Zamaskować czy nie maskować? Oto jest pytanie

„Jednym z podstawowych zadań wolnych obywateli jest przeciwstawianie się wkraczającej tyranii – nawet tej„ miękkiej ”odmiany – bo gdy już zrezygnowaliśmy z naszych praw,„ bardzo trudno jest je odzyskać ”

Dzisiaj, wtorek, lipca, 14, pomnik św Kamil de Lellis, patrona chorych, to będzie obowiązkowe w regionie, gdzie mieszkam do noszenia maski obejmujące jeden nos i usta w każdej zamkniętej „publicznej” przestrzeni – w tym w kościołach i we wszystkich miejscach kultu. Takie jest już prawo w Toronto, Ottawie i innych dużych obszarach Kanady i Stanów Zjednoczonych. Niektórzy postępują zgodnie z tym, albo w imię dobroczynności, samoobrony, albo obu, podczas gdy inni się opierają, zastanawiając się, czy chcemy zamaskowanej populacji.

To nie jest wyrzutnia za lub przeciw maskom, ale raczej przemyślenia na ten temat i pozwól, aby chipy i twoje sumienie spadły tam, gdzie mogą.

Strona moralna

Zastanówmy się teraz przez chwilę nad argumentem medycznym i skupmy się na tym, co to znaczy nosić maskę w ogóle, a zacznę od estetyki, która może wydawać się dziwna, jako najmniejszej z naszych obaw. Nie nosić maski, ponieważ jest nieatrakcyjna i odrażająca? 

Jednak w nauce, gdy równanie lub rozwiązanie jest brzydkie, złożone i kłopotliwe, zwykle oznacza to, że jest błędne, zgodnie z brzytwą Ockhama: że prawda jest zwykle prosta i, możemy dodać, piękna.

Przeniesienie tego do królestwa moralnego, gdy działanie lub praktyka wydaje się nieatrakcyjne estetycznie, często oznacza, że ​​coś jest z nim nie tak. Ale co? 

Po pierwsze, maski ukrywają naszą tożsamość jako osób stworzonych na obraz Boży. W języku greckim słowo „osoba”, prosopon , jest również terminem „twarz”, a także słowem przyjętym przez Kościół w odniesieniu do „Osób” w Trójcy Świętej. Dosłownie oznacza to, co „brzmi” lub mówi tak, jak Bóg Ojciec wypowiada swoje własne Słowo przez Swojego Syna, który jest samą „twarzą” Ojca, samego Boga. My także mówimy przez nasze twarze, poprzez które komunikujemy się, rozmawiamy i budujemy przyjaźnie i społeczność.

Dlatego powinniśmy przemyśleć i zastanowić się, zanim zakryjemy nasze twarze. 

W końcu maskowanie jest często wykonywane w niecnych celach. Zastanów się nad swoją reakcją – poza obecnym kontekstem – jeśli ktoś wejdzie do twojego domu w masce. Ludzie chowają swoją twarz, gdy chcą czynić zło, i ukrywają twarze tych, którym mogą chcieć czynić zło. I cokolwiek myśli się o karze śmierci – w niektórych przypadkach uzasadnione – zakrywamy twarze skazanych. 

Powodem tego jest to, że ukrycie twarzy nas „personalizuje”, czyni nas anonimowymi, w pewnym sensie mniej „ludzkimi”, a zatem, przynajmniej w pewnym stopniu, zrywa więź społeczną i wspólnotową między nami, nawet jeśli zrobione najwyraźniej na dobre.

Poza tym maski budzą, przedłużają i nasilają strach – nawet protokoły w hrabstwie, w którym mieszkam, przyznają, że maski mogą nie być skuteczne – więcej o tym za chwilę – ale przynajmniej przypomną nam o „dystansie społecznym”. Hmm 

Powinniśmy szczególnie pomyśleć dwa lub trzy razy, zanim zamaskujemy małe dzieci – jak wymagają protokoły z mojego hrabstwa , każdy maluch w wieku powyżej dwóch lat – po prostu spróbuj nałożyć coś na twarz na dłużej niż kilka sekund. Nawet gdybyśmy mogli, czy powinniśmy wywoływać taki strach w ich rozwijających się umysłach i duszach, przed sobą samym, przed innymi, przed społeczeństwem, którego nie będą w stanie kontekstualizować? 

Strona medyczna

Być może mówisz, że moglibyśmy i powinniśmy to wszystko tolerować ze względu na „dobro wspólne”, na cele dobroczynne, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się infekcji. Nawet jeśli nie jesteś chory, nie chcesz, aby inni chorowali! Jak samolubnie z was nie nosisz maski! Uratować życie!

Takie zasady mocno zakorzeniły się w umysłach i sercach wielu osób, co jeszcze bardziej utrudnia racjonalną dyskusję, ponieważ powódź emocji zamacza wody. Ale strzeżcie się współczucia uwolnionego od rozumu i miejcie się na baczności. 

Moglibyśmy ponownie przeanalizować zmęczone argumenty, że choroba ta stanowi minimalne ryzyko dla prawie całej populacji, a prawie wszyscy najbardziej zagrożeni są już w domach opieki i szpitalach. Opierając się na pytaniu moralnym, jak daleko powinniśmy posunąć się, aby zmniejszyć ryzyko do zera? Czy nie powinniśmy wtedy zabraniać prowadzenia samochodów – lub oddechu, motocykli – jazdy na rowerze, chodzenia po ulicy, całowania kogoś, posiadania dziecka, wspinaczki górskiej, skakania z klifów do wody, wybierania się na szybką wędrówkę, wstawania z łóżka rano, a nawet pozostanie w łóżku? Wszystko, co robimy, ma pewien potencjał do krzywdy, a nawet śmierci. „Zachowanie bezpieczeństwa” nie jest mottem, który powinien rządzić naszym życiem. Życie to raczej coś, w co angażujemy się, jak to się mówi, na własne ryzyko. 

Powinniśmy przypomnieć, że te protokoły maskujące i dystansujące są formułowane przez niewielką grupę „personelu medycznego”, którzy doradzają rządowym aparatczykom, przy czym obaj wydają się być prawie całkowicie nieświadomi praw zapisanych w samej strukturze i strukturze wolnego społeczeństwa. Możemy się zastanawiać, czy kiedykolwiek słyszeli o „pomocniczości”. Każde ryzyko wydaje się dla nich zbyt duże, szczególnie jeśli stanowi ryzyko dla innych. Wydaje się, że wszyscy starają się pokryć swoje tylne końce, swoje kodeksy prawnicze i polisy ubezpieczeniowe, aż do ostatniej chwili. Jak napisał niedawno jeden autor – lekarz – nową królową nauk jest epidemiologia, a w przeciwieństwie do obecnie zdetronizowanej teologii, raczej niepewna królowa – ona? – jest. 

Biorąc pod uwagę zasadę, zgodnie z którą uzasadniają one te protokoły – że musimy zminimalizować potencjał infekcji do poziomu asymptotycznego – dlaczego mieliby to zrobić w najbliższym czasie? Nawet jeśli opracowana zostanie szczepionka, wszyscy będą zmuszeni ją przyjąć, a nawet czy będzie to dla nich wystarczająco bezpieczne? W końcu „zwykła” grypa (pamiętając, że koronawirusy istnieją od tysiącleci i nie znikają) zabija setki tysięcy rocznie. Dlaczego mielibyśmy kiedykolwiek znów mieć dostęp do maski bez twarzy, z odsłoniętymi twarzami? Czy chcemy, aby świat zmienił się w gigantyczny, nieunikniony oddział OIOM? Lub, być może bardziej trafnie, ogromna kolonia trędowatych, nasi ludzie, nawet krewni i przyjaciele, teraz postrzegani jako chodzące wektory wirusowe, wołające „ Nieczyste! Nieczysty !

Jednocześnie pełne hipokryzji oraz ironiczne jest to, że najbardziej gorliwi strażnicy „bezpiecznych” zasad dystansowania, blokowania i masek są również na ogół najbardziej gwałtownymi zwolennikami prawdziwych plag w naszym społeczeństwie, aborcji i eutanazji – aby wymienić Trudeau, Cuomo, Northam ale kilka. A jednak tutaj dosłownie duszą nas coraz to nowymi ograniczeniami, „jeśli uratuje to jedno życie”, a jednocześnie pomagają i dokonują mordu tysięcy najbardziej niewinnych i bezbronnych. 

Nawet gdyby przyjąć, że jest to redivivus Czarnej Śmierci – a tak nie jest, bo inaczej dobrowolnie zamknęlibyśmy drzwi i schroniliśmy się na miejscu – istnieją dowody, że zakładanie masek jest statystycznie nieskuteczne. Czytać zestawiania recenzowane przez Briggs studia TUTAJ . Ludzie dotykają masek, zanieczyszczają je, mają krzaczaste brody, zdejmują je, żeby oddychać. I większość ludzi nie nosi masek nawet tak „skutecznych” jak te w badaniach, przy czym dominuje domowa tkanina lub odmiana jednorazowego użytku.  

Mówiąc o jednorazowych, czy ktoś zastanawia się, gdzie te maski się kończą? Rozmawiałem z inżynierem, który pracuje w fabryce samochodów w południowym Ontario, z 8 000 pracowników, z których wszyscy muszą się maskować, a wielu z nich przechodzi przez trzy lub więcej dni dziennie. Nawet przy niskich szacunkach, to około 20 000 zakrytych śliny i śluzu masek wyrzucanych na wysypiska śmieci dziennie , 140 000 tygodniowo, czyli 7 280 000 rocznie . Z jednej fabryki. A dla tych miejsc, w których spali się śmieci, co zawierają te toksyczne chmury, gdy dryfują nad miastami? Nie dlatego, że jestem jego największym fanem, ale cokolwiek stało się z przesłaniem Laudato Si, aby ograniczyć marnotrawstwo i chronić środowisko?

I czy nie powinniśmy brać pod uwagę naszego codziennego zdrowia? Oddychanie własnym dwutlenkiem węgla przez cały dzień – zwłaszcza podczas pracy – i posiadanie świeżego powietrza przefiltrowanego przez warstwy tworzywa sztucznego, włókna, papieru i / lub tkaniny nie wydaje się być receptą na utrzymanie zrównoważonego układu odpornościowego, ani nawet samopoczucie psychiczne. Niedawno usłyszałem o studentce, która musi nosić jedną przez cały dzień , siedząc sama w biurze– każdego wieczoru wraca do domu z bólem głowy i wcześnie kładzie się spać – bez maski, można przypuszczać – godzinę po obiedzie. Kiedy nosiłem maskę odwiedzając umierającego przyjaciela – nie chodzę zbyt często do „miejsc publicznych w pomieszczeniach”, a jeszcze mniej w tym środowisku – musiałem poczekać, aż PSW skończy swoją pracę, i rozmawiałem z nią syn, również zamaskowany; rozmowa była, powiedzmy, duszna i niezręczna. Nigdy nie mogłem się do tego przyzwyczaić. 

Zbyt daleko idąca polityka Covidian – globalna blokada (której skuteczność jest co najmniej niepewna), konsekwentny strach przed szpitalami i infekcjami – miała wiele szkodliwych konsekwencji – od nadużyć, depresji, nieleczonych chorób, aż po śmierć – które uczynić profilaktyczne „wyleczenie” gorszym niż choroba. Czy to będzie zupełnie inne? 

Strona kościelna

DOBRZE. Załóżmy więc, że musimy maskować w szpitalach, sklepach spożywczych, urzędach państwowych i bibliotekach. Ale co z Mszą i innymi formami kultu? Od samego początku powinniśmy wyjaśnić, że państwo nie ma bezpośredniej władzy nad Kościołem. Jest to stonowana doktryna w dzisiejszym świecie – nawet w Kościele – ale taka jest prawda, wyjaśniona w dokumentach od Konkordatu Wormów, Sylabusa Błędów Piusa IX , Immortale Dei Leona XIII , aż do Dignitatis Humanae z Vaticanum II. Priorytet Kościoła jako nadprzyrodzonego społeczeństwa ustanowionego przez Boga stanowił podstawę do domagania się „sanktuarium” – immunitetu od oskarżenia cywilnego – które do dziś stoi za uchodźcami żyjącymi w kościołach w całym kraju (cokolwiek o tym myśli). 

„ Oddajcie Cezarowi, co należy do Cezara, i Bogu, co należy do Boga ”, jest dziś tak samo prawdziwe, jak wtedy, gdy to powiedział Chrystus. Podobnie jest z napomnieniem Świętego Piotra, że ​​„ musimy być bardziej posłuszni Bogu niż ludziom ”. Autorytet państwa zatrzymuje się u progu kościoła.

Kościół jest instytucją „publiczną” tylko w odległym, analogicznym sensie, w tym sensie, że każdy, teoretycznie, może uczestniczyć i dołączyć. Ale instytucja publiczna w ścisłym tego słowa znaczeniu – w nauczaniu Kościoła – to taka, która rządzi się państwem i jego prawami, podczas gdy instytucją prywatną rządzą jej członkowie i własne reguły. Kościół w tym sensie jest prywatny; w istocie jest ona najdoskonalszą instytucją, a jej prawa i nauki, oparte na boskich podstawach i inspirowane, powinny przeciwstawiać się , inspirować i kształtować politykę państwa, a nie odwrotnie. 

Stąd bez względu na to, co zrobimy z maską i innymi dekretami, to Kościół, nasza hierarchia, biskupi i kapłani, to wezwanie, a nie państwo. A nie hierarchia, bo państwo im to kazało. Biskupi nie powinni być postrzegani ani nawet postrzegani jako kłaniający się biurokratom, zwłaszcza jeśli jest to sprzeczne z ich własnym osądem jako pasterzy trzody Chrystusa. Wszakże podstawową rolą następców Apostołów – patrz wyżej Święty Piotr – jest zapewnienie naszego duchowego zdrowia i doprowadzenie nas do nieba, a nie naszego fizycznego dobra i przedłużenie naszego ziemskiego życia. Jak pisałem niedawno, pełzający błąd w erastianizmie – Kościół podporządkowany wszechpotężnemu państwu – spoczywa na nas i należy mu się przeciwstawić. 

Jeśli nasi biskupi naprawdę uważają, że zakładanie masek na cześć Boga jest dobrym pomysłem, niech tak będzie. Możemy się zgodzić lub sprzeciwić (czytelnik mógł mieć sedno, że jestem w tym drugim obozie), ale przynajmniej możemy podjąć decyzję i sumienie w odpowiedzi na właściwy autorytet, a nie na przejęcie władzy poza jego Bogiem – podany zakres. 

A kiedy podejmiesz decyzję, zastanów się nad słowami św. Pawła, które zacytowałem ostatnio: I wszyscy, z odsłoniętą twarzą, widząc chwałę Pana, przemieniamy się na jego podobieństwo z jednego stopnia do drugiego  (2 Kor 3 : 18)

O tak. Odsłonięte twarze.

Wniosek

Żeby było jasne: nie mówię, aby nigdy nie nosić maski. Są przypadki, w których można je wezwać – oczywiście operacja, odwiedzanie naprawdę wrażliwych, pewnych warunków szpitalnych, domów opieki, sytuacje, w których rozważna jest ostrożność i zdrowy rozsądek (pamiętasz te?). Ale żeby wszyscy musieli je nosić, z pełną mocą państwa, semper et ubique ? Zwłaszcza w naszych miejscach kultu? Patrzeć na morze zamaskowanych i wyciszonych parafian podczas lektury Mszy św. Nie jest widokiem, na który czekam. 

Cokolwiek myśli się o różnych przepowiedniach – Fatima i błędy komunizmu rozprzestrzeniające się na cały świat – nie powinniśmy po prostu ich pomijać. W końcu, jak Pius XI jasno wyjaśnia w 1937 r. Swoje wyrafinowane błędy, Divini Redemptoris (warte przeczytania), jednym z celów ateistycznego komunizmu jest sprowadzenie nas do anonimowych jednostek, rozbicie rodziny lub jakiejkolwiek filii społeczność i całkowicie polegamy na państwie i jego „ekspertach”.

Jest to odgórna natura tej całej sprawy, która wydaje się najbardziej niepokojąca, podobnie jak blokada polegająca na powszechnym aresztowaniu domowym, z niewielkim lub żadnym miejscem, w którym ludzie mogą podjąć decyzję, w zależności od okoliczności każdej wyjątkowej sytuacji. Jeśli jest to eksperyment z kontrolą społeczną, jest raczej podstępny, odbywa się pod płaszczem dobroci, co jak na ironię wydobywa najgorsze z ludzi – znęcanie się już rozpoczęło, na ogół od zamaskowanego do zdemaskowanego. Czy to próba odkrycia, kto się dostosuje, a może nawet bardziej, że nie. Powinniśmy mieć swobodę i odwagę, aby działać tak, jak uważamy za stosowne, starać się spojrzeć w przeszłość za dymem, zwierciadłami i wytworzonym przez media lękiem, zanim odwrócimy się od niezależnego i wolnego człowieka o twarzach,

Nie ma to oznaczać nikogo ani oceniać, ponieważ wszyscy musimy podejmować decyzje z czystym sumieniem w każdej sytuacji, w której się znajdujemy.    

Ale to, co mówię, to to, że jeśli jesteśmy zmuszeni nosić maskę, kiedy wiemy, że nie powinniśmy tego robić, i że jest to po prostu głupie zasygnalizowanie cnoty, i jeśli boimy się zgłoszenia, jeśli nie mamy maski, a nawet jeśli opuścimy maskę, aby złapać oddech (co dalej, wymuszone maskowanie w naszych własnych pojazdach, a nawet domach? Jak mało prawdopodobne jest to, możemy się teraz zastanawiać?), to nadejdzie świt stanu przymusu. A jeśli połączymy nawet nasze niezbędne działania – pracę, artykuły spożywcze, sklepy ze sprzętem, szkoły – z bezwzględnym przestrzeganiem takich dekretów, to podróżujemy drogą do totalitaryzmu. Jak napisał de Tocqueville w swoich refleksjach na temat wczesnej Ameryki, jednym z podstawowych zadań wolnych obywateli jest przeciwstawianie się wkraczaniu do tyranii – nawet „miękkiej” odmiany – choć raz zrezygnowaliśmy z naszych praw – trudno jest zdobyć je z powrotem. 

Zaraz po tym, jak skończyłem szkic tych myśli, podczas kolacji słuchałem jakiejś na wpół losowej muzyki, jak to zwykle robię, i przypadkowo żałosna ballada Róża pojawiła się na moim komputerze, której linie uderzyły mnie: I dusza boję się śmierci, która nigdy nie uczy się żyć . Wędrowanie przez życie w stanie ciągłego i paraliżującego strachu jest, w pewnym sensie głębokim, nie żyć.

Ale nigdy nie jest za późno, aby się cofnąć i odzyskać, jakie swobody są słusznie nasze, zwłaszcza, abyśmy mogli, gdy uważamy to za „bezpieczne”, oddychać swobodnie i patrzeć na siebie z uśmiechem. Jest o wiele bardziej ludzki. I zdrowe. 

Autor: John Paul Meenan

  • Za: 
LifeSiteNews

Dodaj komentarz