Wynik wyborów a miejsce stacjonowania wojsk sowieckich w PRL analiza Dominik Wójcicki – 30% albo L

Autor: Dominik Wójcicki

Dlaczego wschód głosuje na PiS, a zachód na PO? Zdecydował rok 1945. Przepraszam, że tekst jest strasznie długi, ale temat wymagał szczegółowej analizy. Gwarantuję jednak, że czyta się dobrze…

Dlaczego wschód Polski poparł Andrzeja Dudę, a zachód Rafała Trzaskowskiego? To efekt zmian, jakie po wojnie narzucili Polsce komuniści.Podział na prawicowy wschód i liberalno – lewicowy zachód jest bardzo utrwalony i widoczny już od wyborów w 1989 r., a nawet jeszcze wcześniej, bo i w powojennym referendum 3xTAK bylibyśmy w stanie go zidentyfikować.

Charakter tego podziału jest jednak całkowicie odmienny od publicystycznie lansowanej propagandy bogaci – biedni, wykształceni – niewykształceni, postępowi – zacofani, itd. Platformerskie województwo warmińsko – mazurskie jest znacznie biedniejsze niż pisowskie łódzkie. Maturzyści z pisowskiego Podkarpacia zdecydowanie lepiej zdają maturę niż ich rówieśnicy z platformerskiego zachodniopomorskiego. PO nie jest partią ludzi wykształconych, bo osób z wykształceniem wyższym jest w Polsce ok. 8 mln. Jeśli przyjąć, że 12 lipca br. zagłosowało z tej grupy ok 70% (minimalnie powyżej średniej, premia za wykształcenie), wówczas da nam to liczbę głosujących na poziomie 5,6 mln osób. 66% z nich poparło Rafała Trzaskowskiego, a więc ok. 3,6 mln osób. W ogólnej strukturze wyborców Trzaskowskiego osoby z wyższym wykształceniem stanowiły zatem wyraźną mniejszość.Wykształcenie nie mówi też nic o preferencjach przestrzennych. Najsłabiej wykształcone województwa, czyli te z najmniejszym udziałem osób z wykształceniem wyższym w ogólnej liczbie ludności, to zachodniopomorskie, wielkopolskie, kujawsko – pomorskie, opolskie i podkarpackie (cztery platformerskie i jedno pisowskie). Najlepiej wykształcone to z kolei mazowieckie i małopolskie.

Propagandę zatem zostawiamy i już do niej nie wracamy.W poważnej literaturze przedmiotu dominuje natomiast wyjaśnienie, iż głównym kryterium podziału politycznego w Polsce są granice rozbiorowe. Zabory rosyjski i austriacki preferują prawicę (obecnie PiS), zabór pruski lewicę i liberalizm (obecnie AntyPiS). Ta teza tłumaczy wiele i zasadniczo jest słuszna, ale bynajmniej nie tłumaczy wszystkiego. Wyjaśnienie różnic w preferencjach wyborczych zaborami przynosi cztery pytania bez sensownej odpowiedzi.

1. Dlaczego zabór rosyjski i austriacki (Polska Wschodnia) opowiada się za prawicą, a zabór pruski (Polska Zachodnia) za liberalizmem i lewicą? Czemu nie jest odwrotnie?

2. Dlaczego Galicja (zabór austriacki) głosuje tak samo, jak zabór rosyjski, skoro – pomijając pewne mniej istotne różnice – bliżej powinno jej być kulturowo i pod względem ładu państwowego do zaboru pruskiego?

3. Co z Ziemiami Odzyskanymi, stanowiącymi jedną trzecia współczesnej Polski, które w ogóle nie wchodziły w skład Rzeczpospolitej, okradzionej przez zaborców? Tutaj zabory nie mają zastosowania.

4. Dlaczego mieszkańcy kresów wschodnich, a więc byłego zaboru rosyjskiego, już jako repatrianci, po 1945 r. odeszli od preferencji politycznych charakterystycznych dla innych obywateli byłego zaboru rosyjskiego (Mazowsze, Lubelszczyzna, Kielecczyzna)?

Na żadne z tych pytań odpowiedź sprowadzona do kwestii zaborów nie daje przekonującego wyjaśnienia. Dlatego trzeba szukać gdzie indziej.Takie wyjaśnienie znajduję w zakończeniu wojny, zmianie władzy w Polsce i wszystkich związanych z tym następstwach.W roku 1945 powstała zupełnie inna Polska. Zarówno terytorialnie, jak i politycznie. Było to przekształcenie, jakiego być może nigdy wcześniej nasz naród i państwo nie przechodziły. Im większa była przez kolejne dekady ingerencja komunistów w poszczególne regiony kraju, tym mocniej odkładało się to na charakterze danych społeczności i odbijało na ich postawach politycznych, co wciąż widać w decyzjach wyborczych. Regiony najmniej podatne na komunistyczne eksperymenty społeczno – gospodarczo – kulturowe stoją dzisiaj przy PiS-ie i tradycji patriotycznej.

Im bardziej udało się komunistom „przemielić” zastaną tkankę społeczną, tym mocniej korzysta z tego AntyPiS.Podstawową funkcją dla całej analizy jest tzw. zasiedzenie ludności, czyli to jak bardzo dany region podlegał powojennym migracjom.

Tutaj podział jest jasny: w województwach wschodnich odsetek ludności zasiedziałej jest znacznie większy niż w województwach zachodnich. Ludzie w Małopolsce, na Podkarpaciu, Lubelszczyźnie mają w miejscu zamieszkania groby swoich przodków. Są na tych ziemiach od pokoleń, wykształcili więzi, są społeczeństwem mniej podatnym na przekształcenia tożsamościowe. Istniała tam oddolnie wytworzona hierarchia na długo przed nastaniem komunistów. Zbiorowa pamięć o Polsce trwa tam najmocniej, sprzyja patriotyzmowi i przesądza o głosowaniu na utożsamianą z polskością prawicę.

Nie bez powodów, to właśnie tam najsilniejsza była np. partyzantka antykomunistyczna po wojnie. Z kolei ziemie zachodnie, włączone do Polski 75 lat temu, zasiedlone zostały społeczeństwem napływowym, a zatem wykorzenionym z dotychczasowych więzi. W większości przybyszami z kresów, którym ojczyznę ukradziono, i którzy mieli poczucie tymczasowości mieszkając na ziemiach zachodnich. Wśród tej ludności więzi musiały się dopiero kształtować i to pod dyktando komunistów.

O jakichkolwiek wspólnotach trudno było mówić. Minęło trzy czwarte wieku i wciąż porządek w Polsce zachodniej jest o wiele bardziej indywidualistyczny, w przeciwieństwie do wspólnotowej Polski wschodniej. Wciąż na zachodzie jest także stosunkowo mało śladów polskości.

Sam urodziłem się w mieście do 1945 r. niemieckim. Najważniejszym dzisiaj pomnikiem w rodzinnej Kamiennej Górze jest ten wzniesiony już w III RP Karlowi Gotthardowi Langhansowi, budowniczemu Bramy Brandenburskiej w Berlinie. Architekt urodził się w Kamiennej Górze, wtedy Landeshut. Polskie miasto z pomnikiem utrwalającym jego niemieckie pochodzenie.

Bolszewicy na ziemiach odzyskanych budowali własną hierarchię, własne normy, ingerowali w organizm społeczny o wiele mocniej niż na ziemiach wschodnich – właściwie to go wytworzyli od podstaw, włącznie z modelem wsi, bardzo często pegeerowskiej. Tam innej Polski niż PRL przez kilkaset lat nie było, więc nie bardzo można się odnieść do jakiejkolwiek innej tradycji. Na ziemiach zachodnich powstało nowe społeczeństwo i to determinuje sympatie polityczne. Podział na PiS i AntyPiS ma tutaj charakter wtórny.

Już w wyborach w roku 1989 Solidarność najlepsze wyniki zanotowała na Wschodzie, zaś PZPR na Zachodzie. Od tego czasu nic się nie zmieniło.Upieram się przy wpływie migracji, bo to doskonale wyjaśnia głosowanie na PO w wielkich miastach. Leżąca na pisowskim Mazowszu Warszawa jest skrajnie antypisowska. Dygresja: wybory 2020 na Mazowszu wygrał Andrzej Duda, a przypisanie tego województwa Trzaskowskiemu wynika wyłącznie z głosowania zagranicy, która liczona jest w urnie warszawskiej. Realnie jednak Mazowsze wybrało Dudę.Dlaczego Warszawa jest antypisowska, a Mazowsze nie? Oczywiście dlatego, że to miasto w obecnej strukturze społecznej powstało w 1945 r. Stara Warszawa runęła w Powstaniu i nigdy więcej już jej nie było. Stolice zasiedliła nowa ludność, żyjąca wcześniej w odmiennej rzeczywistości. Współczesne migracje do Warszawy i innych wielkich miast tylko odtwarzają przywołany schemat.

Czytelny przykład: przyjeżdża na studia młody człowiek z prowincji i w dużym mieście z automatu przestaje chodzić w niedzielę do kościoła, bo w nowym otoczeniu się tego nie praktykuje. Następuje zakwestionowanie dotychczasowego życia.Ten sam mechanizm tłumaczy głosowanie zagranicy. Chociaż wśród nowej emigracji, jak wynika z danych GUS, dominują przybysze z dolnośląskiego, małopolskiego, podkarpackiego, to w głosowaniu tego nie widać. Najnowszy wynik 74% do 26% dla Trzaskowskiego mówi wszystko.

Oczywiście model zasiedzenia społecznego i komunistycznej ingerencji w dany region domaga się dalszych doprecyzowań. Co bowiem z Wielkopolską, która dzisiaj jest antypisowska, a przecież znajdowała się w granicach Rzeczpospolitej przez wieki. W dodatku był to region silnie antyniemiecki, a w II RP twierdza prawicowej endencji. Dzisiaj zaś śladu po tych postawach już nie widać.

Odpowiedzią znów są migracje.Wprawdzie Wielkopolska nie kojarzy się z miejscem powojennego osadnictwa repatriantów, jednak przygotowując ten tekst znalazłem wystarczająco dużo materiałów, omawiających zagadnienie i wskazujących kierunki lokowania ludności. Do końca 1946 r. osiedlono w ówczesnym województwie poznańskim 114 tys. repatriantów na wsi i 72 tys. w miastach. Łącznie prawie 200 tys. osób.

Do tego trzeba dodać masowe wywózki wielkopolan w głąb Rzeszy i do Generalnej Guberni w czasie wojny. Z samego Poznania przesiedlono do GG ok. 70 tys. osób. W efekcie dostajemy obraz silnego przetasowania ludnościowego po 1945 r.Przy czym procesy te nie przebiegały równomiernie. Wschodnia Wielkopolska (powiaty koniński, kaliski, turecki) wchodziła w skład zaboru rosyjskiego, tam zatem żywiołu niemieckiego w czasie zaborów nie było, więc struktura społeczna naruszona nie została i dzisiaj wciąż większe poparcie zyskuje tam PiS. Zachodnia Wielkopolska po 1945 r. mocno się jednak zmieniła. Zniknęła mniejszość niemiecka (w 1944 r. blisko 30% ludności tzw. Kraju Warty stanowili już Niemcy, a opuszczone przez nie gospodarstwa zostały zasiedlone przybyszami z innych regionów kraju oraz wspomnianymi Kresowiakami.

Bardzo podobne tendencje wyróżnić można w części Pomorza. Tam gdzie mamy do czynienia z mocną zasiedziałością (powiaty kaszubskie), tam wybory wygrał Andrzej Duda, a wcześniej PiS. Tam gdzie Niemcy zwalniali miejsce i zastępowali ich przybysze z całego kraju, tam dominują liberałowie, a wcześniej lewica.Jeśli ktoś jest jeszcze nieprzekonany co do tezy o znaczeniu migracji oraz potężnym wpływie ingerencji władzy sowieckiej, które ukształtowały obecne preferencje wyborcze tamtejszych mieszkańców, to teraz kilka przykładów.W arcypisowskim województwie podkarpackim mamy powiat, który od zawsze na prawicę głosuje znacznie słabiej niż cała reszta województwa – powiat bieszczadzki. Tydzień temu PAD dostał tam 55% głosów, podczas gdy w skali województwa zaliczył 70,9% poparcia.

Dlaczego tak? W 1951 r. mieliśmy do czynienia z wymianą terytorialną z ZSRR. Polska oddała Sowietom kawałek ziemi na Lubelszczyźnie, dostała zaś Bieszczady z Ustrzykami Dolnymi, Czarną (kto był, ten zna). Za tym poszło przesiedlenie ludności. W tym powiecie została osadzona ludność bez żadnych związków z Bieszczadami. Po 70 latach w wynikach wyborczych wciąż to widać.Kolejny przykład: w pisowskim Mazowszu od zawsze prawica przegrywa w powiecie legionowskim. Niezależnie jak wysoko wybory byłyby wygrane w skali województwa, to w Legionowie jest porażka. Przegrał tam i Lech Kaczyński w 2005 r. i Andrzej Duda. Dlaczego?

Legionowo po 1945 r. stało się miastem resortowym, kuźnią kadr dla późniejszego UB, potem SB, miejscem funkcjonowania różnie się nazywającej Wyższej Szkoły Oficerskiej im. Feliksa Dzierżyńskiego. Wpływ komunistów na miasto potężny.Przeliczyłem wyniki z obwodowych komisji wyborczych w Nowej Hucie w Krakowie (wedle list w Internecie). Historia miasta, jako pomnika socjalizmu w Polsce, jest oczywista. Wynik wyborczy: 52% do 48% dla Rafała Trzaskowskiego, choć wydaje się, że dominuje tam ludność robotnicza i starsza, więc i w wyniku powinno mieć to odbicie. Jak widać nic z tych rzeczy.

Osobną kwestią jest podział na wieś i miasto. I znowu – tam gdzie, przekształcenia gospodarcze nie doprowadziły do zmian kulturowych, a tradycyjne społeczności wiejskie nie uległy erozji, tam wygrywa PiS i Andrzej Duda. To rzecz jasna województwa wschodnie, ale też w dużej mierze wieś w byłym zaborze pruskim, czyli w Wielkopolsce i na Kujawach. Tam, gdzie mieliśmy wieś nowego typu, czyli także PGR-y, tam preferencje wyborcze są już zupełnie inne. Czytam w branżowym opracowaniu: – „Na obszarze obecnego województwa warmińsko-mazurskiego (…) w 34 miastach PGR posiadały 5617 ha gruntów. Najmniej w miastach: Jeziorany (1 ha), Kisielice (2 ha), najwięcej zaś w miastach: Olsztyn (891 ha), Pasym (598 ha).No to patrzymy, jak głosowały niepegeerowskie miejscowości na Warmii i Mazurach.

Jeziorany: Andrzej Duda – 54,7%, Kisielice – 66%. A jak głosował pegeerowski Pasym? Rafał Trzaskowski w Pasymiu uzyskał 53%. I to żaden jednorazowy wyjątek. 15 lat temu, gdy wygrywał Lech Kaczyński, to pomimo porażki w województwie warmińsko – mazurskim, akurat w Jezioranach uzyskał 53%. Z kolei 15 lat temu w Pasymiu Donald Tusk zdobył 58% głosów, czyli więcej niż w skali całego województwa warmińsko – mazurskiego. Warto jeszcze dodać, że Jeziorany do Polski wróciły w 1945 r., a Pasym należał do II RP. To zatem nie zabory determinują preferencje wyborcze tych ośrodków. Jak jednak czytamy w Wikipedii: – „II wojna światowa nie oszczędziła Pasymia. 30% zabudowy legło w gruzach. Najstarsze miasto na Mazurach zostało wyludnione (…). Powoli jednak w Pasymiu zaczęło przybywać mieszkańców. Wracała z przymusowej ewakuacji ludność rodzima, przybyli osadnicy z Mazowsza, Kurpiowszczyzny, repatrianci z Wileńszczyzny i Kresów Wschodnich”.

Wyludnione miasto, a potem powtórne zasiedlenie nowymi mieszkańcami plus PGR-y. Społeczeństwo zbudowane od zera, co poskutkowało preferencjami wyborczymi, dającymi wygrane Tuskowi i Trzaskowskiemu.Naturalnie ten podział ukształtowany przez komunistów można odwrócić, czego świetnym dowodem byłe województwo legnickie. Jeszcze w 1995 r. Aleksander Kwaśniewski zdobył tam 63% głosów.

Region zagłosował zgodnie z prawidłem – przecież Legnica w PRL-u była nazywana Mała Moskwą z racji stacjonowania wojsk sowieckich. W 2010 r. Bronisław Komorowski wygrał tam ledwo ledwo, mając 52,8% poparcia. W 2020 r. wynik się odwrócił i Andrzej Duda zgarnął w dziewięciu powiatach regionu i mieście Legnica 52,8%.Na koniec paradoks cywilizacyjny. Otóż cywilizacyjny Zachód mamy w Polsce na wschodzie kraju – te województwa przez wieki stanowiły centrum RP, region o wiele bardziej zeuropeizowany. Po drugiej stronie były bowiem województwa kresowe.

Tymczasem po wojnie kresowiacy stali się ludnością ziem zachodnich. O kształcie tych regionów zdecydowali zatem przybysze z najbiedniejszych i cywilizacyjnie najbardziej zapóźnionych regionów II RP.Warto, by o tym paradoksie pamiętali wszyscy ci, którzy dzisiaj tak ochoczo napawają się mitem postępowych mieszkańców województw zachodnich i ciemniaków z województw wschodnich.

Dodaj komentarz