Lata życia samochodu są liczone inaczej niż wiek właściciela. Żywot auta toczy się szybciej. No chyba, że jeździ się autem okazyjnie. Normalnie z wiekiem wdech staje się płytszy, tapicera się wyciera, sprężyny uginają się mniej elastycznie. Do tego pije więcej. Latka lecą. Karoseria chudnie. A żyć jeszcze się chce, a nawet poszaleć. A człowiek tylko gazu i gazu.
Czy z czystym sumieniem można takie autko skazać na dogorywanie wśród bezimiennych nieraz i bezdomnych już, podobnych autek, gdzieś w miejscu, gdzie są hospitalizowane zanim wrzucą pozostałe ich szczątki w paszczę ognia.
Nie mieć serca, zostawić pod płotem, patrzeć jak auto, które było ci dobrym towarzyszem, odchodzi tak w niepamięć? Pomimo technicznego postępu trudno rozstać się z jedynakiem.
Są wśród nas – na szczęście – tacy ludzie, dla których wiek auta nie ma znaczenia, a wręcz im starsze, tym większym szacunkiem je otaczają. Robią to bezinteresownie, dla własnej przyjemności, robią to co przynosi im radość i satysfakcję. Naprawiają własnymi rękami poszczególne auta, tak, żeby nie stały się zawalidrogami, a miały pełną prezencję, taką, jeśli nie lepszą, gdy zjeżdżały z taśmy produkcyjnej. Bo to są ich kochane Maluchy, Syrenki, Duże Fiaty, Polonezy, a nawet auta zagraniczne.
Te cztery kółka wprowadzają ich w sentymentalny nastrój, wciągają do wspomnień. Są to wspomnienia z odległych czasów, czasów, w których już Maluch, był wyznacznikiem pewnej zamożności, a co dopiero mówić o Dużym Fiacie. Samochody po zejściu z taśmy znikały jak świeże bułeczki. Znikały za talony i za dolary. Partia dawała swoim wiernym talony, a dolary dawał Polserwis.
Żeby zostać zakwalifikowanym do grupy samochodów już zabytkowych, trzeba mieć w metryce wpisany wiek – minimum 25 lat. To dla samochodów produkcji polskiej. Samochody zagraniczne muszą pochwalić się wiekiem lat 30.
Można chyba podać pewnik, że wszystko wokół nas może być pięknem. Ale trzeba w każdy element, w każdą rzecz, w każdy materiał, w każdy detal, w każdy fragment żyjącego świata, żeby ten świat żył, włożyć serce i dać mu duszę.
Tak postępuje właśnie grupa, i to nie mała, mieszkańców Lęborka, którzy postanowili przywrócić pamięć i piękno zabytkowym samochodom, które rozpoczęły swój żywot w XX wieku. Są to niestety osoby anonimowe dla większości mieszkańców Lęborka i pewnie powiatu. Za to dużo bardziej znane już, w środowisku sobie pokrewnych amatorów w Polsce. To trochę paradoks.
Tworzą sobą zwartą grupę osób, kobiet i mężczyzn, którzy roznoszą, czy raczej rozwożą po Polsce adres Lęborka w postaci tablic rejestracyjnych. To bardzo skromna i niewystarczająca reklama o tym skąd pochodzą właściciele tych cudeniek.
Przyznajmy, że widząc tak odrestaurowane autka – najbardziej polskie oczywiście, niejednemu z oglądających nasuną się sentymentalne wspomnienia. Niejednokrotne kłopoty z rozruchem, ale z możliwością uporu przy przewozie telewizora czy pralki lub lodówki. Ile inwencji trzeba było włożyć, żeby wykorzystać tzw. możliwości pakowe Malucha. Dzisiejsza młodzież zastanawia się jak to było możliwe i nijak im to nie wychodzi.
Myślę, że warto rozreklamować tę hobbystyczno-przygodową działalność i stworzyć w naszym mieście niedużą przecież przestrzeń dla działalności tego fanklubu. Pozytywy tego posunięcia na pewno zaprocentują w przyszłości.
Jakie to pozytywy? Szacunek i wiedza do wartości jaką stanowią w istocie zadbane „zabytki” wyzwala w każdym człowieku pewnego rodzaju zazdrość i pewien wstyd, że jednak mogłem postępować inaczej, cierpliwiej, dokładniej, bezpieczniej, wolniej – co wszystko odnosi się przecież do zachowania kierowcy na drodze.
Żeby ta działalność miała sens, musi być prowadzona w środowisku osób wyznających zasady bezpiecznego współżycia kierowców na drodze i musi mieć stałe miejsce, gdzie mogliby prowadzić działalność naprawczą, propagandową i środowiskową.
A więc :
– miejsce garażowe dla możliwości naprawczych i kosmetycznych tych autek, miejsce jednokanałowe. Każdy należący czy dopiero przystępujący do klubu starych samochodów, miałby miejsce na usunięcie jakiejś drobnej usterki. Otrzymałby radę i pomoc od pozostałych członków klubu, którzy już z niejednego pieca ten chleb jedli.
– w jednym kompleksie powinno się również znaleźć pomieszczenie klubowe, w którym mogłyby być prowadzone spotkania w gronie osób zainteresowanych motoryzacją, utrzymaniem aut w idealnym stanie technicznym, oglądaniem filmów tematycznych, dostarczaniem wiedzy o poszczególnych częściach samochodów, spotkania z kierowcami rajdowymi, jak radzić sobie w drodze z drobnymi naprawami, spotkania z przedstawicielami Policji drogowej itp.
– satysfakcjonującym byłby również powierzchniowo duży teren na zloty takich pojazdów z całej Polski i z zagranicy / nie za wiele mamy imprez w Lęborku, które mogłyby ściągnąć do nas większą liczbę turystów i amatorów starych samochodów/.
Myślę, że w Lęborku znajdzie się jeszcze wielu posiadaczy starych samochodów, którzy chcieliby dołączyć do tego fanklubu. Zapraszamy.
Jacek Karcz