Miłośnik eskapad kajakowych Robert Tomalski, który w marcu wrócił z wyprawy po Dunaju, nie zagrzał długo miejsca w domu. Z powodu zagrożenia koronawirusem, pomimo że nie miał na rzece bezpośredniego kontaktu z ludźmi, aby zminimalizować ryzyko zarażenia rodziny udał się na dobrowolną samotną kwarantannę stawiając sobie za cel pokonanie rzeki Warty … pod prąd. Ma do przepłynięcia w sumie 808 kilometrów.
Jak sam mówi co roku stara się przepłynąć przynajmniej jedną rzekę od jej ujścia do źródła. Na swoim koncie ma już między innymi Wisłę, którą przepłynął pod prąd w ciągu 26 dni i liczącą 3690 km długości Wołgę, którą pokonał w 53 dni.
Podróż rozpoczął 14 marca obok twierdzy w Kostrzynie udając się do miejsca, w którym Warta wpada do Odry. Dziennie pokonuje trasę ok. 50 km. Do źródła rzeki w Zawierciu na Wyżynie Krakowsko – Częstochowskiej zamierza dotrzeć na koniec miesiąca.
Możliwe, że nie uda się całej drogi pokonać kajakiem. Jak twierdzi Robert Tomalski: „Nie jest wykluczone, że ostatnie kilometry będę musiał iść wzdłuż brzegu, jeśli przed samym źródłem Warta nie będzie pozwalała na płynięcie kajakiem”.
Na podstawie gorzowwielkopolski.naszemiasto.plhttps://gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl/pan-robert-ma-kwarantanne-na-kajaku-plynie-warta-do-jej/ar/c1-7602183
Oprac. BC
Obraz Free-Photos z Pixabay