Najpierw zastanówmy się, czy osławiona złą sławą Konwencja Stambulska, której ostatnio nie ratyfikowała Słowacja, jest rzeczywiście godna swej złej sławy.
Dokument nosi nazwę „Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”. Napisany został na zlecenie Rady Europy. Polska podpisała Konwencję w 2012 roku, sejm przyjął odpowiednią uchwałę w styczniu 2015 r.
Dzieli się na część normatywną, w której omawia się problemy i zagrożenia dla kobiet dotyczące głównie przemocy fizycznej w domu oraz poza domem czyli bicia, oraz napaści na tle seksualnym. Dodano do tego dyskryminację wszelkiego rodzaju, w tym zawodową i zarobkową oraz stalking.
Część następna, najobszerniejsza, dotyczy wdrażania konkretnych rozwiązań systemowych, monitoringu oraz sprawozdawczości państw-sygnatariuszy. Opisuje obszary oraz ramy prawne zalecanej implementacji. Głównymi obszarami zainteresowania jest edukacja każdego rodzaju i stopnia (profilaktyka, prewencja oraz edukacja społeczeństw), szkolnictwo (obligatoryjne programy szkolne od przedszkola do szkół wyższych) oraz przestępczość pospolita, czyli napady, gwałty, znęcanie się, bicie, molestowanie itd.
Kolejną, bardzo istotną część, dokument poświęca powołaniu oraz kompetencjom specjalnej komisji – grupy ekspertów GREVO – która będzie kontrolowała oraz nadzorowała (monitoring i zalecenia pokontrolne) wdrażanie postanowień karty do prawa krajowego.
Reszta dokumentu precyzuje jedynie kto i jak powinien pilnować porządku. Ogólnie mówiąc wszystkie zawarte w Konwencji Stambulskiej regulacje (oprócz gender), Polska miała skodyfikowane już dawno temu. Posiadamy również wszystkie niezbędne do walki z dyskryminacją jakąkolwiek instytucje: rzeczników praw, pełnomocników rządu itd. Konwencja ta jest wobec polskiego prawa wtórna. Dlaczego została więc przez Polskę przyjęta?
Rządził wtedy zgrany tandem postępowców PO-PSL, a w konwencji poukrywane są również inne rzeczy, nie tylko kwestia przemocy wobec kobiet. Kretem jest znany już dobrze fikołek logiczny, który mówi iż gender (płeć społeczno-kulturowa) zamienia chłopów w baby, a baby w chłopów, całkiem niedrogo i na każde życzenie (wystarczy wypowiedzieć zaklęcie i już z chłopaka mamy dziewczynę i na odwrót).
Nie jest to oczywiście jakoś mocno eksponowane, ale cały dokument zaczyna kręcić się wokół przemocy, nie wobec kobiet (chociaż to też), ale wokół kobiet-gender, czyli przebierańców płciowych. Trzeba zapewnić im to i tamto (jest paragraf o finansowaniu – spokojna głowa), i nauczyć wszystkich (programy szkolne wszystkich stopni, kampanie społeczne, zinstytucjonalizowane urzędy publiczne d/s zapobieganiu dyskryminacji)), że gender jest cool i jest taką samą płciowością, jak płciowość biologiczna.
Wskazuje się również przyczyny zła, czyli szkodliwe, przemocowe stereotypy społeczne i rodzinne z tradycyjnym podziałem na role męskie i żeńskie. W kontekście przystąpienia do Konwencji Turcji, czy Albanii (państw islamskich), wydawać by się mogło, że chodzi o stereotypy kultury muzułmańskiej, jednak w swoich wnioskach pokontrolnych, a kilka ich już było, GREVO nic o tym nie wspomina, koncentrując się na niezbędności obowiązkowej edukacji seksualnej, oraz szkodliwości stereotypów tradycyjnej rodziny, jako takiej.
Wszyscy światli ludzie lewicy mówią o wielkim postępie, jaki niesie Konwencja Stambulska, konserwatyści ostrzegają, iż co prawda niewiele rzeczy napisano tam wprost, ale z pokrętnego języka oraz porozrzucanych chytrze genderowych wtrętów, łatwo będzie przymusić państwa-sygnatariuszy do walki ze skostniałą patriarchalną – i przez to opresyjną – kulturą. Kulturą niedyskryminacyjną, nowoczesną i najlepszą jest, rzecz jasna, kultura oparta na feminizmie oraz gender.
Karina Walinowicz – ekspert Ordo Iuris – Konwencja, wbrew swej nazwie, nie służy jednak zwalczaniu rzeczywistych przyczyn przemocy tylko promocji ideologii gender, wedle której różnice między płciami nie istnieją, lecz mają jedynie charakter umowny, uwarunkowany tendencjami społecznymi oraz osobistymi odczuciami.
Postanowienia Konwencji zobowiązują państwa-strony do zacierania różnic pomiędzy kobiecymi i męskimi rolami w społeczeństwie, jako rzekomo warunkującymi i umożliwiającymi dyskryminację kobiet.
Kilka cytatów z raprtu sporządzonego przez panią Karinę Walinowicz: Jak dotąd 13 z 33. państw przedłożyło sprawozdania z działań podejmowanych na rzecz implementacji Konwencji przemocowej. Z analizy sprawozdań przeprowadzonej przez prawników Instytutu Ordo Iuris wynika, że wszystkie państwa
podejmują szeroko zakrojone działania na rzecz wdrożenia Konwencji we wszelkich dziedzinach polityki: edukacji, bezpieczeństwa, sądownictwa, prokuratury czy zdrowia.
Choć wiele podejmowanych działań stanowi rzeczywistą próbę walki z przemocą, szczególnie w obszarze pomocy ofiarom przemocy (np. tworzenie całodobowych linii telefonicznych dla ofiar), to niektóre rozwiązania są wysoce kontrowersyjne, szczególnie te dotyczące wdrażania perspektywy ideologii gender na wszystkich szczeblach edukacji .
W Austrii, w ramach wdrażania Konwencji Stambulskiej na Uniwersytecie w Salzburgu utworzono Katedrę Edukacji Neutralnej Płciowo oraz przewidziano w federalnym programie nauczania, obowiązkowe zajęcia na temat równości w szkołach.
Serbia w prowadziła do programu nauczania w szkołach „perspektywę gender”, co oznacza, że „równość płci społeczno-kulturowych” w ideologicznej perspektywie jest integralną częścią nauczania począwszy od przedszkola aż po szkołę wyższą.
Planowane jest także przyjęcie przepisów przewidujących za niepodporządkowanie się tym obowiązkom karę grzywny w wysokości od 4. do 12,5 tys. euro.
W Albanii, zarówno na szczeblu administracji rządowej, jak i w samorządach, utworzono sieć stanowisk pracownika ds. równości płci (Gender Equality Employee) odpowiedzialnych za koordynowanie walki z przemocą domową,
ochrony dzieci, niepełnosprawnych, Romów, Egipcjan oraz grup LGBT.
GEE funkcjonuje we wszystkich 16. ministerstwach, urzędzie premiera, oraz w większości jednostek samorządu terytorialnego. Zgodnie z ustawą o równości wszystkie instytucje edukacyjne obowiązane są prowadzić nauczanie na temat równości oraz zakazu dyskryminacji spowodowanej „płcią społeczno-kulturową, negatywnymi stereotypami, zwyczajowymi uprzedzeniami i praktykami oraz wszelkimi innymi zwyczajami wpływającymi na zasadę równości płci.
W Danii Wprowadzono obowiązkowe zajęcia z edukacji seksualnej w szkołach podstawowych i szkołach średnich, realizowanych z uwzględnieniem ideologii gender. Trwa przygotowanie raportu mającego na celu wyjaśnić, dlaczego chłopcy i dziewczęta dokonują stereotypowych wyborów w edukacji i w jaki sposób płeć ogranicza ich potencjał.
W Szwecji wprowadzono natomiast obligatoryjną analizę gender mainstreaming (planowanie finansowe i prawne – red.) przy przygotowywaniu
wszelkich decyzji przez rząd centralny, w szczególności w procedurze przyjmowania budżetu, procesu legislacyjnego, zarządzania i sprawach unijnych.
Szkoły są zobowiązane do promowania wśród uczniów idei równych praw dla wszystkich, jak również
przeciwdziałania tradycyjnym wzorcom płciowym.
Podsumowanie
W cytowanych zaleceniach GREVIO nie ma ani słowa o muzułmańskiej dyskryminacji kobiet, za to roi się od uwag dyskryminujących kulturę oraz rodzinę i małżeństwo. W konwencji zawarte są również stwierdzenia, że to religia (każda) jest źródłem przemocy. Nie opieramy się zatem na wyinterpretowanych z samej Konwencji możliwościach, a na istniejących dokumentach. Nie możemy więc mówić o możliwych zagrożeniach, ale musimy przedstawiać opisane zagrożenia jako pewne, jako zagrożenia, które muszą ewoluować w realny atak na nasz porządek społeczny i prawny.
Dlaczego zatem PiS nie potrafi od 4. lat wypowiedzieć tej Konwencji? a przecież wypowiedzenie jej, nic nie kosztuje. Zgodnie z Art. 80. Konwencji
„1.Każda Strona może w dowolnym czasie wypowiedzieć niniejszą Konwencję w drodze notyfikacji skierowanej do Sekretarza Generalnego Rady Europy.
2.Wypowiedzenie staje się skuteczne pierwszego dnia miesiąca następującego po upływie okresu trzech miesięcy od dnia otrzymania notyfikacji przez Sekretarza Generalnego.
Nie może być zatem mowy o działaniu przypadkowym. PiS celowo nie wypowiada tej zatrutej Konwencji, pomimo iż posiada ona liczne furtki pozwalające na antykulturową inwazję na Polskę.
Poprzednią strategią prezesa Kaczyńskiego (5 lat temu) była strategia takiego sformatowania sceny politycznej oraz wypozycjonowania PiSu, żeby nawet sceptycy na PiS głosowali, gdyż „nie ma innej alternatywy; cała reszta to zdeklarowane złodzieje i skorumpowani kolesie; nie lubię PiSu, ale to mniejsze zło – nie ma wyjścia”
I tak Polacy zagłosowali. Teraz ta strategia się wypaliła, ponieważ już jest na kogo głosować – Konfederacja wyślizgnęła się spod kurateli 5-cio procentowego progu wyborczego. I nie jest ważne, że często oplatają niestworzone historie z krypty na tematy polityki zagranicznej, czy zniesienia wszystkich podatków na raz.
Wyborcy i tak głosują emocjonalnie, a nie merytorycznie, więc Konfederaci mogą gadać, co chcą, nie tracąc swoich 5%. PiS w tej sytuacji (zresztą dobrze przemyślanej, jak sądzę) zarządził strategię niedomykania furtek. Jest zagrożenie roszczeniami żydowskimi? może i jest – na wszelki wypadek nie uchwalimy żadnej ustawy ochronnej. Ustawy można zmienić, jak mówi nowa strategia, a tylko PiS jest gwarantem i strażnikiem polskiego mienia.
I podobnie jest z Konwencją Stambulską. Można ją bez problemu wypowiedzieć, ale po co. Konwencja jest groźna i niebezpieczna, ale jeśli PiS będzie rządził nie dopuści do inwazji gender – jest nieugiętym strażnikiem furtek, których sam nie domyka.
Jacek Biel
1 komentarz do wpisu “Dlaczego PiS kurczowo nie wypowiada Konwencji Stambulskiej?”