To efekt czystego populizmu władzy, która świadomie wybrała taką odpowiedź na narastającą falę poszukiwania kozła ofiarnego dla sfrustrowanej epidemią opinii publicznej. Tym populistycznym kozłem ofiarnym stały się kościoły i praktyki religijne – tak komentuje związane z pandemią koronawirusa, ograniczenie liczby uczestników praktyk religijnych do pięciu osób mec. Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris.
Widzimy jak dynamicznie zmienia się sytuacja związana z pandemią wirusa SARS-CoV-2 w Polsce. Rząd przygotowuje nas na kolejne obostrzenia, przy jednoczesnym braku perspektyw na szybkie zakończenie takiego stanu rzeczy. Na ile uzasadnione jest wprowadzanie tak drastycznych decyzji?
Temat jest niezwykle złożony. Z jednej strony – pomijając kwestie formalne i proceduralne wprowadzania tego typu ograniczeń – od zawsze panuje konsensus co do tego, że władza wykonawcza czasie epidemii zagrażającej życiu lub zdrowiu obywateli, ma nadzwyczajne prerogatywy. Może sięgnąć o wiele dalej w obszar regulacyjny, co oznacza ograniczanie praw i wolności obywateli, a nawet doprowadzić do szkód w majątku obywateli i wywołać swymi działaniami np. straty u przedsiębiorców.
Widzimy na podstawie analizy porównawczej, którą przygotował zespół bioetyczny Ordo Iuris, gdzie analizowaliśmy kraje azjatyckie i europejskie na początku tej pandemii, że daleko idące działania regulacyjne, ograniczenia stosowane w państwach azjatyckich takich jak Singapur czy Korea Południowa, dawały efekty w postaci rzeczywistego ograniczenia efektu pandemii. Oczywiście opisujemy również skrajne regulacje chińskie, jednak wobec braku rzetelnych danych dotyczących ofiar czy zachorowań w Chinach, lepiej odnosić się do regulacji przyjmowanych w Korei Południowej, Singapurze czy na Tajwanie. To państwa dużo bardziej transparentne i rzeczywiście można tam zaobserwować, że daleko idące ograniczenia – wydaje się, że Europie trudne do przyjęcia – dają pozytywne rezultaty.
Jednocześnie w Europie, takim państwem, które odpowiednio wcześnie wdraża takie ograniczenia jest Polska. Pytanie o to, czy będzie to długofalowo skuteczna metoda pozostaje otwarte. Rząd, który takie drastyczne decyzje podejmuje powinien czynić to w oparciu o bardzo kompleksową analizę danych i prognozę ryzyka. A ostatecznym trybunałem, przed którym ocenione zostaną działania władzy będą demokratyczne wybory i odpowiedzialność polityczna władzy. Tak, to rozwiązanie niedoskonałe, ale innego w tym ustroju nie ma. Dopiero z perspektywy kilku lat ocenimy rzetelnie, czy efekt w postaci jakiejś głębokiej recesji gospodarczej i poważnych reperkusji dotyczących życia osobistego, rodzinnego Polaków były wystarczająco uzasadnione stopniem zagrożenia.
Sytuacja jest bowiem bezprecedensowa; mamy do czynienia z epidemią, która nie jest tak śmiertelna jak poprzednie epidemie historyczne. Z drugiej strony, mamy do czynienia z epidemią, która dotyka tych najwrażliwszych, starszych i chorych. Już dzisiaj prof. Piotr Rieske porównał to do trafnie do tzw. dylematu wagonika, w którym rozpędzony wagonik może przejechać bądź to człowieka, bądź gospodarkę. Na ile trafna to analogia, okaże się w najbliższych miesiącach.
Od strony formalnej, od samego początku zwracam uwagę, że daleko idące ograniczenia praw i wolności obywatelskich mogą być wdrażane jedynie w zgodności z tzw. klauzulami limitacyjnymi Konstytucji RP, to jest art. 31, ust. 3. Jest tam mowa o tym, że wszelkie ograniczenia praw i wolności mogą być wprowadzane wyłącznie w drodze ustawy i muszą zdać zarówno test proporcjonalności do zagrożenia jak i konieczności w danych okolicznościach.
Dodatkowo, nie jest możliwe delegowanie prawa do wprowadzania ograniczeń praw i wolności na władzę wykonawczą, na rząd. A z tym mamy dzisiaj do czynienia. Specustawa o koronawirusie, czy późniejsze rozporządzenia wydawane na czas epidemii, tak de facto oddają w ręce ministra albo rządu możliwość regulowania naszego życia, praw i wolności.
Nawet Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar stwierdził, że wydawane rozporządzenia są niezgodne z Konstytucją, właśnie ze względu na sposób w jaki zostały uchwalone. Niekonstytucyjność ma się przejawiać w działaniu w oparciu o specustawę, oraz ogłaszanie ich przez poszczególnych ministrów, a nie Radę Ministrów.
Ja bym poszedł nawet dalej. Tego typu ograniczeń nie może wydawać nawet Rada Ministrów czy poszczególni ministrowie. Można to wprowadzić wyłącznie w drodze ustawy, a jeżeli sytuacja jest na tyle złożona i dynamiczna, że nie jest możliwe uchwalanie specustaw przy każdym kolejnym ograniczeniu, to jest to przesłanka za przejściem w inny tryb przewidziany przez Konstytucję, czyli tryb stanu nadzwyczajnego.
Konstytucja przewiduje, że gdy sytuacja wymaga głębokiego, nagłego i dynamicznego reagowania na kryzys a odpowiednio szybkie działanie parlamentu nie jest możliwe, władza wykonawcza powinna wziąć na siebie pełnię odpowiedzialności – wprowadzając stan nadzwyczajny.
I jeżeli gdzieś można władzy postawić zarzut działania niezgodnego z Konstytucją to właśnie w upartej odmowie sięgnięcia po konstrukcję stanu nadzwyczajnego, przy jednoczesnym sięganiu po wątpliwe konstytucyjnie rozporządzenia ograniczające prawa i wolności obywateli poza schematem stany nadzwyczajnego. To wygląda na brak gotowości do przejęcia przez rząd pełnej odpowiedzialności za stan rzeczy w Polsce w czasie epidemii i po jej ustaniu.
Mówił Pan o zasadzie proporcjonalności. Chciałem poruszyć wątek szczególnie ważny dla nas, katolików, mianowicie chodzi o ograniczenie liczby wiernych w Kościołach do pięciu osób. Czy w tym przypadku ta zasada nie została naruszona? Widzimy o wiele mniej drastyczne ograniczenia np. w komunikacji publicznej, sklepach czy w miejscach pracy.
Nie mam w tej sprawie cienia wątpliwości. Obserwujemy nieproporcjonalny, niekonieczny i nieadekwatny atak na wolność praktyk religijnych. Tym jest wprowadzone ograniczenie do pięciu osób liczby wiernych obecnych w świątyni. Trzeba przede wszystkim podkreślić, że nie ma to nic wspólnego z działaniem racjonalnym i proporcjonalnym do ograniczeń wdrażanych w innych sferach życia. To efekt czystego populizmu władzy, która świadomie wybrała taką odpowiedź na narastającą falę poszukiwania kozła ofiarnego dla sfrustrowanej epidemią opinii publicznej. Tym populistycznym kozłem ofiarnym stały kościoły i praktyki religijne.
Tymczasem rząd mógł przecież racjonalnie argumentować wdrożenie w sferze praktyk religijnych ograniczeń podobnych do tych, jakie obowiązują gdzie indziej. Uniknęlibyśmy wówczas sytuacji, w której wielkie kościoły – jak Bazylika Archikatedralna św. Jana czy Świątynia Opatrzności Bożej – stoją puste, a w sklepach, miejscach pracy, autobusach i tramwajach kłębią się w pełni legalnie dziesiątki osób.
To oczywiście narusza konstytucyjną wolność publicznego sprawowania kultu i uczestniczenia w ceremoniach religijnych. Nie mam też wątpliwości, że jest to efekt populizmu, który wkrada się w procesy rządzenia, gdy narasta kryzys. Wracając do porównania do kozła ofiarnego warto przywołać francuskiego antropologa i filozofa Rene Girard’a, według którego mechanizm kozła ofiarnego to nieproporcjonalna reakcja, kara wymierzona temu, na kim skupiła się skumulowana emocja tłumu. Ta ofiara ma zresztą u Girarda funkcję jednoczącą społeczeństwo w chwili wielkiego przesilenia. Zresztą zgodnie z mechanizmem kozła ofiarnego, ofiarowanie go na ołtarzu populistycznych emocji rzeczywiście doprowadziło do wstrząsu, zrozumienia że mamy do czynienia z sytuacją nadzwyczajną. Niestety, rola kozła ofiarnego w tym scenariuszu, za przyzwoleniem władz, przypadła świątyniom i praktykom religijnym. Faktycznie wyeliminowano swobodne zbiorowe praktyki religijne. I stało się to po dwóch tygodniach medialnej mantry wzywającej do zamykania kościołów, tak jakby było to jedyną ścieżką „oczyszczenia z zarazy”.
To zarządzenie ma oczywiście swoje konsekwencje w postaci ograniczenia dostępu do sakramentów. Mamy poważne ograniczenie dostępu do posługi kapłańskiej, chociażby z namaszczeniem chorych. Jest problem z dostępnością spowiedzi. Bez nadzwyczajnych środków, np. konfesjonał w samochodzie lub zapisy online na spowiedź w kościele, trudno sobie z tym jakoś poradzić. Jest to dla nas szczególnie bolesne właśnie w czasie Wielkiego Postu. Co ważne, wprowadzone ograniczenia – wbrew temu co pisał red. Tomasz Krzyżak w „Rzeczpospolitej” – nie kończą się w Niedzielę Zmartwychwstania. Wtedy planowany jest jedynie powrót do ograniczenia liczby wiernych do 50 osób.
O ile przy ograniczeniu 50-osobowym można było uznać, że jest to w pewnym zakresie adekwatne, to przy ograniczeniu do pięciu osób trzeba uznać, że jest to tak naprawdę przekreślenie swobody kultu religijnego.
Powstał specjalny poradnik prawny Instytutu Ordo Iuris na czas epidemii. Jaką pomoc otrzyma dzięki niemu osoba zainteresowana i kto może z niej skorzystać?
Zaraz po ogłoszeniu stanu zagrożenia epidemicznego powstała pierwsza wersja poradnika oraz uruchomiliśmy specjalną infolinię i kanał mailowy, na których można zadawać pytania odnośnie kwestii prawnych związanych z zaistniałą sytuacją. Okazało się, że zapotrzebowanie na tego typu pomoc jest ogromne. Nie spodziewaliśmy się takiego odzewu, dostajemy po kilkadziesiąt maili i telefonów dziennie i to z każdego niemal obszaru prawa. To sprawy związane z edukacją, w tym specyficzną edukacją domową w jakiej dzisiaj znalazły się polskie rodziny, to pytania o regulacje odnośnie kwarantanny, o dostępność opieki zdrowotnej. Z pytaniami zwracają się osoby pracujące dotychczas na umowie o dzieło, które po utracie pracy nie mające ubezpieczenia zdrowotnego i nie wiedzą, czy będą musiały pokryć koszty leczenia w razie zachorowania na koronawirusa. Tych pytań, bardzo praktycznych jest cała masa. Np. odnośnie chociażby legitymacji studenckich, czy trzeba jechać do dziekanatu podbić pieczątki, dostać hologramy. To są pytania, czasem wydaje się banalnie proste, ale dla osoby zadającej pytanie to jest często być albo nie być.
Są też oczywiście dużo bardziej złożone tematy, np. przedsiębiorcy chcą renegocjować długoterminowe kontrakty, obniżać lub odraczać inne cykliczne opłaty, to są też pytania rodziców, którzy są w toku postępowań rodzinnych, starają się o uzyskanie dzieci z opieki zastępczej a sądy zawieszają terminy i nie odbywają posiedzeń.
Na wiele z tych pytań staraliśmy się odpowiedzieć w pierwszej edycji poradnika tydzień temu, ciągle odpowiadamy na infolinii. Wkrótce wyjdzie jego kolejna edycja, co tydzień będziemy wydawać jego zaktualizowaną wersję, bo sytuacja prawna jest bardzo dynamiczna.
Niezależnie od tego poradnika powstaje też osobny poradnik dla parafii, osób wierzących, pokazujący w jaki sposób strać się pogodzić obowiązki wynikające z ograniczeń z koniecznością umożliwienia kultu religijnego, dostępu do sakramentów.
Dostrzegliśmy też inne zjawisko. Dzwoniący na infolinię zaczynają od słów „O! To do Was można się dodzwonić?” Mają bowiem wcześniejsze doświadczenie licznych prób uzyskania podobnych porad na rządowych infoliniach. Jak wynika z tych rozmów, prób zupełnie bezowocnych.
W każdym razie nasz zespół ma teraz co robić.
Bardzo dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Piotr Relich
Za: Bibula.com
[Wybrane wypowiedzi internautów pod w/w tekstem na stronie źródłowej:]
@emu w 100% zgoda, dzisiaj wybrałem się do kościoła, a moja parafia nie jest mała, kościół dość duży, ludzi w środku było może 7 osób, a siedzieli od siebie w odległości powyżej 10 metrów. Ksiądz bardzo kulturalnie popatrzył na mnie i pokiwał głową, więc wyszedłem. Nie mam do niego pretensji, bo co miał zrobić. Szkoda że hierarchowie odpuścili temat, bo jak widać w komunikacji czy w sklepach nie ma problemu żeby chodzi aby zachować 2 metrowy odstęp. a co jak ta kwarantanna potrwa następne 2 miesiące, a co jak zaraz po wakacjach znowu się zacznie jak w Hongkongu, a może wcale się nie skończy przez najbliższy rok, tylko tak się będzie tliło?
bjs
jak można policzyć ludzi w kościele który ma kaplice boczne czy więcej niż jedną nawę? Władza masońska chce zniechęcić ludzi do chodzenia do kościoła.
Tom
Niestety, ale wg mnie ww. artykuł oddaje rzeczywisty stan rzeczy. Konstytucja to tylko kawałek papieru. Z uwagi na poziom ogólności norm konstytucyjnych niewiele z nich wynika. Mają charakter życzeniowy. Smutne jest to, że polscy hierarchowie kościelni, nie wyrazili sprzeciwu wobec tej sytuacji. Przeciwnie, wyrażają oni aprobatę dla sytuacji, ostatnio w Polsacie można było obejrzeć newsa, w którym pokazano prawie pustą Świątynię Opatrzności Bożej, a było tam 50 osób.
emu
Kozłem Ofiarnym można być bez swojej wiedzy i zgody. Tutaj zgoda JE była jak najbardziej! Biskup Ryś nawołujący // Błagam nie wychodźcie z domów w niedzielę// Taka jest nasza wiara, mówimy na Mszach/ zakazanych/
AnnaG
5 osób? luksus, u mnie jest: “kościół zamknięty do odwołania”
powiem tak
Ludzie bardzo do serca sobie wzięli te zakazy… Bożkiem stał się koronawirus. My z mężem chodzimy do kościoła i przyjmujemy Pana Jezusa tradycyjnie do ust. Ludzie bardziej boją się wirusa niż grzechu, a chyba ważniejsze jest zbawienie duszy od panicznego strachu o zdrowie..
maja
Zasadnicza różnica zawiera się w stwierdzeniu ”KK kozłem ofiarnym” a celem i adresem całej tej wojny!
AndrzejBR
wierni domagaja sie mszy i sakramentow a duża część pasterzy i arcypasterzy pod parasolem totalitarnego demokratycznego państwa stara sie czynnie pozbawic ich tego
pb
Zamiast w każdej kaplicy odprawiać msze dodatkowe biskupi i księża odcięli wiernych od mszy
Tom