Co się dzieje w Legionowie?

W wyborach samorządowych na jesieni 2014 roku, mających etykietę tylko częściowo prawdziwych, wybrany został na kolejną kadencje miłościwie dotąd panujący prezydent Roman Smogorzewski, nokautując konkurenta z PIS-u. Miary jego wiekopomnego sukcesu dopełnił sukces wyborczy jego ugrupowania… rzecz jasna Platformy Obywatelskiej, która teraz w mieście rządzi niepodzielnie przy nader umiarkowanej opozycji ugrupowania Nasze Miasto Nasze Sprawy i zaiste symbolicznej roli jednego radnego z PIS-u i jednego niezrzeszonego.

Politycznie sytuacja zaiste godna pozazdroszczenia. Moralnie jednak stawia pod sporym znakiem zapytania wielkorządcze ambicje Prezydenta z PO.

Spora w tym zasługa byłego już Pełnomocnika PiS-u w powiecie legionowskim, który nie wiedzieć czemu: z głupoty, naiwności, makiawelicznej przebiegłości, a może z całkiem innej przyczyny, tak właśnie przygotował i przeprowadził, niemal w pojedynkę jesienne wybory 2014 roku w powiecie legionowskim.

W efekcie od ponad roku, trudno nie zauważyć, że prezydent Smogorzewski rządzi w mieście, a może i w powiecie, zgodnie z zasadą: hulaj dusza, piekła nie ma. Skoro nieźle już opanował w praktyce rządzenia stosowanie technik manipulacji, to i je stosuje. Jak trzeba było zorganizować plebiscyt na nazwę nowo wybudowanej ulicy, to plebiscyt się odbył i w przytłaczającej mierze potwierdził, że legionowianie chcą, tak jak i ich Prezydent, aby nowa ulica nazywała się Szwajcarska. Niby drobna sprawa, ale przecież wiadomo, że trzeba robić rzeczy wielkie, gdy można, a małe, gdy trzeba.

W Radzie Miasta też nie ma co zmieniać: wnioski składane przez opozycję – co to zresztą za opozycja – mawia Prezydent, niezależnie od ich wagi i słuszności mają być odrzucane, no to są. Któż miałby zresztą poprzeć jednego radnego z PIS-em związanego. Jaka szkoda, że zabrakło radnego Kazimierza Płaciszewskiego, co zawsze niemal w pojedynkę głosem wielkim wołał: liberum veto, trzeba było, czy też nie. Ale to wynik jego dalekosiężnej strategii wyborczej z jesieni 2014.

Nawet z prac w Komisji Rewizyjnej Rady Miasta zrezygnowali radny z PIS-u i radny niezrzeszony. Widać nie ma, co rewidować, skoro decyzje podejmują jedynie słuszni radni z samodzielnie rządzącego ugrupowania.

To doprawdy niewiele znaczy, że Prezydent, jako człowiek byłego Prezydenta, nadmiaru mocy może i nie ma. Ale nie w Legionowie.

Platformerski zaś poseł z Legionowa Jan Grabiec rozpoczyna właśnie swą szczytną drogę „totalnej walki z totalnymi rządami PIS-u. Niewiele mu chyba czasu zostaje, aby dbać o interesy swych wyborców. Nie wierzycie, to włączcie telewizor, a zaraz pokaże się dobrotliwe oblicze posła Grabca.

Można sobie pomarzyć o zbliżającym się końcu wielkorządczych poczynań prezydenta Smogorzewskiego. Ale trzeba mu w tym pomóc. Takim pomocnikiem, wydaje się, powinien być legionowski PIS. Ale temuż w Legionowie po temu niesporo. Wieloletni Pełnomocnik został pozbawiony mocy. Mianowany Komisarz nałożył, zdaje się czapkę niewidkę. Mówi niewiele. A jeżeli już to wzywa do zgody, milczenia, ogólnego kochajmy się, tonem z XII Księgi „Pana Tadeusza”.

Nie ma się co gorączkować, jak by powiedzieli Ślązacy – najbliższe wybory dopiero za niecałe trzy lata. Kawał czasu. Wszystko można odłożyć do jutra.

Niech PKW przypilnuje, żeby te wybory były niesfałszowane. Z resztą Damy Radę!

I tak trzymać???

zk