Polskojęzyczni twórczy filmowi (nie piszę polscy, bo mogliby się takim określeniem obrazić sami twórcy, żywiący zazwyczaj odrazę do Polski i Polaków) tworzą, często za pieniądze podatników filmy, których bohaterowie są antypatyczni i nie da się ich lubić. Nie ma w nich nic, co by wzbudzało sympatię. Może jest to wyraz wykorzenienia i pustki duchowej polskojęzycznych twórców, którzy, choć mają dobry warsztat, ale nie mają niczego pozytywnego, do czego mogliby ten warsztat wykorzystać.
W kinach w całej Polsce, w tym i warszawskim kinie Kinoteka w Pałacu Kultury, widzowie mają okazję obejrzeć film o bezsensownej egzystencji facia z elity. „Piosenki o miłości” to nagradzany debiut Tomasza Habowskiego, zrealizowany przez Telewizje Publiczną, za publiczne pieniądze między innymi z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Film opowiada o synu znanego aktora, który by pasożytować na antypatycznym ojcu egoiście i egocentryku, musi znosić jego podły charakter. Pewnego dnia młody przedstawiciel polskojęzycznej elity spotyka utalentowaną muzycznie kelnerkę. Debil, zamiast docenić dziewczynę woli kasę.
W rolę uzdolnionej, sympatycznej, ale niezbyt pięknej dziewczyny (co zapewne pozwala wszystkim zakompleksionym w temacie własnej urody kinomankom utożsamić się z bohaterką), wcieliła się wokalistka The Dumplings, Justyna Święs. Debila z elity odgrywa Tomasz Włosok („Boże Ciało”, „Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa”). W rolach drugoplanowych można zobaczyć takich aktorów jak: Andrzej Grabowski, Patrycja Volny, Krzysztof Zalewski, Iga „Ofelia” Krefft.
Film jest profesjonalnie zrobiony. Nie wiem, czy celem twórców filmu było wzbudzenie odrazy widza do głównego bohatera – jeżeli tak było, to się udało. Jako widz wolałbym jakiś film z happy endem, w którym debil pod wpływem okoliczności dobrze wybiera – kultura mogłaby nieść jakiś pozytywny przekaz. Czarno białe zdjęcia ładnie są wzbogacone wstawkami kolorowych nagrań zrobionych przez bohaterów. Film się miło ogląda. Wizyta na „Piosenkach o miłości” daje poczucie uczestnictwa w życiu kulturalnym.
Jan Bodakowski