Po objęciu urzędu prezydenta Brazylii przez Jaira Bolsonaro zachodnie media wieszczyły katastrofę. Uznawano go – w najlepszym wypadku – za „ultra-konserwatystę”, a w gorszym za „autokratycznego militarystę”, a nawet „faszystę”. Teraz te same media piszą, że problem bezrobocia, przemocy czy korupcji, co prawda nie zniknął, ale w każdej z tych dziedzin widać poprawę, a Brazylia staje się krajem stabilnym społecznie i gospodarczo.
„Postępowy” Zachód nabiera wody w usta
Bolsonaro określano jako polityka „skrajnej prawicy” oraz krytykowano jego zapowiedzi reform i zbliżenie z USA. Obejmującemu władzę 1 stycznia 2019 roku prezydentowi zarzucano, że jest byłym wojskowym, kapitanem spadochroniarzy, że był ultra-konserwatywnym deputowanym, że ulega wpływom lobby konserwatywnych chrześcijan, agrobiznesu i armii. „Trump tropików” miał przynieść chaos.
Tymczasem w całym roku 2019 Brazylia nie doświadczyła żadnych znaczących problemów. Nie ma protestów na ulicach – jak w Boliwii, Kolumbii, Chile, Ekwadorze, Nikaragui, czy Wenezueli. Sąsiedzi przeżywają społeczne konwulsje i zamachy stanu na tle ekonomicznym, zaś najsilniejsza gospodarka Ameryki Południowej (ósma na świecie) to coraz bardziej stabilny gigant pośrodku południowoamerykańskiego pożaru.
Po pierwsze ekonomia
Wśród sukcesów Jaira Bolsonaro najmniej mówi się o ekonomii. Tymczasem dokonania w tej dziedzinie są być może największe. Prezydentowi udało się zreformować Brazylię i uniknąć społecznych protestów. Odwrotnie niż np. we Francji, spokojnie zrealizował reformę emerytalną. Przeprowadził ją minister gospodarki Paulo Guedes – ekonomiczny liberał ze szkoły chicagowskiej. Takie zmiany zapowiadało wcześniej trzech prezydentów, ale żaden w końcu się na to nie odważył.
Przywróciło to Brazylii wiarygodność? Chociaż wzrost PKB był jeszcze w 2019 roku niski (0,9 proc.), to kraj wyszedł z recesji. Paulo Guedes uniknął tego, co nazywa się „czarną dziurą budżetową”. Wedle prognoz MFW dług publiczny Brazylii wyniósł na koniec roku 91,6 proc. PKB i udało się zatrzymać jego wzrost. Wprowadzany jest też program reform fiskalnych. Cięcia dotkną głównie administrację. Ma zostać zreformowana służba publiczna.
Program na rok 2020 obejmuje również prywatyzacje – w tym Eletrobrasu. Po doświadczeniu najpoważniejszej recesji w swojej historii w latach 2015-2016, Brazylia wychodzi z „dołka”. Wzrost PKB w 2020 ma wynieść od 1,5 do 2 proc. Rząd Bolsonaro korzysta z zaufania rynków. Standard & Poor’s w grudniu podniósł zresztą rankingi tego kraju.
Bezpieczeństwo
Kolejnym sukcesem Jaira Bolsonaro jest walka z przestępczością w kraju. Wskaźnik zabójstw wynosił tam 31 na 100 000 mieszkańców. W pierwszych dziewięciu miesiącach 2019 roku spadek liczby zabójstw wyniósł 22 proc. Skuteczności nabiera także walka z kartelami kryminalistów. W wielu stanach przywrócono zasady praworządności. Prezydent Brazylii przekonuje, że większa ilość posiadanej legalnie broni spowodowała spadek liczby jej ofiar. Pomimo 50 proc. wzrostu liczby zarejestrowanej w kraju broi palnej spada ilość osób zabitych przy jej pomocy. Przewidywania lewicowych „ekspertów” o wzroście przestępczości można wyrzucić do kosza.
Jair Bolsonaro od momentu dojścia do władzy obiecywał walkę z narastającą przestępczością zbrojnych gangów. Wśród środków przeciwdziałania zjawisku prezydent widział uzbrojenie społeczeństwa. Lewicowa opozycja twierdziła, że należy społeczeństwo rozbrajać. Doświadczenie potwierdziło jednak, że przestępcy i tak potrafią broń zdobyć, a zakazy dotyczące posiadania broni przez zwykłych obywateli wręcz ośmielają bandytów. Tymczasem nowa polityka państwa spowodowała, że liczba zarejestrowanej broni palnej w Brazylii wzrosła w tym roku o 50 proc. w stosunku do roku 2018, a ilość ofiar z jej użyciem spadła o 22 proc.
Prezydent Bolsonaro poinformował o tym z dumą i dodał, że w sprawie liberalizacji zasad posiadania broni jest jednak zależny od decyzji mocno podzielonego parlamentu.
Totalna opozycja i te same schematy
Przeciwnicy prezydenta jednak nie rezygnują. Przeciw Bolsonaro „tradycyjnie” wytaczane są „armaty” z dziedziny sądownictwa. Na wolność wypuszczono jego przeciwnika, skazanego za korupcję byłego lewackiego prezydenta Lulę. Sędziom nie podoba się też reforma systemu sprawiedliwości. Dojście do władzy prawicowych polityków niemal wszędzie prowokuje takie same kontrdziałania lewicy. Jednym z nich jest wykorzystywanie do walki z takimi rządami władzy sądowniczej, która nie tylko wschodzi w kompetencje władzy wykonawczej i ustawodawczej, ale też tworzy coś na kształt globalnej „międzynarodówki jurydycznej” o mocno lewicowej orientacji. Można tu wymienić przykłady USA, Brazylii, Węgier czy Polski. W każdym z tych krajów odnajdziemy przykłady blokowania konserwatywnych reform przez władzę sądowniczą.
Przypadek Luli
Były prezydent Lula da Silva to „ludowy trybun” i symbol południowoamerykańskiej lewicy. Odsiadywał wyrok ośmiu lat i dziesięciu miesięcy więzienia za korupcję i pranie pieniędzy. M.in. stał się on posiadaczem mieszkania w nadmorskim kurorcie w zamian za zamówienia udzielone firmie budowlanej, co nieco przypomina historię pewnego ważnego polskiego polityka, który miał dostać apartament w Chorwacji. Teraz nawet został u nas senatorem, co wskazuje, że świat rzeczywiście się globalizuje.
W Brazylii wypuszczenie na wolność prezydenta-łapówkarza okazało się „triumfem państwa prawa”. Sędzia Carolina Lebbos, która sprawę rozpatrywała, stała się dla lewicy bohaterką. Z kolei Gleisi Hoffman – obecna szefowa Partii Pracujących, z której wywodzi się Lula da Silva – oświadczyła, że decyzja Sądu Najwyższego stanowi „etap, który pokonaliśmy na drodze obrony demokracji i sprawiedliwości”. „Brazylijski KOD” odtrąbił sukces. Co ciekawe, socjalistyczne merostwo Paryża przyznało Luli honorowe obywatelstwo, ale na odbiór wyróżnienia były prezydent pewnie nie pojedzie, gdyż nie ma paszportu. Lula wyszedł na wolność na skutek decyzji SN o błędach proceduralnych – ale nikt go nie uniewinnił.
Wykorzystanie ekologizmu
Do krytyki prezydenta Bolsonaro wykorzystuje się rzekome niszczenie lasów Amazonii. Przoduje w tym Fracja i jej prezydent Macron – „klimatofil”. Lewicowy francuski deputowany Eric Coquerel stwierdził nawet, że „obecny prezydent Brazylii Bolsonaro jest faszystą, który popełnia ekozbrodnie i stosuje w swoim kraju środki neoliberalne, a Lula na wolności to możliwość zbudowania obywatelskiej rewolucji”.
Uwagę zwraca tu nowy termin „ekozbrodni”, który pozwala na kwalifikację „zbrodniarza” jako jako „faszystę”. „Faszystowska” okazuje się też ekonomia neoliberalna. Ułatwia to ćwierćinteligentom rozumienie świata, niczego nie wyjaśniając. W rzeczywistości prezydent Jair Bolsonero to neokonserwatysta, który obiecał sprowadzić Brazylię ze ścieżki socjalizmu i złożył zapowiedź powrotu do wartości: „zmienimy razem wizerunek Brazylii. Nie będziemy dalej flirtować z socjalizmem, komunizmem i lewicowym populizmem”.
Długa lista „zbrodni” prezydenta
Lista zarzutów lewicy wobec Bolsonaro jest długa. Należy tu dodać, że prezydent ograniczył już panoszenie się ideologii LGTB w szkołach i urzędach, podjął walkę z przestępczością i zapowiedział wycofanie się z paryskiego paktu klimatycznego. Wśród haseł wyborczych, które Bolsonaro powoli realizuje, był też dostęp obywateli do broni, walka z aborcją, wycofanie ze szkół wszystkich seksualizujących programów i promocji gender, bezwzględna walka z korupcją oraz odnowa moralna. To zestaw haseł wystarczający do kwalifikowania go właśnie jako „faszysty”.
Jair Bolsonaro już od momentu wyboru na prezydenta stał się jednym z najważniejszych wrogów międzynarodowej lewicy. Prezydenta oskarża się też m.in. o nepotyzm. Wycofał nawet z tego powodu kandydaturę swojego syna, Eduarda, na stanowisko ambasadora w USA. Prezydentowi brakuje dodatkowo jednoznacznego poparcia w Kongresie. Do tego dochodzą „tradycyjne” problemy z mainstreamowymi mediami.
Brazylia szuka przyjaciół w Izraelu
W Jerozolimie działalność zainaugurowało brazylijskie przedstawicielstwo handlowe. Jest to krok w kierunku przeniesienia do tego miasta ambasady Brazylii. Bolsonaro to drugi po Trumpie prezydent dużego kraju, który zadeklarował takie działanie. Ambasadę w Izraelu przeniosła do Jerozolimy już Gwatemala, a później Paragwaj – ale ten ostatni kraj cztery miesiące później na powrót przeniósł swoją placówkę do Tel Awiwu.
Decyzja Brazylii może się odbić na eksporcie do krajów arabskich. Kraj ten produkuje duże ilości mięsa halal. Widocznie jednak rachunek zysków i strat pokazał, że polityka proizraelska się opłaci. Podczas wizyty w Izraelu Bolsonaro pojawił się pod Ścianą Płaczu w towarzystwie premiera Netanjahu, a zagraniczni przywódcy dotychczas unikali pojawiania się tam w towarzystwie izraelskich polityków. Na razie jednak brazylijski prezydent na przedstawicielstwie handlowym poprzestaje. Wedle ekspertów, dla Bolsonaro przeniesienie ambasady jest mocno związane z pragmatyzmem i polityką wewnętrzną. Prezydent liczy, że usatysfakcjonuje w ten sposób część elektoratu i silne tutaj lobby żydowskie. To także jego poparcie zapewniło mu wygraną w wyborach.
Trudne relacje z USA
Relacje Brazylii z USA natrafiają na barierę sprzecznych interesów ekonomicznych. Tytuł „Trumpa tropików” nie daje Bolsonaro uprzywilejowanej pozycji w rozmowach z prezydentem USA.
Obydwa kraje będą wspólnie promować inwestycje gospodarcze w Amazonii. Zapowiedziano też powołanie wspólnego funduszu, którego celem będzie ochrona bioróżnorodności. Prezydent Brazylii zapowiadał, że USA zostaną jego najlepszym partnerem, a ofensywa gospodarcza Chin na rynku brazylijskim zostanie powstrzymana. Odbyły się już także rozmowy o nadaniu Brazylii statusu „głównego sojusznika spoza NATO”, a Brasilia jednostronnie zniosła wizy dla obywateli USA, Kanady, Japonii i Australii, jednak prezydent Trump w relacjach gospodarczych pozostaje twardym negocjatorem.
USA zamroziły import brazylijskiej wołowiny, a Trump pokazuje, że rozdziela interesy ekonomiczne od sojuszu politycznego. Ostatnio znowu zapowiedział, że obłoży cłami stal i aluminium importowane z Brazylii i Argentyny. Prezydent USA groził tym krajom cłami już rok temu, ale ostatecznie tego nie zrealizował. Taka groźba to pośredni efekt wojny gospodarczej Waszyngtonu z… Pekinem. Na tej wojnie korzystają kraje trzecie, a soja z Brazylii całkowicie zastąpiła w Chinach soję z USA.
Bolsonaro nie wpuszcza na swój rynek chińskich inwestycji w takim stopniu jak jego poprzednicy, ale utrzymuje z Pekinem relacje więcej niż poprawne. Xi Jinping gościł Bolsonaro w Pekinie, a później odwiedził go w Brasilii na czterostronnej konferencji Chin, Indii, Brazylii i Rosji. To także odpowiedź na nie najlepsze relacje z UE, która zamroziła – na wniosek Paryża – umowę o wolnym handlu z krajami Mercosuru.
Trudno mu odmówić sukcesów, jednak o przyszłości może rozstrzygnąć walka z bezrobociem. Pomiędzy wrześniem a listopadem 2019 roku jego poziom spadł poniżej poziomu 12 milionów. Wynosi obecnie 11,2 proc. To najlepszy wynik od 2016 roku, kiedy to miejsca pracy dawała organizacja Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.
Umiarkowany spadek popularności
Po roku rządów i przeprowadzeniu kilku niepopularnych reform Bolsonaro stracił na popularności. Obecnie opinie o nim są pozytywne tylko w 29 proc. (według sondażu Ibope), ale jest liderem sondażu wyborczego na rok 2022 rok. 43 proc. uważa go za najlepszego kandydata i prezydent zostawia wszystkich innych polityków daleko w tyle.
Brazylia Bolsonaro podjęła śmiałe wyzwania i jak na razie skręca w prawo omijając południowoamerykański społeczny radykalizm. Jest dobrym przykładem dla kontynentu, gdzie zapanowała w ostatnich dziesięcioleciach moda na różne wersje socjalizmów i lewicowych eksperymentów. Jeśli nastąpi poprawa ekonomiczna i rzeczywisty powrót do wartości, kraj stanie się interesującym przykładem nie tylko dla krajów Ameryki Łacińskiej.
Za:Bogdan Dobosz – Pch24