Być może już nie usłyszymy, że Puszcza Białowieska ze wszelkimi problemami poradzi sobie sama, bo dość mocno zmieniła się narracja tak zwanych ekoaktywistów. Bo teraz, kiedy w Puszczy Białowieskiej jest pełno martwych drzew, a na dodatek zrobiło się mocno sucho, zdali sobie sprawę, że Puszcza Białowieska może sobie jednak nie poradzić sama.
Raczej mało kto się spodziewał, że właśnie teraz głos i to w sprawie Puszczy Białowieskiej zabiorą tak zwani aktywiści ekologiczni z różnych organizacji. Niedawno bowiem paliły się trawy i lasy w Biebrzańskim Parku Narodowym, ale ekoaktywiści objawili się tam praktycznie, kiedy sytuacja była już opanowana. Tradycyjnie napstrykali sobie fotek nad pogorzeliskiem opatrzonych komentarzami o kryzysie klimatycznym, choć dziś i strażacy, i dyrekcja Parku, i władze gmin położonych na terenach Parku, i w zasadzie wszyscy inni, którzy zajmowali się przyczynami lub gaszeniem pożarów, mówili i mówią wyłącznie o działaniu człowieka oraz podpaleniach – celowych bądź nieumyślnych.
Byliśmy na miejscu, kiedy trwała jeszcze akcja gaśnicza w Biebrzańskim Parku Narodowym, a do strażaków, Terytorialsów, wojska, okolicznych mieszkańców docierała wszelka pomoc, tak zwanych ekologów nie uświadczyliśmy z żadną pomocą. Dopiero kiedy opuszczaliśmy już to miejsce, pojawiła się ekipa między innymi aktywistów Greenpeace, którzy od razu ustawili się przed kamerami stacji TVN, choć nie odnotowaliśmy, aby przyjechali tam z jakąkolwiek pomocą. Niewiele później na twitterowym profilu tej organizacji można było pooglądać zdjęcia aktywistów z transparentami, na których był widoczny napis organizacji oraz można było przeczytać następujące wpisy:
„Kolejny dzień płonie #BiebrzańskiParkNarodowy, kilka tysięcy ha łąk i rozlewisk już poszło z dymem. Tak wygląda #KryzysKlimatyczny! Sytuacja jest poważna, czas działać, by zmienić nasze podejście do przyrody. Żeby takie pożary to nie była #NowaNormalność!”
„Biebrza płonie. Nasz dom płonie. Tak wygląda #KryzysKlimatyczny – najwyższy czas działać przeciwko przyczynom kryzysu, a nie tylko jego skutkom”.
– Nie miałem do czynienia z takimi organizacjami, być może Biebrzański Park Narodowy, bezpośrednio związany z tym pożarem, taką ofertę posiadał. Natomiast ja, jako samorządowiec, ze strony organizacji ekologicznych, takich ofert nie miałem. Nie wiem, czy taka oferta była składana ochotnikom, czy Państwowej Straży Pożarnej, nie chciałbym akurat w tym temacie zabierać głosu
– mówił naszej redakcji Grzegorz Dudkiewicz, burmistrz Goniądza.
Jak przekazali nam strażacy będący na miejscu akcji gaśniczej, ekoaktywiści nie oferowali im swojej pomocy. Z niewielką pomocą finansową przyszła jednak już w trakcie pożaru Fundacja WWF, która przekazała nieco ponad 36 tys. złotych na zakup sprzętu niezbędnego do gaszenia pożarów.
Ale przecież pożary w Biebrzańskim Parku Narodowym miały miejsce już wielokrotnie w przeszłości, choć nigdy w takiej skali. Niemniej, zdarzały się znacznie trudniejsze akcje gaśnicze i również na rozległym terenie, kiedy strażacy musieli gasić torfowiska, które paliły się od spodu. Nikomu wtedy nie przychodziło mówienie o kryzysie klimatycznym, tak samo jak i nie przychodziło mówienie o tym po każdym pożarze czy to w Biebrzańskim Parku Narodowym, na którego terenie pożary wybuchają kilka razy do roku, czy każdego innego parku w Polsce, gdzie pożary mają miejsce, głównie z powodu lekkomyślności człowieka lub wyładowań atmosferycznych.
Faktem jest, że od kilku lat nasilił się problem suszy. Ma on związek ze znacznie mniejszymi opadami deszczu, ale także i śniegu w okresie zimowym. Dość wspomnieć, że minionej zimy śnieg nie padał w ogóle, a i opady deszczu były niewielkie. Stąd zagrożenie pożarowe wzrosło, zaś apele leśników czy strażaków o niewypalanie traw oraz rozwagę podczas spacerów w lesie, wciąż nie trafiają do wszystkich. To najpoważniejszy problem od lat.
Nieco inaczej przedstawia się sytuacja w Puszczy Białowieskiej. Nieco inaczej, bo tam oprócz suszy, jaka doskwiera wszystkim i wszędzie w Polsce, mamy do czynienia z całymi tysiącami hektarów kompletnie martwych terenów. Martwych, ponieważ drzewa zostały zaatakowane przez kornika drukarza. Są suche, łamią się i upadają, po czym nikt ich nie wywozi. Leśnicy próbowali opanować tę sytuację, tym bardziej, że takie martwe drzewo to doskonały materiał do rozprzestrzeniania się ognia. Co więcej, obfity opad krótkiego, prostego i gładkiego igliwia tworzący charakterystyczną ubitą ściółkę, tylko na początku jest doskonałym materiałem ochronnym przed pożarami, bo po tej pierwszej fazie, staje się z kolei materiałem łatwopalnym.
„Płonące igliwie to doskonały nośnik ognia, wydzielający ciepło, szybko przesuszające sąsiedni materiał roślinny. Istotnym elementem składowym ściółki są drobne gałązki, złuszczona korowina i szyszki. Dojrzałe, otwarte szyszki, z licznymi płaskimi łuskami, mają rozległą powierzchnię styku z powietrzem. Dzięki temu łatwo przesychają. Ich wilgotność jest niższa niż igliwia znajdującego się w ściółce. Dodatkowo w szyszkach występują łatwopalne związki żywiczne, powodujące ich gwałtowny zapłon”
– podaje portal Przegląd Pożarniczy.
Właśnie dlatego leśnicy w Puszczy Białowieskiej chcieli usunąć zagrożenia, wycinając drzewa, aby kornik drukarz nie mógł ich atakować powodując usychanie, ale także i próbowali wywozić martwe drzewa, aby nie stanowiły wraz ze swoim igliwiem materiału łatwopalnego. Warto przypomnieć, jak do tych działań ustosunkowywali się aktywiści nie będący przecież leśnikami.
„Dzięki ogromnemu zróżnicowaniu biologicznemu i ponadstuletnim drzewostanom cała Puszcza Białowieska – także poza parkiem narodowym – uznawana jest za las o charakterze naturalnym. Wycinka w starych drzewostanów, zastępowanie ich nasadzeniami i usuwanie martwych drzew oznacza spadek wartości biologicznej tego obszaru i zmianę dynamiki całego ekosystemu. Proces obniżania wartości biologicznej poprzez mechaniczne zastępowanie starych drzew młodymi ma mniejsze znaczenie w lasach-plantacjach, mających zastosowanie czysto produkcyjne. Jednak jego wpływ na lasy o charakterze naturalnym, takie jak Puszcza Białowieska, jest kolosalny”
– do dziś można przeczytać takie słowa na stronie kochampuszcze.pl, co podawały dalej na swoich nośnikach między innymi takie organizacje jak Greenpeace Polska, WWF, czy Fundacja Dzika Polska.
Dlatego właśnie na terenach Puszczy Białowieskiej zalegał niewywożony materiał łatwopalny, a na miejsce pożarów często było trudno się dostać. Co dziś ma ogromne znaczenie dla ogólnej sytuacji pożarowej w całej Puszczy, ale też i prowadzeniu jakichkolwiek prac ochronnych. Z tym, że przecież Puszcza Białowieska miała sobie sama poradzić z problemami. Dlaczego sobie nagle nie poradzi? O tym szerzej na naszych łamach już jutro.
Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska
Źródło: ddb24.pl
Foto: Flickr.com/ Greenpeace PL