Jeszcze nic tak naprawdę się nie zaczęło, a już w szpitalu zakaźnym w Gdańsku, nie ma kto opiekować się pacjentami. Na prawie 100 chorych ze zdiagnozowanym COVID-19 i często innymi ciężkimi chorobami szpital ma do dyspozycji tylko 7 lekarzy etatowych i 4 pełniących dyżury medyczne. Na jedynie trzech specjalistów chorób zakaźnych, dwóch jest w wieku emerytalnym.
Odchodzący minister Szumowski wiele mówił o poczynionych przygotowaniach resortu do sezonu jesienno-zimowego. Strategia dotycząca działania szpitali jednoimiennych podobno jest zapięta na ostatni guzik, ale zdaje się, że ci wszyscy eksperci zapomnieli o tym, że w szpitalach pracują nie roboty lecz zwykli ludzie. W szpitalu zakaźnym w Gdańsku już nie ma kto pracować i to nie dlatego, że liczba chorych jest porażająco wielka, ale dlatego, że warunki pracy i wymagania sanitarne są już tak absurdalne, że trudno to wszystko wytrzymać i nie zwariować.
Z Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy, jedynego w regionie pomorskim szpitala, który przyjmuje pacjentów z SARS-CoV-2 ucieka kadra medyczna. Jak podaje portal dziennikbaltycki.pl: ,,Wymówienia złożyło 6 pulmonologów, odchodzą kolejne pielęgniarki. Prawie setką zakażonych, nierzadko ciężko chorych ludzi opiekuje się zaledwie 7 lekarzy zatrudnionych na etacie. Lekarze odchodzą, bo mają dosyć”.
Już mają dosyć, choć tak naprawdę do tej pory nic odbiegającego od normy zachorowań z poprzednich lat się nie dzieje. Ale zmieniło się wszystko w postrzeganiu rzeczywistości, teraz jesteśmy w stanie permanentnej wyimaginowanej wojny, a stosowanie narzuconych mocno na wyrost środków zapobiegawczych tak osłabia cały system służby zdrowia, że traci on możliwość prawidłowego działania.
Dramatyczne braki personelu medycznego, to jeden z wielu naprawdę groźnych dla zdrowia i życia obywateli przejawów koronawirusowej histerii rządzących. W mediach społecznościowych pojawił się taki oto apel zdesperowanej spółki Szpitale Pomorskie:
„Poszukujemy PILNIE do pracy w oddziałach Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych w Gdańsku lekarzy (bez specjalizacji/ze specjalizacją/rezydentów). (…) Prosimy o udostępnianie ogłoszenia!!!! „.
Jak twierdzi ordynator oddziału obserwacyjnego szpitala zakaźnego w Gdańsku, dr Marek Prusakowski sytuacja braku kadry medycznej w trójmiejskiej placówce jest bardzo poważna:
– Już nie można mówić, że jest źle. Jest dramatycznie. Specjalistów chorób zakaźnych w szpitalu jest troje,w tym dwoje w wieku emerytalnym. Pracujemy na styk, pięć, siedem dyżurów miesięcznie to minimum. A pacjentów przybywa. Obłożenie jest pełne.
Według dyrektor ds. Komunikacji Społecznej, Promocji i Komercji spółki Szpitale Pomorskie, Małgorzaty Pisarewicz wymagania stawiane ludziom na pierwszej linii frontu i wielka ciążąca na nich odpowiedzialność przerastają ich ludzkie możliwości.
Doszło już do tego, że lekarze delegowani rotacyjnie na pomoc z innych szpitali marszałkowskich hurtowo biorą zwolnienia lekarskie, a nakazy stawienia się na dyżury w szpitalu zakaźnym wydane przez wojewodę spotkały się ze sprzeciwem lekarzy, którzy od tej decyzji się właśnie odwołują, więc pracy nie podjęli. Wszystkie procedury trwają, a jak uważa Małgorzata Pisarewicz: ,,To wymaga czasu, a tego czasu już nie mamy”.
Pomorski lekarz wojewódzki, Jerzy Karpiński również rozkłada z bezsilności ręce:
– Nic w tej sprawie nie możemy zrobić. Szpital podlega samorządowi województwa pomorskiego. Już wcześniej było wiadomo, że lekarzy ze specjalizacją chorób zakaźnych prawie nie ma. Widać, że personel szpitala jest bardzo przeciążony i po pół roku bycia w pełnej gotowości przemęczony jest pracą.
Wbrew temu co mówią przedstawiciele szpitala jest proste wyjście z tej patowej sytuacji i istnieje ktoś, kto może coś zrobić w tej sprawie. Wystarczy, że premier RP z ministrem zdrowia odwołają wreszcie tę rzekomą koronapandemię! Najwyższa pora, bo te wszystkie dotychczasowe absurdalne wymysły sanitarne, obostrzenia i izolacje robią więcej szkód wśród ludzi niż wszystkie razem wirusy do kupy wzięte.
Opracowanie BC
Na podstawie dziennikbaltycki.pl
Obraz Tumisu z Pixabay