Gorzów mimo, że leży na ziemiach odzyskanych i po wojnie nikomu nie w głowie była partyzantka i wojowanie z komunistami tylko budowa nowego życia, też ma swojego Żołnierza Wyklętego – Władysława Andrykę ps. Burza. Mimo, że nie zdążył jeszcze nic zdziałać na tych terenach, to zginął właśnie tutaj w 1950 roku, mając zaledwie 22 lata.
W Gorzowie znalazł się przypadkiem, uciekając z Gdańska, kiedy służby bezpieczeństwa ścigały go, po założeniu antykomunistycznej organizacji niepodległościowej Młode Pokolenie Walczy. Jak czytamy na portalu listawykletych.pl:
Już wcześniej Władysław Andryka był więziony przez komunistyczne władze. W 1947 roku za przynależność do organizacji podziemnej został skazany na 4 lata więzienia oraz utratę praw publicznych na 3 lata. Po amnestii karę zmniejszono do 2 lat. Po zabójstwie Andryki w obławie przeprowadzonej przez UB, pochowano go na gorzowskim cmentarzu. Aby jego imię wymazać na zawsze z pamięci, został pochowany pod innym nazwiskiem, jako Władysław Handryła. W latach 90. rodzinie udało się jednak ustalić miejsce pochówku. Jego szczątki zostały ekshumowane i spoczęły na cmentarzu w Gdańsku.
Komunistyczni oprawcy w tym przypadku nie uniknęli odpowiedzialności karnej. W latach 90. udało ustalić się ich tożsamość. Ponieważ sąd uznał, że nie było uzasadnienia dla zabicia młodego antykomunistycznego działacza, żyjący byli funkcjonariusze biorący udział w akcji zostali skazani na surowe kary, nawet do 10 lat więzienia.
Towarzystwo Miłośników Gorzowa stara się od 2015 roku o upamiętnienie Władysława Andryki w przestrzeni publicznej miasta.
Na podstawie echogorzowa.pl, listawykletych.pl
Władysława Andrykę łączyło pokrewieństwo z Anną Walentynowicz.
Oprac. BC, red GC