Siedzącym w ciepłych domkach rządzącym, przy suto zastawionym stole, z wypchanym kartami bankowymi portfelem oraz zapewnionym comiesięcznym przypływem całkiem niezłej gotówki z publicznej kasy, łatwo przychodzi odbieranie przedsiębiorcom wolności prowadzenia działalności gospodarczej. Politycy z rządu nie muszą się martwić o to jak przetrwać każdy kolejny dzień życia, które podobno jest dla nich sprawą najwyższej wagi.
Przedsiębiorcy zamrożonych branż nie są w tak komfortowej sytuacji jak wybrańcy narodu, którzy po wyborach liczyć się już ze społeczeństwem nie mają potrzeby. Obywatele aby żyć muszą pracować, a tego przedsiębiorcom rząd bezprawnie zabrania stosując w dodatku metody zastraszania policją, sanepidem, strażą pożarną i odcięciem od wsparcia państwa oraz naganny proceder szczucia na nich zmanipulowanej części narodu, która śmierci od koronawirusa boi się już bardziej niż przysłowiowego ognia.
Jakże łatwo również rzucić w eter hasło, że przedsiębiorcy mogą się przecież przebranżowić. Takie proste to jest tylko dla tych, którzy siedzą na ciepłych państwowych posadkach i nigdy nie musieli walczyć o przetrwanie, nie mają kredytów bankowych, pracowników, którym trzeba zapłacić i kosztów utrzymywania lokali. Właściciele zamrożonych firm pozostawieni sami sobie już nic nie mają do stracenia, więc otwierają swoje biznesy, tym bardziej, że spotyka się to z coraz większym poparciem społecznym. Jak donosi portal trojmiasto.pl w Trójmieście ok. 20 lokali z branży gastronomicznej rozpoczęło działalność pomimo rządowych ograniczeń i dołączają do nich stopniowo kolejne.
W ramach akcji BałtyckieVeto i OtwieraMy zrzeszających zbuntowanych nadmorskich przedsiębiorców poszkodowanych nieuzasadnionym lockdownem coraz więcej zdesperowanych właścicieli firm zamierza jawnie wystąpić przeciwko działaniom rządu prowadzących do wywołania kryzysu gospodarczego i humanitarnego na wielką skalę. Tym bardziej, że nie ma już nadziei na to, że rząd odstąpi od absurdalnej taktyki wykańczania wszystkiego i wszystkich w imię walki z wirusami, których wyeliminować z gry po prostu się nie da, a otwierając swoje biznesy wbrew zakazom przedsiębiorcy nie łamią prawa!
Jedni więc jawnie ogłaszają otwarcie swoich podwoi dla klientów, inni organizują asekuracyjnie dozwolone kursy, szkolenia, spotkania biznesowe czy zmieniają się w lokale biurowe oferujące miejsca do pracy zdalnej, oczywiście z ofertą do zaspokojenia głodu i pragnienia, są też tacy, którzy w mediach społecznościowych nie afiszują się ze swoją prowadzoną mimo zakazu działalnością, i to już od dawna. A kontroli nasyłanych służb po prostu się nie boją. Dobrze stan ich ducha oddaje wpis na Facebooku właścicieli trójmiejskiego pubu iGranie w Lochu, którzy też nie mają nic do stracenia:
,,Spodziewamy się możliwych kontroli, lecz nie łamiemy prawa, co jesteśmy w stanie udowodnić. (…) Nasz bar nie ma nic do ukrycia, zatem z przyjemnością oprowadzimy po nim miłe panie z sanepidu, jak i panów z policji. Wiemy, że to ich praca. My damy im pracować, niech oni dadzą i nam”.
Opracowanie BC
Źródło:
- https://m.trojmiasto.pl/kulinaria/Otwarte-lokale-w-Trojmiescie-n152784.html
- Obraz mohamed_hassan z Pixabay