Wielu z nas pyta dlaczego – zwłaszcza w tym szczególnym czasie jakiem jest Wielki Post, Konferencja Episkopatu Polski, ordynariusze diecezji i proboszczowie parafii sami nie organizują masowych marszów pokutnych, procesji, publicznych modlitw różańcowych z udziałem duchownych i osób konsekrowanych, na ulicach i przed świątyniami czy kapliczkami. Nie w panice przed epidemią, choć z pewnością ze specjalnymi modlitwami, suplikacjami, o rychłe jej zakończenie, lecz godnie i spokojnie, przebłagalnie. A jest za co i o co błagać i prosić Pana Boga, indywidualnie i zbiorowo. Wielki Post zwłaszcza – to nie czas na rekolekcje modnych księży z akompaniamentem gitar i młodzieżowych scholi, jakie się odbywają w niektórych kościołach. To czas rachunku sumienia, żalu za grzechy, pokuty i nawrócenia, czas powagi i wyjątkowej łaski.
Zapytajmy także, jak się to dzieje, że świeccy muszą często zastępować naszych pasterzy inicjując i organizując takie wydarzenia jak Wielka Pokuta, Różaniec bez Granic czy marsze pokutne organizowane regularnie w wielu miastach przez Krucjatę Różańcowa za Ojczyznę? Czego się obawiają nasi hierarchowie i proboszczowie, niezbyt chętni tym inicjatywom? Dlaczego to owce mają prowadzić pasterzy, a nie odwrotnie? W jakiej rzeczywistości oddychamy? Czy nadprzyrodzona jeszcze istnieje, czy już tylko światowa? Co się stało z Kościołem walczącym?
https://www.pch24.pl/wielka-procesja-na-ukrainie-w-intencji-ochrony-przed-koronawirusem,74536,i.html
https://www.pch24.pl/wlochy–pozbawieni-mszy-wierni-jednocza-sie-na-modlitwie-rozancowej,74527,i.html
Poniżej warto przeczytać krótki fragment wywiadu, jaki w numerze wrześniowym-październikowym dwumiesięcznika „Polonia Christiana” z ub. roku przeprowadził Piotr Doerre z profesorem Roberto de Mattei:
„”(…) Obecnie, moim zdaniem, w największym niebezpieczeństwie znajdują się kraje, w których trwa silny wpływ duchowieństwa na społeczeństwo – ponieważ ten wpływ jest dziś negatywny i jako taki popycha katolicki lud do poszukiwania porozumienia ze złem i ulegania mu, a zatem wiedzie prostą drogą do porażki.
Jaka jest więc przyszłość krajów takich jak Włochy czy Polska, w których wpływ duchowieństwa jest wciąż silny?
Zarówno we Włoszech jak i w Polsce istnieje niebezpieczeństwo większe niż w innych krajach, o ile nie zostanie wywołana silna reakcja. Na szczęście we Włoszech i w Polsce taka reakcja już jest wśród katolików świeckich. Jedyną możliwością obrony przeciwko negatywnemu wpływowi, jaki może wywierać duchowieństwo, jest rozwój świeckich ruchów katolickich, które będą broniły tradycji, pełniąc niejako funkcję zastępczą, gdyż nie jest to rolą osób świeckich. Obrona tradycji powinna być rolą kleru, lecz dziś, niestety, znajdujemy się w sytuacji, w której wszystko jest przewrócone do góry nogami. Ale kiedy sztandar leży na ziemi, każdy może go podnieść, a nawet ma obowiązek to zrobić, i przystąpić do walki.”
Autor: mb