Prawomocnym wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z 2019 roku znany wszystkim skąd inąd obywatel Lech Wałęsa miał przeprosić byłego pracownika Stoczni Gdańskiej, Henryka Jagielskiego za nazwanie go publicznie agentem SB. Niepokorny i dumny były prezydent RP nie zamierzał jednak godzić się z takim zakończeniem sprawy i nie zawahał się złożyć wniosku o kasację wyroku sądu drugiej instancji, do Sądu Najwyższego.
Jakież musiało być zdziwienie pewnego siebie i buńczucznie nastawionego do życia wielkiego noblisty, kiedy okazało się, że przeprosić będzie trzeba, Sąd Najwyższy odmówił wybitnemu mężowi stanu przyjęcia do rozpoznania skargi kasacyjnej.
Jak donosi portal radiogdansk.pl jako pierwszy o decyzji sądu poinformował portal wPolityce.pl powołując się na komentarz Krzysztofa Wyszkowskiego, zamieszczony 20 lipca na Twitterze:
„Ikona Tuska na kolanach! Sąd nakazał Wałęsie zapłatę odszkodowania stoczniowcowi, na którego donosił SB. Bolek zapierał się, że nie wykona tego wyroku, ale teraz będzie płacił 500 zł za każdy dzień zwłoki. Ironia losu polega na tym, że kapuś tyle brał za każdy swój podły donos!”.
Sprawa ma swój początek w 2018 roku, kiedy to dawny współpracownik Wałęsy ze Stoczni Gdańskiej, Henryk Jagielski złożył przeciwko byłemu prezydentowi pozew o ochronę dóbr osobistych po tym jak ten nazwał go tajnym współpracownikiem SB. Zarzuca również Wałęsie, że to on donosił na niego jako TW ,,Bolek”.
Sąd Okręgowy w Gdańsku po rozpoznaniu sprawy orzekł, że oskarżenie Jagielskiego przez Wałęsę o współpracę z SB jest bezpodstawne i były prezydent jako zadośćuczynienie ma przeprosić go na Twitterze, na portalach: gazeta.pl i dziennik.pl oraz listownie i dodatkowo zapłacić powodowi 15 tys. zł odszkodowania.
Sąd Apelacyjny podtrzymał orzeczenie Sądu Okręgowego, przychylił się jedynie do apelacji Wałęsy w punkcie dotyczącym stwierdzenia, że Jagielski ,,pobił kolegę w stoczni w latach 70.”, ponieważ według sądu w tym przypadku miało miejsce takie zdarzenie. Jak czytamy w portalu radiogdansk.pl:
„Sąd Apelacyjny uznał, że Wałęsa ma przeprosić Jagielskiego za nazwanie go tajnym współpracownikiem SB oraz za twierdzenie, że w latach 50. XX wieku Jagielski zawarł „tajne, antykomunistyczne przymierze z dwoma kolegami, w którym miała obowiązywać zasada, iż w przypadku zdrady jednego z członków przymierza członek zdradzony był uprawniony do wykonania na nim wyroku śmierci”. (…)
Co ciekawe jak donosi portal radiogdansk.pl Henryk Jagielski rzeczywiście został zarejestrowany przez SB w latach 60. jako tajny współpracownik o pseudonimie ,,Rak”, co potwierdził podczas procesu dyrektor Wojskowego Biura Historycznego Sławomir Cenckiewicz. Ale w jego ocenie wcale nie jest to równoznaczne z byciem agentem SB! Jak przyznał przed sądem historyk, w zapisach akt nie ma dowodów na jakąkolwiek współpracę, a funkcjonariusz służb mógł uznać rozmowę, którą przeprowadził z Jagielskim jako pretekst do rejestracji.
Lech Wałęsa nie waha się oskarżać innych o współpracę z SB i równocześnie taki czyn wobec siebie samego traktuje jako zbrodnię: ,,Nawet pan nie pomyśl kiedykolwiek, że Wałęsa mógł być po tamtej stronie, że Wałęsa mógł być agentem. Pomyślenie jest zbrodnią wobec mnie”. (Źródło: Grzegorz Braun, reportaż historyczny Plusy dodatnie, plusy ujemne – o tajnym współpracowniku ps. Bolek, TVP3, 2006).
Opracowanie BC
Na podstawie radiogdansk.pl , pl.m.wikiquote.orghttps://m.radiogdansk.pl/wiadomosci/item/113263-sad-najwyzszy-nie-przyjal-do-rozpoznania-kasacji-lecha-walesy-byly-prezydent-nie-chce-przeprosic-henryka-jagielskiego
https://pl.m.wikiquote.org/wiki/Lech_Wa%C5%82%C4%99sa
Obraz Inactive_account_ID_