsku doszło już do takiej sytuacji, że strażnikom miejskim, w gestii których to leży decyzja o wyborze sposobu karania sprawców wykroczeń, z którymi mają codziennie do czynienia, zasugerowano aby przyłapanym na gorącym uczynku nie pobłażać i wybierać jeszcze częściej te bardziej restrykcyjne środki zaradcze. A już dotąd jak wynika z danych dotyczących działania straży miejskiej w Gdańsku wcale nierzadko strażnicy sięgali po narzędzie ostateczne.
W roku ubiegłym ilość wystawionych mandatów karnych w stosunku do tych łagodniejszych form wychowawczych była dwa razy większa. Z zalecenia władz gdańskiej straży wynika, że mile widziany jest wzrost ilości wystawianych mandatów i miałoby się nimi kończyć aż 75 proc. wszystkich podejmowanych interwencji. Zachodzi pytanie z czego wynika to kontrowersyjne podjęcie próby wpływania na niezależne decyzje strażników. Chodzi o pieniądze czy komfort życia mieszkańców miasta?
Jak wynika z wypowiedzi rzeczniczki prasowej gdańskiej straży miejskiej dla Radia Gdańsk, to … sami mieszkańcy miasta chcą aby ich surowo karać, a przynajmniej takie wnioski wyciągnęły władze straży na podstawie zgłoszeń obywatelskich czy opinii mieszkańców zamieszczanych przez nich w mediach i na forach społecznościowych. A swoją drogą strona finansowa też może nie być bez znaczenia. Jak podaje bowiem portal radiogdansk.pl tylko w roku 2020, dzięki wystawionym przez strażników miejskich mandatom, kasę miasta zasiliło blisko 1,8 mln zł.
Na szczęście jednak dla niesfornych gdańszczan, samym strażnikom nie podoba się próba wpływania na ich decyzje i wielu z nich zamierza dalej wnikliwie oceniać sytuację w ramach każdej interwencji, aby podjąć właściwą, a nie zalecaną odgórnie decyzję.
Opracowanie BC
Źródło: