Do końca roku 2017 Słupsk wynajmował firmę zajmującą się kontrolą biletów w autobusach miejskich, płacąc jej niespełna 30 000 zł miesięcznie. W zamian za to wszelkie kwoty pozyskane od „gapowiczów” zasilały konto tej firmy. Jednak od dwóch lat pieniądze z tytułu karnych opłat za jazdę bez biletu wpływają na konto miasta, a w zamian za to firma kontrolująca pasażerów autobusów inkasuje za swoje usługi 43 000 zł miesięcznie – czytamy na portalu radiogdansk.pl.
W ciągu dwóch lat koszty tej kontroli wyniosły 1 milion zł, natomiast wpływy z tytułu karnych opłat od „gapowiczów” zaledwie 250 000 zł. Radny Prawa i Sprawiedliwości Adama Treder uważa, że „umowę i jej skutki dla budżetu miasta warto przeanalizować”.
Firma kontrolująca bilety w komunikacji miejskiej w Słupsku deklaruje, że w roku 2018 przeprowadziła 28 801 kontroli pasażerów autobusów. Wystawiono 1996 mandatów i opłat dodatkowych. Niezakończonych spraw dotyczących windykacji od „gapowiczów” jest około 2700. Komunikacja miejska w Słupsku rocznie przewozi około 13 mln pasażerów.
Komentarz: Czy można powiedzieć, że nie opłaca się zatrudniać kierowców, gdyż generują koszty? no można. Logiczną konsekwencją będzie zlikwidowanie transportu publicznego. Podobnie jest z kontrolerami biletów. Czy można ich zwolnić? no można, ale kto wtedy nie będzie jeździł na gapę? zatem znów widmo plajty i likwidacji zakładu.
Podobnie rozumowanie, iż skoro spada liczba wypisywanych mandatów, czyli, że raczej wszyscy kasują bilety, prowadzi do wniosku, że nie opłaca się zatrudniać kontrolerów…. jak widzicie drodzy słupczanie, wymiana prezydenta to za mało. Cały aparat urzędniczy Słupska prosi się o zainteresowanie [Red.]
Obraz Free-Photos z Pixabay