Urząd Marszałkowski wciąż nie ujawnił nazwisk pracowników najhojniej nagrodzonych za pracę w 2019 roku. Zwłokę w udzieleniu odpowiedzi na pytania w tej sprawie urzędnicy tłumaczą powołując się na… zapisy ustawy dotyczącej walki z Covid-19.
O przyznanych przez marszałka nagrodach pisaliśmy pod koniec kwietnia. Na ten cel wydano ponad 6,5 mln zł, nagradzając 1235 spośród 1333 zatrudnionych urzędników.
Najniższe dodatki wyniosły po 100 zł. Rekordzista otrzymał aż 56 tys. zł. Nie wiadomo jednak, do kogo trafiła tak duża kwota, bo urząd wyjawił personalia jedynie 26 osób pełniących funkcje publiczne.
Wśród urzędników huczy jednak od plotek, kogo tak hojnie wynagrodzono. Najczęściej pada nazwisko Pawła Ciocha, byłego prawnika urzędu, który zajmował się m.in. jego reorganizacją. Ze wskazania marszałka zasiadał też w radzie nadzorczej Portu Lotniczego Lublin. Z obu funkcji zrezygnował, gdy w lutym został powołany na stanowisko wiceprezesa ds. korporacyjnych w Polskiej Grupie Energetycznej.
Rzecznik prasowy marszałka Remigiusz Małecki informuje, że odpowiedź na wniosek fundacji zostanie udzielona w piątek. Ale – jak dowiadujemy się nieoficjalnie – dane dotyczące najhojniej nagrodzonych nie zostaną upublicznione. Na takim stanowisku stoją urzędowi prawnicy.
Tymczasem Krzysztof Jakubowski zapowiada, że w razie odmowy sprawa trafi na drogę sądową. – Naszym zdaniem w przypadku tak wysokich nagród urząd nie może zasłaniać się ochroną prywatności pracowników. Mówimy tu o pieniądzach publicznych – podsumowuje.
Za: