Koronawirusowy kryzys dotyka nie tylko przymusowo zamykane branże, ale w mniejszym lub większym stopniu wszystkie obszary życia. Handel i usługi, które jak na razie nie przeszkadzały najbardziej rządzącym w chorobliwym zatrzymywaniu transmisji wirusa, również dotkliwie odczuły fatalne skutki terapii lockdownem, która trwa nadal mimo tego, że Państwo z jej powodu już ledwie żyje. Szczególnie właściciele sklepów w świecących pustkami kurortach nadmorskich, choć nikt im nie zakazał działalności, mają z powodu braku turystów i kuracjuszy, wielki problem z ich utrzymaniem.
Jedną z osób przedsiębiorczych, które z powodu wysokich kosztów utrzymania niewielkiego sklepu i nieprzejednanego stanowiska właściciela wynajmowanego lokalu co do obniżki czynszu, znalazły się, bez klientów i dochodów, w podbramkowej sytuacji jest świnoujszczanka Magdalena Ossowska, której przypadek opisał portal money.pl. Właścicielki sklepu odzieżowego zlokalizowanego w świetnym punkcie Świnoujścia, przy promenadzie, nie stać było z powodu pandemicznych obostrzeń na opłacanie adekwatnego wcześniej do superlokalizacji, wysokiego czynszu. Tym bardziej, że z powodu lockdownu zmuszona była zamknąć sklep i oczekiwać lepszych czasów na garnuszku rodziny.
Jak donosi portal money.pl sprawa skończyła się pozwem sądowym o zmianę niekorzystnych dla niej warunków umowy najmu dotyczących wysokości czynszu, w związku z tzw. pandemią. A chodziło o niemałą kwotę … 9 tys. zł miesięcznie. Jak czytamy w serwisie właściciel lokalu był tak niewyrozumiały dla pani Magdaleny, która mimo trudności nie zaniedbywała sprawy, ale płaciła tylko tyle ile była w sytanie, że pomimo jej dobrej woli, posunął się do komorniczego zajęcia konta bankowego przejmując środki przyznane firmie w ramach tarczy antykryzysowej.
Pozew dotyczył pierwszych trzech miesięcy pandemii i co ciekawe sąd w Szczecinie rozpatrujący tę nietypową sprawę, pomimo tego, że jak czytamy w portalu money.pl, sądy dotąd raczej w przypadku umów cywilnych stosują zasadę: ,,pacta sunt servanda”, co oznacza, że ,,umów należy dotrzymywać”, tym razem kierując się wyjątkowymi okolicznościami sprawy, na podstawie art. 357 par.1 Kodeksu cywilnego zmienił warunki umowy zawartej jeszcze w 2012 roku, uzasadniając decyzję nadzwyczajnymi, niemożliwymi do przewidzenia wcześniej zdarzeniami i zmianami.
Nieprawomocnym wyrokiem sądu czynsz najmu został obniżony do 2 i 2,9 tys. zł, odpowiednio w pierwszym i dwóch kolejnych miesiącach. Co prawda strona pozwana, jak czytamy w portalu money.pl, już złożyła wniosek do sądu o uzasadnienie wyroku, co sugeruje, że to jeszcze nie koniec sprawy i z dużym prawdopodobieństwem właściciel lokalu będzie się odwoływał, ale jedno jest pewne, pani Magdalena ze Świnoujścia przetarła ścieżkę innym przedsiębiorcom, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji sądząc, że umowa to rzecz święta i bez względu na wszystko muszą dotrzymywać jej warunków i choć się wali i pali po prostu płacić.
Z innej strony patrząc właściciel lokalu też może mieć kredyty do zapłacenia. Pani, która nie ma na czynsz w super lokalizacji podjęła przecież ryzyko działalności i skutki niekorzystnej dla niej sytuacji chce przerzucić na wynajmującego lokal. Nie jest to sprawa oczywista i prosta.
Do problemu należy podchodzić bardzo ostrożnie, żeby nie tworzyć przyczynku do chaosu w sprawach cywilno-prawnych. Z pewnością znajdą się inni chętni do wywracania do góry nogami zawartych umów z przyczyn innych niż covidowych. Przecież dobry prawnik każdą sytuację może przedstawić jako nadzwyczajną.
Opracowanie BC
Źródło: