Premier Morawiecki osiągnął już mistrzostwo świata w uspokajaniu obywateli i zapewnianiu, że wszystko jest w najlepszym porządku. Teraz będzie roztaczał przed narodem wizje Nowego Ładu, a wszystko co robi rząd od początku tzw. pandemii jest ładu i składu pozbawione. Aż dziw bierze, że ktoś może się jeszcze po tym koronacyrku, który nam zafundował, na te piękne słówka dać nabrać. To tylko kolejne zagranie sprawnie działającego politycznego marketingu.
Szczególnie pięknie prezentuje się szef rządu reklamujący nieprzebadaną szczepionkę na wirusa kusząc powrotem do normalności, wakacjami jak przed pandemią czy odwołujący się do patriotycznego obowiązku wstrzykiwania sobie eksperymentalnego preparatu dla … innych. I jak widać po kolejkach do szczepienia wielu na tę reklamę dało się nabrać. Bezkrytycznie przyjmują, że szczepionka jest skuteczna i bezpieczna, a reakcje poszczepienne nie są groźne, nie zadając sobie pytania na jakiej podstawie tak premier i minister zdrowia twierdzą skoro koncerny farmaceutyczne wprowadzając je w wielkim pośpiechu na rynek takiej pewności mieć nie mogą, i nie mają o czym świadczy to, że nie biorą za ich działanie odpowiedzialności, a to czy są groźne czy nie to się w praniu dopiero okaże.
Na razie ministerstwo zdrowia ochoczo na stronie gov.pl publikuje raporty dotyczące występowania niepożądanych odczynów poszczepiennych, których jest mało. W regione lubuskim według danych na dzień 1 lutego wystąpienie reakcji niepożądanych po podaniu preparatu miało miejsce tylko u 19 osób i większość z nich dotyczyła chwilowej miejscowej bolesności w okolicy wkłucia czy łagodnych krótkotrwałych odczynów alergicznych na skórze. W trzech przypadkach wystąpiły bardziej niepokojące objawy reakcji na szczepienie, ale nie wymagały one hospitalizacji. Wśród nich m.in. drętwienie kończyn, kołatanie serca, ból w klatce piersiowej, zawroty głowy, spadek ciśnienia, omdlenie, powiększenie i bolesność węzłów chłonnych, wymioty czy gorączka.
Problem jednak nie tkwi w występowaniu odczynów poszczepiennych, ale w nikomu nieznanych długofalowych skutkach podawania preparatów zwanych szczepionkami przeciwko covid-19, które mają być rzekomo jedynym panaceum na całe koronawirusowe zło. Poznamy je niestety dopiero w przyszłości, kiedy dla wielu zaszczepionych może być już za późno. Ciekawe czy wówczas ministerstwo też tak chętnie będzie się dzieliło informacjami o skutkach wyszczepiania społeczeństwa niesprawdzonym preparatem? Minister zdrowia i premier nie muszą się tym martwić, występujące niepożądane efekty będzie można odwrotnie niż w przypadku rzekomych ofiar koronawirusa przypisać teraz chorobom współistniejącym.
Opracowanie BC
Źródło: