Choć był postacią niezwykle ważną dla przedwojennych stosunków polsko-łotewskich generał Pēteris Radziņš jest w Polsce postacią zupełnie zapomnianą. Na Łotwie odwrotnie – trwa właśnie festiwal upamiętniania generała. Rada miejska Rygi planuje nazwać część Krasta iela imieniem słynnego wojskowego, zaś dwa tygodnie temu obok Zamku Ryskiego odsłonięto tablicę upamiętniającą Radziņša. Cztery lata temu podczas wizyty ministra obrony Artisa Pabriksa w Wilnie generał Radziņš został upamiętniony tablicą po litewsku, na siedzibie dawnej szkoły wojskowej, w której studiował. Jest to jednak postać ważna nie tylko dla Łotyszy, ale także Polaków i Ukraińców. Generał należał do wielkich zwolenników wojskowej współpracy z Polską, zaś parę lat wcześniej walczył w szeregach armii hetmana Skoropadskiego na Ukrainie i w wojsku Ukraińskiej Republiki Ludowej. To dlatego dziś przez zwolenników przyjaźni Rygi i Kijowa wysuwany jest jako czołowa postać w historii stosunków łotewsko-ukraińskich, ikona projektu Międzymorza, nawet jeśli generał nie używał wprost tego określenia w swoich tekstach. A ze względu na swoje prawicowe przekonania stał się także wzorem dla łotewskich narodowców.
Walczył pod Mławą i Przasnyszem… Bogaty życiorys generała
Generał Pēteris Valdemārs Radziņš urodził się wiosną 1880 roku w północnej części Łotwy, blisko obecnej granicy z Estonią, w chłopskiej rodzinie luterańskiej. W młodości kształcił się w szkole średniej w Valce. W 1898 roku jako ochotnik zaciągnął się do armii rosyjskiej, służbę rozpoczął w stacjonującym w Kownie 112 Uralskim Pułku Piechoty. Rok później został skierowany do Wileńskiej Szkoły Wojskowej, którą ukończył w 1901 roku, uzyskując stopień podporucznika. Służbę kontynuował na terenie guberni łomżyńskiej, w 24 Symbirskim Pułku Piechoty. Podczas wojny rosyjsko-japońskiej w 1905 roku walczył w armii mandżurskiej po stronie Rosji. W 1907 roku Radziņš rozpoczął naukę w Akademii Sztabu Generalnego, co zaowocowało jego kolejnymi awansami. Łatwo nie było, bo na jedno miejsce w akademii czekało trzydziestu pretendentów. Studia ukończył w 1910 roku. Na krótko przed wybuchem I wojny światowej został dowódcą 32 Pułku Piechoty z siedzibą w Warszawie.
W czasie wielkiej wojny Radziņš weźmie udział w walkach pod Komorowem, Warszawą, Rawą Mazowiecką i Łodzią, później zaś pod Przasnyszem i Mławą. Później będzie walczyć pod Szawlami i Mitawą. W 1915 roku zostanie mianowany szefem sztabu generalnego twierdzy w Nowogeorgijewsku, czyli Modlinie, biorąc udział w jego obronie. W 1917 roku awansuje do stopnia pułkownika. W armii carskiej zostanie odznaczony Orderem Św. Jerzego, Orderem św. Stanisława, a także Orderem św. Anny.
Ukraińska przygoda
W 1918 roku generał Radziņš znajduje się w Besarabii, skąd wyrusza do Rumunii, formułując swoje jednostki wojskowe. W marcu 1918 roku wstępuje do armii ukraińskiej hetmana Skoropadskiego. Zostanie naczelnikiem oddziału w Sztabie Głównym Państwa Ukraińskiego. Wtedy zaczyna się jego trwająca dwa lata przygoda ze służbą na rzecz Ukrainy. Po stronie Skoropadskiego Radziņš będzie walczyć aż do jego upadku w grudniu 1918 roku. Wtedy zaciągnie się do armii Ukraińskiej Republiki Ludowej dowodzonej przez Semena Petlurę. Służba na stanowisku pomocnika szefa sztabu trwać będzie prawie rok, do czasu, gdy armia ukraińska zostanie rozbita. Jesienią 1919 roku Radziņš przez Warszawę wraca do Rygi, gdzie na początku następnego roku zostaje awansowany na generała. Otrzyma także Order Pogromcy Niedźwiedzia. Zostaje szefem sztabu wodza naczelnego armii łotewskiej. Opracowuje plan walki z oddziałami Pawła Bermondta-Awałowa, a później z Armią Czerwoną. W sierpniu 1920 roku wojskowy weźmie udział w konferencji w Bulduri, na którą przyjadą przedstawiciele Polski, Litwy, Estonii, Finlandii i niepodległej jeszcze Ukrainy. Rezultatem obrad na Wybrzeżu Ryskim był podpisany 31 sierpnia 1920 r. układ polityczny, który miał stać się podstawą budowy Międzymorza. Warto w tym miejscu dodać, że łotewski minister spraw zagranicznych Zigfrīds Anna Meierovics, inaczej niż wielu polskich polityków, widział w Związku Bałtyckim zarówno Ukrainę i Białoruś, przeciwstawiając się mrzonkom polskich narodowców o powrocie do granicy z 1772 roku. W tym samym roku Radziņš będzie zajmował się kwestią stosunków z Litwą i Polską po zajęciu Wileńszczyzny przez generała Żeligowskiego.
Jesienią 1920 roku zostanie zwolniony z armii na własną prośbę. Wstępuje do Klubu Narodowego, który słynie z antykomunistycznych przekonań i krytycyzmu wobec łotewskiej demokracji, poświęca się pisaniu książek na temat historii i teorii wojskowości. Jedną z najbardziej jego znanych pozycji zostanie „Latvijas brīvības karš”(„Łotewska wojna o wolność”), przetłumaczona na język polski, ale do dziś nie opublikowana w Polsce. Fragmenty wspomnień generała były drukowane jedynie w przedwojennej „Polsce Zbrojnej”. Radziņš pracował w wolnej Łotwie jako wykładowca wojskości w Szkole Wojennej, Szkole Lotniczej i na kursach wojskowości. W 1924 roku został mianowany głównym dowódcą armii łotewskiej. Funkcję tę sprawował przez cztery lata, odszedł w wyniku skandalu politycznego związanego z pułkownikiem Ikše, który według socjaldemokratów miał przygotowywać prawicowy zamach stanu w kraju. Po odejściu z funkcji głównodowodzącego, Radziņš został kierownikiem oficerskich kursów akademickich.
Wyzwolenie Łatgalii
Radziņš, oprócz łotewskich, estońskich, fińskich i szwedzkich odznaczeń, był także kawalerem polskiego Virtuti Militari. Otrzymał je za wspólną walkę o wyzwolenie Inflant Polskich opanowanych przez bolszewików. W listopadzie 1919 r. na Łotwę udała się polska misja wojskowa z kapitanem Walerym Sławkiem na czele, której celem było „zbadanie terenu dla zawarcia konwencji wojskowej z Łotwą”. Chodziło o wspólne operacje przeciwko Sowietom. Łotysze przez długi czas pozostawali jednak nieufni wobec Polaków, bojąc się zagarnięcia Inflant Polskich przez Wojsko Polskie i włączenia ich pod władzę Warszawy. 30 grudnia 1919 roku podpisano w Rydze tajne porozumienie polsko-łotewskie w sprawie wojskowej współpracy w antysowieckich operacjach na terenie Inflant Polskich. Porozumienie było sygnowane przez kapitana Aleksandra Myszkowskiego, który został pierwszym polskim attaché wojskowym w Rydze, po łotewskiej zaś stronie przez naczelnego dowódcę armii pułkownika Jānisa Balodisa oraz szef sztabu – ppłk Pēterisa Radziņša. Ostatecznie Łatgalia została wyzwolona w styczniu 1920 roku przez sojusznicze wojska polsko-łotewskie. Spory udział miał w tym Radziņš.
Pięć lat po wspólnym opanowaniu Inflant Polskich „Polska Zbrojna” opublikowała tłumaczony z łotewskiego artykuł generała pod tytułem „Zajęcie Dźwińska”. Autor wskazywał w nim, że w latach 1919-1920 Łotwa była za słaba, by samodzielnie pokonać bolszewików, wsparcie Polaków miało więc kluczowe znaczenie. Autor pisał w samych superlatywach o Polsce, co musiało podobać się czytelnikowi nad Wisłą i miło łechtać jego dumę. „W tych trudnych warunkach, w krytycznym momencie nasz wielki południowy sąsiad Polska ofiarowała nam nie tylko pomoc materjalną i moralną, ale i pomoc wojskową. Ofiarując tę pomoc przeciwko silnemu przeciwnikowi, Polska nie żądała dla siebie żadnej rekompensaty z wyjątkiem zobowiązania, aby Łotwa była przyjacielem Polski. Ówczesny Naczelnik Państwa Polskiego marszałek Piłsudski przez swego przedstawiciela (kapitana Myszkowskiego) wykazał tyle przyjacielskich względów dla naszej armji, że nawet trudno więcej wymarzyć” – pisał Radziņš, który był pewny silnych więzi, jakie łączą Rygę i Warszawę. Podsumowując dobre stosunki polsko-łotewskie, gorącym zwolennikiem których była łotewska armia, postrzegającą sytuację międzynarodową w sposób bardziej przyziemny niż łotewska lewica, generał dodawał: „zmieniać się może sytuacja polityczna, poglądy polityczne i kierunek, lecz przyjaźń raz zawarta między wojskami na polu bitwy i skropiona przytem krwią, nigdy nie może wygasnąć lub ulec zmianie. 3 stycznia 1920 r. pod Dźwińskiem zawarta została trwała przyjaźń między armją Łotwy i Polski, i przyjaźń ta trwać będzie na zawsze” – deklarował Radziņš w „Polsce Zbrojnej”.
Postawę propolską generał zachował do końca życia. Tuż przed śmiercią zdążył udzielić wywiadu prasie łotewskiej, który szerokim echem odbił się także w Polsce. W wywiadzie tym wskazywał, że gdyby doszło do wojny polsko-sowieckiej, Łotwa powinna stanąć po stronie Polski. Wywiad wywołał oburzenie ze strony lewicowych kręgów politycznych na Łotwie. Premier Hugo Celmiņš uznał za stosowne, pod naciskiem socjaldemokratów, zadeklarować, że generał został źle zrozumiany i jeszcze raz podkreślić ideę neutralności Łotwy.
Kariera na Ukrainie
Na dwa lata przed operacją „Zima” w Łatgalii pułkownik Radziņš związał się z armią hetmana Skoropadskiego. Pawło Skoropadski podobnie jak łotewski wojskowy był żołnierzem armii carskiej, walczył w wojnie rosyjsko-japońskiej. W czasie I wojny światowej dowodził kawaleryjską dywizją gwardii i 34 korpusem armijnym Armii Imperium Rosyjskiego. Na wiosnę 1918 roku Ukraina była okupowana przez armię niemiecką, Skoropadski wykorzystał sytuację i ogłosił się hetmanem Ukrainy, państwa, które miało ambicje niepodległościowe, ale pozostawało pod protektoratem wojsk niemieckich i austro-węgierskich, broniących kraju przed agresją ze strony Sowietów. Skoropadski swoją władzę opierał na elementach konserwatywnych. Po rozpoczęciu wycofywania wojsk niemieckich ze wschodu hetman został obalony w grudniu 1918 roku przez Symona Petlurę z pomocą korpusu Strzelców Siczowych. Wyjechał z Kijowa wraz z wycofującymi się Niemcami. Resztę życia spędził w Niemczech. Radziņš spisał swoje wspomnienia z Ukrainy, chwaląc pragmatyczny sztab generalny Państwa Ukraińskiego za tolerancję wobec Rosjan, która nie była domeną Ukraińskiej Centralnej Rady. „Hetman Skoropadski, zasiadając na tronie ukraińskim, rozpoczął koncert życzeń, zapominając, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Będąc jednym z największych właścicieli ziemskich na Ukrainie, oficerem kawalerii rosyjskiej, ale jednocześnie człowiekiem o słabej woli, hetman Skoropadski poddał się zupełnie naciskom „Protofis” (stowarzyszenia przemysłu, handlu i finansów), głównie dlatego, że „Protofis” wysunął jego kandydaturę na hetmana” – pisał we wspomnieniach Radziņš. Protofis, opanowany głównie przez Rosjan, dla których najważniejsze były względy gospodarcze, stanie się w końcu gwoździem do trumny młodego państwa ukraińskiego. „Wszechmogący Protofis ogłosił, że nie da pieniędzy na utrzymanie armii, bo armia nie jest mu potrzebna, gdyż jego ziemię i kapitał Niemcy chronią już co najmniej od pięciu lat” – taki stosunek do własnego państwa miały ukraińskie elity polityczne, co Radziņš w swoich wspomnieniach wytykał. „W ten sposób została obalona władza hetmana” – dodawał Łotysz, dodając, że Ukraińcy nie nauczyli się niczego ani od czasów carskich, ani rewolucyjnych.
Po upadku państwa Skoropadskiego Radziņš służył przez rok Ukraińskiej Republice Ludowej. Było to kolejne państwo ukraińskie, rządzone przez Symona Petlurę, socjaldemokratycznego polityka, naczelnego dowódcę wojsk Ukrainy, dziennikarza i publicystę, zabitego w 1926 roku przez sowieckiego agenta. Ukraińska Republika Ludowa była uznawana przez Łotwę. Mimo sympatii do Petlury Radziņš zachował dość trzeźwy osąd tego, co się działo w młodym państwie ukraińskim. „Z rządem Petlury stało się to, co dzieje się ze wszystkimi nowopowstałymi państwami, przywódcy państwowi, obaliwszy hetmana, wzlecieli tak wysoko, że ziemi pod sobą nie widzieli, zaczęli mówić, że są najmądrzejsi i najsilniejsi ze wszystkich, nie mamy co szukać poparcia u innych, „nie potrzebujemy żadnej orientacji, bo sami ją mamy” – pisał rozgoryczony Radziņš. „W sensie militarnym bolszewicy wykorzystali fakt, że granica od czasu przejęcia władzy przez Ukraińców była niechroniona, wypełnili okręgi przygraniczne swoimi agitatorami, organizowali miejscowe powstania i powoli zaczęli opanowywać przygraniczne miasta. Kiedy rząd Petlury zażądał od Moskwy by sprecyzowała na jakiej podstawie łamane są warunki pokoju między Ukrainą i sowiecką Rosją, komisarz spraw zagranicznych Cziczerin odpowiedział, że do głowy by im nie przyszło łamać warunki pokoju, żadna jednostka sowiecka nie przekroczyła granicy ukraińskiej, ale według jego informacji wiele ukraińskich miast i powiatów same ogłosiły u siebie władzę bolszewicką i dołączyły się do Rosji sowieckiej” – wspominał Radziņš. Postawa bolszewików z 1919 roku chyba bardzo przypomina stosunek obecnej Rosji do wojny w Donbasie. „Okazało się, że to nie Moskwa, ale Ukraina zaczęła wojnę z Rosją sowiecką” – dodawał Łotysz. Radziņš w swoich pamiętnikach wspomina Petlurę nie tylko jako przywódcę armii Ukraińskiej Republiki Ludowej, ale także działacza na polu odrodzenia narodowego. „Wydawano gazety, książki, zakładano szkoły. I to jest w pełni zasługa Petlury, że Ukraina obecnie stoi tak mocno, jeśli chodzi o świadomość narodową, którą przez rewolucją posiadała tylko niewielka część narodu”– wspominał pułkownik.
Międzymorze
Ukraina zajmowała ważną pozycję w łotewskiej koncepcji współpracy krajów Europy Środkowo-Wschodniej, co dziś nazywamy Międzymorzem. Radziņš w swoich pismach wskazywał, że nawet jeśli Rosja jest ludnościowo dwa i pół razy większa od Ukrainy, to wcale nie musi nad Ukrainą dominować. Na korzyść Kijowa świadczy homogeniczność narodowa, dobrze rozwinięte rolnictwo, rozwinięta sieć kolejowa i wodna, podczas gdy Rosja pełna jest mniejszości narodowych, ludność rozprzestrzeniona jest na wielkim terytorium ze złymi drogami, jest biedna i stoi na niższym poziomie rozwoju cywilizacyjnego niż Ukraińcy. „Rosja tracąc Ukrainę, traci połowę swojej siły i pozostaje w pełnym znaczeniu tego słowa państwem azjatyckim. Ukraina niczego nie potrzebuje od Rosji, a będąc krajem samodzielnym, zaczęłaby grać wielką rolę w polityce całej Europy. Rosja bez Ukrainy, z kolei, traci całą swoją rolę w Europie” – pisał pułkownik. W swych wspomnieniach nawiązał do okresu 1918-1921, gdy rozstrzygał się los Ukrainy, ku obojętności Europy. „O tym Ententa bardzo dobrze wiedziała. Dlatego nie uznała za możliwe wesprzeć Ukrainę, gdy kwestia rosyjska nie była jeszcze rozstrzygnięta. Jeśli Ukraina uzyskałaby wsparcie z punktu widzenia moralnego i materialnego, faktycznie stałaby się niezależna i zorganizowała się jako państwo. W ciągu minionych dwóch-trzech lat wzmocniłaby się od wewnątrz i od zewnątrz, w tym samym czasie, gdy byłby rozstrzygnięty los Rosji, Ukraina sama decydowałaby o swoim losie, nie pozwoliła nikomu z zewnątrz decydować o sobie” – pisał pułkownik. Radziņš wiedział, podobnie jak Piłsudski, że bez Ukrainy niemożliwa jest odbudowa imperium rosyjskiego. „Ukraina nie dostała nic z zewnątrz, funkcjonuje tylko dzięki swoim siłom, przy tym z zadziwiającą wytrzymałością, bez odzienia, bez broni, bez leków, brakuje wyżywienia, ludzie umierają od kuli wrogów, od epidemii tyfusu, z zimna i innych plag. Na miejsce umarłych przychodzą kolejni, by bronić niepodległości Ukrainy” – wspominał Łotysz, wymieniając przy okazji czynniki, które zadecydują o niepodległości narodów bałtyckich. Wśród nich jest żywotność lokalnych społeczeństw, wewnętrzny porządek, prawo, ekonomia i siła militarna. „W sprawie siły krajów bałtyckich największą rolę pełni Ukraina, jeśli będzie oddzielona od Rosji i przyłączy się do związku państw bałtyckich, wtedy zjednoczona siła będzie wystarczająca dla wspólnej obrony, tej siły nikt nie zdoła zaatakować. Możemy powiedzieć więc, że los Ukrainy rozstrzygnie los krajów bałtyckich” – pisał Radziņš. Odwoływał się przy tym także do historii Rzeczypospolitej. „Uważam za stosowne przypomnieć tutaj, że los krajów bałtyckich już raz został rozstrzygnięty na Ukrainie – dzięki zwycięstwu pod Połtawą w 1709 roku Rosja przyłączyła do siebie wybrzeże Bałtyku, które wcześniej należało do Szwecji. Los Bałtów także teraz rozstrzyga się na Ukrainie” – pisał Radziņš. Fakt, że już w dwadzieścia lat po likwidacji niepodległości ukraińskiej kraje bałtyckie zostały zaanektowane przez Sowietów wydaje się w pełni potwierdzać słowa generała.
Wielki przyjaciel Polski
O śmierci gen. Radziņša jesienią 1930 roku informowały wszystkie polskie gazety, przedstawiając go jako wypróbowanego przyjaciela Polski, opowiadającego się za ścisłą współpracą wojskową Łotwy z naszym krajem. Wspominano, że odegrał czołową rolę we wspólnym wyzwoleniu Łatgalii dziesięć lat wcześniej. Antykomunistyczne i konserwatywne „Słowo” wileńskie poświęciło mu krótkie wspomnienie na swojej stronie głównej. „Generał Radziņš był energicznym wrogiem tych ciemnych czynników działających na terenie państw bałtyckich, podkopujących istnienie tych państw. Generał Radziņš był zajadłym wrogiem komunistów, nieprzyjacielem socjal-demokratów trącających Łotwę w zależność od sowiecko-niemieckiej kooperacji bałtyckiej, nieprzyjacielem lewicowej demagogii osłabiającej strukturę państwową od wewnątrz. Był wrogiem i miał dużo wrogów. Polityczne elementy lewicowych stronnictw łotewskich zgodnie blokowały się zawsze o ile chodziło o zwalczanie generała Radziņša. Prasa sowiecka ziała do generała nienawiścią: „łatwijskaja wojenszczina na usługach Warszawy!”. Ale generał Radziņš nie dał się zachwiać we własnych przekonaniach, gdy mówił, to mówił jak na żołnierza przystało: jasno, otwarcie, bez ogródek prosto w oczy. Tem się bardzo różnił od niektórych polityków łotewskich. Ostatni wywiad gen. Radziņša w maju wywołał ogromne poruszenie, kiedy oświadczył bez obawy, że na wypadek wojny polsko-bolszewickiej, Łotwa stanie przy boku Polski. Echem tego wywiadu był zgodny zgrzyt zębów w Moskwie, Berlinie i Kownie” – pisało „Słowo”.
W związku ze śmiercią generała kondolencje władzom łotewskim złożył attaché wojskowy pułkownik Stanisław Kara rezydujący w Rydze, a także konsul polski w Dyneburgu Mieczysław Babiński, który wyrazy współczucia przekazał na ręce dowódcy dywizji semigalskiej gen. Oskarsa Dankersa oraz szefa dyneburskiego oddziału Towarzystwa Zbliżenia Łotewsko-Polskiego Fridrihsa Anže. Pogrzeb Radziņša odbył się 11 października 1930 roku na cmentarzu Brackie Mogiły. Wieniec w imieniu Polski złożył chargé d’affaires w Rydze Śmigielski.
Ikona Ukrainy
Generał Radziņš pełni dużą rolę w stosunkach łotewsko-ukraińskich. Na odsłonięcie jego tablicy w Dniu Pogromcy Niedźwiedzia, 11 listopada 2017 r., przybyli przedstawiciele Ukrainy. Rok temu w ambasadzie Łotwy w Kijowie otwarto wystawę poświęconą Radziņšowi. Ukraińcy chcą pamiętać o osobie, która odegrała wielką rolę w stosunkach z krajami bałtyckimi, zaś Łotysze po agresji Rosji na Ukrainę, także wyczuwają potrzebę, by trochę więcej mówić o człowieku, który już dawno wskazywał, że niemożliwa jest odbudowa imperium rosyjskiego bez Ukrainy, zaś los Kijowa rozstrzyga także o sytuacji krajów bałtyckich. To jest aktualne w rzeczywistości pomajdanowej, w której żyjemy.
Tylko w Polsce generał Radziņš jest dziś postacią zapomnianą, choć był jednym z najbardziej propolskich mężów stanu w przedwojennej Łotwie. Zapominając o nim, tracimy w ten sposób kawałek z naszego polsko-łotewskiego dziedzictwa, a przecież gdy mowa o dwudziestoleciu międzywojennym oraz relacjach polskiej i łotewskiej armii, to mamy do czego nawiązywać. Także wtedy, gdy na Łotwie znów stacjonują dziś polskie wojska.
– Polacy mogliby się zainteresować miejscem po domu przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie, w którym mieszkał generał Radziņš. Może jakaś pamiątkowa tablica? – pisze do mnie Agris Purviņš, emerytowany oficer armii łotewskiej, jeden z założycieli Towarzystwa Generała Radziņša. Kto podejmie wyzwanie?
Tomasz Otocki