4 października 2019 roku w święto św. Franciszka z Asyżu – w obecności papieża Franciszka i wysoko postawionych dygnitarzy kościelnych – w Ogrodach Watykańskich odbyła się uroczystość, która posiadała wyraźny charakter religijny. Jak stwierdza watykański komunikat prasowy z tego samego dnia: „Podczas uroczystości modlitewnej – kończącej Czas dla stworzenia, inicjatywy promowanej ostatnio przez papieża Franciszka – posadzono drzewko z Asyżu jako symbol ekologii integralnej, poświęcając Synod Amazoński świętemu Franciszkowi na krótko przed czterdziestą rocznicą ogłoszenia przez papieża Biedaczyny z Asyżu patronem ekologów. Na końcu uroczystości Ojciec Święty odmówił Modlitwę Pańską. W ceremonii udział wzięli przedstawiciele rdzennych ludów z Amazonii, bracia franciszkanie i różni członkowie Kościoła”.
To, co oświadczenie to ukryło, to fakt, że w trakcie tej uroczystości modlitewnej odbyły się obrzędy religijne pochodzące z pogańskich wierzeń rdzennych mieszkańców Ameryki. Zaprezentowano gesty i słowa wyrażające religijny kult mitologicznych postaci pierwotnych religii, a nade wszystko dokonano aktu prostracji wobec dwóch figurek nagich ciężarnych kobiet reprezentujących płodność. Wykonano wokół nich także taniec religijny, w którym kobieta ubrana jako szamanka używała grzechotek symbolizujących pogańskie bóstwa płodności. Wykorzystanie przez szamankę „marakasów” (grzechotek) oznacza w rdzennych kultach Amazonii głos duchów i używa się ich, by domagać się ich pomocy. „Marakasy” są dla tych ludów jednym z najpotężniejszych instrumentów magicznych. Głowa „marakasy” to dynia, która wraz z trzonkiem przedstawia płodne zjednoczenie świata męskiego (trzonek) ze światem żeńskim (głowa). Właśnie takie „marakasy” zostały wykorzystane w trakcie „uroczystości modlitewnej” 4 października.
Figurki przedstawiające nagie, ciężarne kobiety zostały następnie na krótko umieszczone w Bazylice św. Piotra przed grobem Piotrowym (ponownie w obecności papieża), a w trakcie całego Synodu Amazońskiego mieściły się w kościele Santa Maria in Traspontina na Via della Conciliazione. W trakcie stałych uroczystości modlitewnych oddawano im cześć w kościele, przy tabernakulum i w eucharystycznej obecności Chrystusa. Ponadto figurki nagich kobiet niesiono nawet w czasie Drogi Krzyżowej 19 października, zorganizowanej przez uczestników synodu.
W pierwszych dniach po tych uroczystościach, Watykan unikał wspomnienia o dokładnym znaczeniu figurek dwóch nagich, ciężarnych kobiet. Dopiero po ich usunięciu w dniu 21 października z kościoła Santa Maria in Traspontina i wyrzuceniu do Tybru, sam papież Franciszek ogłosił 25 października tożsamość tych postaci, mających symbolizować Pachamamę. Jak powiedział, „Chciałbym powiedzieć słowo o posążkach Pachamamy, które zostały usunięte z kościoła Santa Maria in Traspontina, a znajdowały się tam bez intencji bałwochwalczych i zostały wyrzucone do Tybru. Przede wszystkim wydarzyło się to w Rzymie, a jako biskup tej diecezji przepraszam tych, których ten gest obraził”.
Jezuita o. Fernando Lopez (jeden z organizatorów czci dla figurek Pachamamy w Watykanie) powiedział, że posążki te zakupiono na rynku rzemiosła w Manaus, w mieście w brazylijskiej Amazonii, dodając, że Pachamama niesie sens dla nas wszystkich i że powinniśmy kontynuować „taniec życia na Matce Ziemi”. Głoszenie, że wszystkie te akty kultu wobec figurek Pachamamy, do których dochodziło w czasie uroczystości modlitewnych i w kościołach, nie miały charakteru kultowego i religijnego, tylko były jedynie wyrazem kultury i folkloru; a zatem głoszenie, że są czymś nieszkodliwym i błahym – przeczy dowodom i jest ucieczką przed rzeczywistością.
W obliczu poważnego faktu wątpliwych aktów kultu religijnego, które w sposób oczywisty są przynajmniej bliskie zabobonowi i bałwochwalstwu, niektórzy kardynałowie, biskupi, księża i wielu ludzi świeckich publicznie zaprotestowało, a niektórzy nawet wezwali papieża Franciszka do skruchy i zadośćuczynienia. Niestety te odważne głosy są krytykowane także przez prawych katolików, często na tej podstawie, że stanowią osobiste ataki na papieża Franciszka. Takie rozumowanie bardzo przypomina opowieść o nowych szatach cesarza. Inni uważają kult figurek Pachamamy za nieszkodliwy i porównują sprawę do sporu wokół tzw. „rytuałów chińskich” (nazwanego „sporem akomodacyjnym”) w XVII i XVIII wieku. Ci, którzy wysuwają takie twierdzenia, nie posiadają wiedzy opartej na faktach na temat tego, co Pachamama oznacza dla ludów rdzennych, ani też na temat światowej propagandy nowej „religii Gai, czyli Matki Ziemi”. Brak im również szczegółowej wiedzy o historycznym problemie rytuałów chińskich i ich rozwiązaniu w XX wieku.
Fakt, że zjawisko „Pachamamy” posiada wyraźne konotacje religijne dowodzi nawet jego definicja w ogólnie dostępnych i najczęściej odwiedzanych źródłach informacji, takich jak np. Wikipedia, która stwierdza: „Pachamama jest boginią czczoną przez rdzenną ludność Andów. Znana jest także jako matka ziemi/czasu. W mitologii Inków Pachamama jest boginią płodności, która nadzoruje siew i żniwa, uosobia góry i wywołuje trzęsienia ziemi. Jest także wszechobecnym i niezależnym bóstwem, które ma swoją własną samowystarczalną i stwórczą moc podtrzymywania życia na tej ziemi. Słowo Pachamama zazwyczaj się tłumaczy jako Matka Ziemia, ale bardziej dosłowne tłumaczenie brzmiałoby Matka Świata (w języku ajmara i keczua). O inkaskiej bogini można mówić na wiele sposobów; główny to Pachamama. Inne imiona dla niej to: Mama Pacha, La Pachamama oraz Matka Ziemia. La Pachamama różni się od Pachamamy, ponieważ La oznacza spleciony związek, jaki bogini ma z naturą, podczas gdy Pachamama – bez La – odnosi się jedynie do bogini”.
Każdy, kto miał do czynienia ze światowym ruchem ekologicznym, bez wątpienia słyszał określenie „Gaja”. „Gaja” jest odrodzeniem pogaństwa, które odrzuca chrześcijaństwo postrzegając je jako swojego największego wroga, widząc wiarę chrześcijańską jako jedyną przeszkodę do globalnej religii skupiającej się na kulcie Gai i zjednoczeniu wszystkich form życia skoncentrowanych wokół bogini „Matki Ziemi” albo „Pachamamy”. Wyrafinowana mieszanka nauki, pogaństwa, wschodniego mistycyzmu i feminizmu uczyniła z tego pogańskiego kultu rosnące zagrożenie dla Kościoła chrześcijańskiego. Współczesna globalna polityka ochrony środowiska koncentruje się w kulcie „Matki Ziemi”, „Gai” albo „Pachamamy”.
Ogólne zgromadzenie ONZ w 2009 roku ogłosiło dzień 22 kwietnia międzynarodowym „Dniem Matki Ziemi”. Tego dnia boliwijski prezydent Evo Morales (samozwańczy wielbiciel Pachamamy) wygłosił wobec Zgromadzenia Ogólnego ONZ znamienne oświadczenie: „Pachamama – keczuańska Matka Ziemia – jest podstawowym bóstwem ojczystego światopoglądu, który opiera się na całkowitym szacunku dla natury. Ziemia nie należy do nas, ale my należymy do Ziemi”.
Wyrażenie „Matka Ziemia” lub „Pachamama” nie jest nieszkodliwym nawiązaniem kulturowym. Posiada ono cechy religijne, co dla przykładu potwierdza podręcznik dla nauczycieli opublikowany w roku 2002 przez UNESCO, a noszący znaczący tytuł: Pachamama Teacher’s Guide. Czytamy w nim m.in.: „Wyobraź sobie, że Matka Ziemia przyjmuje formę cielesną i wyobraź sobie, jak by to było spotkać się z nią. Jakby wyglądała? O czym byś z nią rozmawiał? Jakie byłyby twoje główne troski i twoje pytania? Jakbyś na nie odpowiedział? Gdzie mógłbyś ją [Matkę Ziemię] spotkać? Pomyśl o miejscu, w którym mógłbyś ją spotkać”. Dla przykładu takim miejscem, w którym można byłoby spotkać „Matkę Ziemię” (czyli „Pachamamę”) przedstawioną jako drewniane figurki ciężarnych kobiet, była wspomniana uroczystość modlitewna w Ogrodach Watykańskich z 4 października 2019 r., Bazylika św. Piotra, Droga Krzyżowa z 19 października i kościół Santa Maria in Traspontina w Rzymie.
Biskup José Luis Azcona, emerytowany ordynariusz amazońskiej prałatury Marajó, przekonująco mówił o absurdalności watykańskiego kultu Pachamamy, oraz o tym, że jest on niemożliwy do obronienia. Azcona jest znawcą religii i zwyczajów amazońskich Indian, żył wśród nich przez ponad 30 lat i ich ewangelizował. W otwartym liście z 1 listopada 2019 roku biskup José Luis Azcona podkreślił, że zgorszeni watykańskim kultem Pachamamy byli ci „najmniejsi” w Kościele, a także głęboko przeżywający swoją wiarę konwertyci pochodzący spośród amazońskich Indian. Oświadczenie biskupa Azcony wywołuje przerażenie. „Ten gest [czci wobec Pachamamy] był skandalem (i to nie faryzejskim) dla milionów katolików na całym świecie. W szczególności ubodzy, ci najmniejsi, nieuczeni, słabi – czytamy – którzy posiadają sensus fidei (zmysł wiary), będąc stale i słusznie bronieni przez papieża Franciszka, zostali w swoim sumieniu dotkliwie uderzeni, będąc całkowicie bezbronnym wobec takiej przemocy religijnej. Ubodzy, prości, słabi, niechronieni ludzie z Amazonii są tymi, których serca najsilniej dotknął ten bałwochwalczy cios, atak na wiarę chrześcijańską i przekonanie Kościoła mówiące, że jedyną królową Amazonii jest Najświętsza Maryja Panna, Matka Boga, Stwórcy i Odkupiciela. Nie jest nią żadna inna matka, żadna Pachamama z Andów czy z skądkolwiek indziej i żadna Yemanja [bogini matka z afro-brazylijskich kultów]!”
Biskup José Luis Azcona mówił także o niszczycielskich skutkach wywołanych przez kult Pachamamy wobec protestantów. „Dla braci protestantów i zielonoświątkowców ten skandal przyniósł niszczycielski efekt. Przerażeni, byli oni świadkami scen prawdziwego bałwochwalstwa i pomiędzy zdumieniem a zaskoczeniem czują się oni coraz bardziej utwierdzeni w swoim błędnym poglądzie, według którego katolik jest czcicielem bałwanów; nie świętych Józefa czy Maryi, ale prawdziwych demonów. W ten sposób zachwiał się dialog ekumeniczno-międzywyznaniowy, niosąc po ludzku nieodwracalne następstwa i poważne komplikacje ekumeniczne dla tych, którzy chcą zrozumieć tajemnicę Kościoła jako powszechnego sakramentu zbawienia (Lumen Gentium)”.
Biskup José Luis Azcona trafnie oświadczył, że idea i symbolizm Matki Ziemi, „Gai”, a także „Pachamamy”, które są dzisiaj powszechne, nie mogą być mentalnie i religijnie oddzielane od zjawiska wielu historycznych pogańskich bogiń matek: „Pamiętajmy o niezliczonych bóstwach Matki Ziemi, które poprzedzały Pachamamę i towarzyszyły jej jako bogini płodności we wszystkich kulturach i religiach biblijnych. W Starym Testamencie Astarte (Aszera) jest w swoim nagim wyobrażeniu boginią płodności, zmysłowej miłości. W Nowym Testamencie – Dz 19,23-40; 20,1 – jest to Artemida Efeska, Wielka, bogini płodności; przedstawiona jest jako ta, której połowa ciała jest wypełniona piersiami. Podsumowuje ona, co oznacza statuetka Matki Ziemi Pachamamy. Niemożliwe jest umieszczenie wizerunku Najświętszej Panny z Nazaretu, Matki Boga i Kościoła oraz statuetki Pachamamy, bogini płodności, na tym samym ołtarzu lub w tym samym kościele”.
Nie sposób obronić zestawiania kultu Pachamamy z historycznym sporem dotyczącym chińskich rytuałów. Rytuały te polegały na oddawaniu czci wizerunkom Konfucjusza, postaci historycznej uważanej za wielkiego chińskiego bohatera narodowego i myśliciela. Do tego dochodził kult zmarłych przodków. W obydwu tych przypadkach wobec portretów postaci historycznych dokonywano aktów czci takich jak ukłony lub zapalanie świec. Skoro obrzędy te w wieku XVII i XVIII wciąż kojarzono z przesądnymi wierzeniami konfucjanizmu jako religii, Kościół z surowością ich zabronił, aby dzięki temu uniknąć jakichkolwiek przejawów przesądu i bałwochwalstwa. W wieku XX akty czci oddawane Konfucjuszowi posiadały już typowo świecki charakter, odbywały się też w miejscach niezwiązanych z religią ani z sacrum. Ponadto katolicy oddawali cześć podobiznom przodków, ale te były już pozbawione zwyczajowego napisu „siedziba duszy”, często umieszczanego pod podobiznami przez pogan.
Tak więc po ustaniu wszelkich przejawów bałwochwalstwa i przesądu Stolica Apostolska w roku 1939 zezwoliła na praktykowanie takich chińskich rytuałów poprzez instrukcję Kongregacji Rozkrzewiania Wiary. Instrukcja ta zawierała jednak następujący warunek: skłon głowy można było wykonywać przed wizerunkami Konfucjusza wystawionymi publicznie, a jeśli byłoby to konieczne, należało wyjaśnić sens swojego zachowania tak, aby sprostować błędne interpretacje. To samo dotyczyło aktów czci wobec portretów przodków. Ponadto Kościół katolicki zezwalał na używanie tylko jednoznacznego Bożego imienia: „Pan niebios” – tego zakazu nie zniosła instrukcja z roku 1939 – zakazując używania zwyczajowych, chińskich określeń takich jak „Niebiosa”, „Najwyższe Bóstwo” czy „Najwyższy Cesarz”.
Zasadnicza różnica pomiędzy obrzędami związanymi z kultem Pachamamy a tak zwanymi rytuałami chińskimi polega na fakcie, że Pachamama jest konstruktem pogańskich mitologii, tzn. jest ona czczona jako czysty mit albo jako nieożywiony i bezosobowy konglomerat materii, taki jak ziemia. Dla każdego, kto twierdzi, że kult Pachamamy był nieszkodliwy i nie posiadał żadnego aspektu religijnego, a jedynie kulturowy, pouczająca będzie modlitwa do Pachamamy opublikowana w kontekście Synodu Amazońskiego przez „Fondazione Missio” (organ Konferencji Biskupów Włoch). Modlitwa ta brzmi następująco: „Pachamamo, dobra matko, sprzyjaj nam! Sprzyjaj nam! Niech ziarno dobrze smakuje, by nic złego się nie zdarzyło, by mróz mu nie przeszkadzał, aby wydało dobre pożywienie. Prosimy cię: daj nam wszystko! Sprzyjaj nam! Sprzyjaj nam!”.
Kult Pachamamy, praktykowany w Watykanie w czasie synodu amazońskiego, jest bałwochwalczym zabobonem (zawiera bowiem gesty, które w swojej pierwotnej formie zakładają kult „matki ziemi” uważanej za bóstwo) albo zabobonem niebędącym formą bałwochwalstwa. Ponieważ kult Pachamamy wyraża wiarę w Ziemię jako żywą i osobową istotę, jest zatem synkretyzmem wprowadzającym zwodnicze elementy do kultu chrześcijańskiego, który przecież musi zawsze być skierowany ku prawdziwemu Bogu.
W artykule z 23 października 2019 dla strony internetowej „Infocatolica” (www.infocatolica.com), ojciec Nelson Medina OP (będący misjonarzem w Amazonii kolumbijskiej) zdemaskował oszustwo rzekomej nieszkodliwości kultu Pachamamy następującym, trafnym oświadczeniem: „Wizerunek [Pachamamy] nie jest reprezentatywny dla Amazonii kolumbijskiej i sądzę, że nie jest też reprezentatywny dla żadnego innego regionu Amazonii. Figura ta nie reprezentuje niczego, co byłoby związane z przodkami w kulturze Amazonii. Czy nasza wiara wyznaje lub oddaje cześć płodności, życiu albo kobiecie jako takiej? Jeśli nie są one przedmiotem kultu, to dlaczego kojarzyć je z ołtarzem, na którym uobecnia się wyjątkowa i powszechna ofiara Chrystusa? Czy nie jest to publicznym, skandalicznie publicznym naruszeniem pierwszego Przykazania Bożego? Przyniesienie tych figurek do miejsc świętych może jedynie oznaczać, że posiadają one znaczenie religijne, w innym przypadku zostałyby one wystawione przecież w galerii sztuki, muzeum etnograficznym albo umieszczone na wystawie poświęconej historii Amazonii”.
Aby uzasadnić kult Pachamamy, przedstawiciele Watykanu wykorzystali św. Johna Henry’ego Newmana. Jak przekonywał ks. Nelson Medina, było to rzeczą naciąganą i nieścisłą w odniesieniu do faktów, bowiem John. H. Newman odnosił się do działań i przedmiotów, które same w sobie posiadają neutralnych charakter, a których znaczenie można przekształcić tak, aby móc je prezentować lub używać w kościele. Wizerunki zaprojektowane na Synod Amazoński nie posiadają nic z tej neutralności: celebrowanie „życia” bez czczenia Boga, jedynego Stwórcy, jest po prostu pogaństwem. A wśród pogańskich bałwanów (czy będzie to złoty cielec, czy też pieniądze kupców w świątyni jerozolimskiej), potrzebne są zdecydowane i jasne środki…, które mogą sięgać także Tybru.
We wszystkich czasach – także w przypadku instrukcji o chińskich rytuałach z roku 1939 – Kościół katolicki, wiernie naśladując zachowanie Apostołów, skrupulatnie angażował się poprzez swoje słowa i czyny po to, aby unikać choćby cienia bałwochwalstwa (idolatria), jak i zabobonu (superstitio), nie dając najmniejszego nawet ich pozoru (por. św. Tomasz z Akwinu, Summa theol., IIa IIae, q 93, a.1). Wraz z Gianfranco Amato, włoskim prawnikiem i obrońcą życia, można dokonać następującego podsumowania, jeśli chodzi o kult Pachamamy w Watykanie (zob. esej w „La Verità” z 14 XI 2019 r.): „Przedstawianie Pachamamy jako ikony rdzennej kultury amazońskiej oznacza nie tylko zniekształcanie rzeczywistości, ale i kwestionowania oraz pomniejszanie różnorodności autentycznych kultur Amazonii po to, aby narzucić rodzimą wizję teologiczną, służącą celom czysto ideologicznym i politycznym.
Meksykański prezydent Lopéz Obrador odprawił rytuał ku czci bóstwa Pachamamy, by prosić o pozwolenie na budowę linii kolejowej w południowo-wschodnim Meksyku. Hugo Chávez, Nicolas Maduro, Cristina Fernandez de Kirchner, Andres Manuel Lopez Obrador, Evo Morales i Daniel Ortega to kilka spośród głów państw oficjalnie uczestniczących w obrzędach odprawianych ku czci Matki Ziemi. Nie jest to więc faktem związanym z religijnością peruwiańską. Stajemy w obliczu prawdziwego faktu politycznego, należącego do określanego programu politycznego promującego myślenie panteistyczne. Wyklucza to chrześcijańską ideę transcendentnego Boga w odniesieniu do stworzenia i sytuuje godność Ziemi ponad godnością osoby ludzkiej. To próba przeprowadzenia kopernikańskiej rewolucji kulturowej: przezwyciężenia antropocentryzmu współczesności ekologicznym geocentryzmem. Ziemia, a nie człowiek, ma być teraz w centrum kosmosu – do tego stopnia, że już słyszymy przemówienia, w których teoretyzuje się o ograniczeniu praw człowieka na rzecz praw ziemi.
Pachamama jest dla chrześcijan teologicznym oszustwem. Jak zauważyliśmy, jest to pogańskie bóstwo Inków. Wizerunki, które je odtwarzają, są z teologicznego punktu widzenia po prostu bałwanami. To, że teolog, ksiądz, biskup, kardynał, papież albo prosty wierzący nie potrafią rozpoznać tego oczywiście bezspornego faktu, wydaje się naprawdę niepokojące i całkowicie niezrozumiałe. Moglibyśmy powiedzieć, że stoimy w obliczu nowego zaćmienia sumienia, tym razem nie w sferze praw życia, ale w sferze pierwszego i najważniejszego przykazania: w prawach Boga. Do tego dochodzi okoliczność obciążająca: ten kult Pachamamy zaciemnia nie tylko sumienie ludu, ale także i samego Kościoła.
W świetle Objawienia zawartego w Słowie Bożym, w Tradycji i Magisterium Kościoła, kwestia ta jest bardzo prosta: czynienie sobie bożków do czczenia jest bardzo ciężkim grzechem. Prostracja dokonywana przed bożkami jest idolatrią. Składanie im darów i ofiar, triumfalnie ich obnoszenie, osadzanie na tronie, koronowanie i palenie im wonności jest oczywistym bałwochwalstwem, które jest całkowicie niemoralne. Umieszczanie ich na ołtarzach lub w konsekrowanych kościołach po to, by oddawać im cześć, jest prawdziwą, zwykłą profanacją.
Kult Pachamamy jest oszustwem pod względem rozumienia tolerancji. Wrażliwość wiernych wydaje się słusznie urażona, gdy obserwują oni ponury spektakl czci oddawanej bożkom w katolickich kościołach. To głęboko niemiły fakt domagającego się surowego potępienia. Nie jest to brakiem szacunku czy tolerancji dla ludzi, którzy wyznają inną religię. Szanujemy przekonania religijne wszystkich ludzi, ale tu chodzi o narzucanie tolerancji dla bałwochwalstwa w katolickich kościołach i miejscach sprofanowanych obecnością bożków. To nieakceptowalne. Tolerowanie tego oznaczałoby współuczestnictwo w profanacji. Z tego powodu gest, jakim jest idoloclasmus (zniszczenie bałwanów), odważnie wykonany w rzymskim kościele Santa Maria in Traspontina, jest wyrazem najszlachetniejszej wiary. Nie jest to powód do oszczerstw tylko do pochwały.
Kult Pachamamy jest oszustwem także pod względem inkulturacji. Zasadą inkulturacji jest głoszenie Ewangelii, która może być przyjęta przez wszystkie ludy wszystkich kultur. Dynamizm ewangelizacji prowadzi do stopniowego procesu przemiany kultury, która przyjmuje Słowo Boże przenikające do samego serca tej kultury poprzez zachowanie dobra, oczyszczenie z zawartego w niej zła i doprowadzeniu do dynamicznej ewolucji wiary, która zawsze jest w stanie wszystko odnowić. Bez uwzględnienia kryterium kontrastu nie możemy mówić o inkulturacji. Jasnym jest, że ewangelizacja stanowi konieczny kontrast dla głęboko niemoralnych aspektów kultur, do których jest skierowana. Co oczywiste, wymaga ona wyrzeczenia się bałwochwalstwa”.
Historia Pachamamy jest dokładnym zdjęciem rentgenowskim stanu Kościoła w jego dramatycznym momencie historycznym, przypominającym prawdziwie prorockie słowa profesora Josepha Ratzingera z jego eseju „Nowi poganie i Kościół” (opublikowanego po raz pierwszy w czasopiśmie „Hochland” w październiku 1958 r.). Następujące, szokujące słowa Josepha Ratzingera z pewnością można odczytać jako coś w rodzaju aktualnego komentarza na temat kultu Pachamamy mającego miejsce w Watykanie, a który został nawet usprawiedliwiony przez papieża Franciszka. „Pogaństwo dzisiaj zasiada w samym Kościele – czytamy – i to jest to, co charakteryzuje Kościół naszych czasów, jak również nowe pogaństwo: że jest to pogaństwo w Kościele i Kościół, w którego sercu żyje pogaństwo”.
Następujące słowa, płynące z serca biskupa José Luísa Azcony, amazońskiego misjonarza i godnego następcy apostołów, będą jaśnieć w historii: „Jednym z najbardziej haniebnych aspektów tego bałwochwalczego gestu [w Watykanie] było zmiażdżenie sumień tych najmniejszych w wyniku tego skandalu”.
Mając na uwadze niezaprzeczalny fakt obiektywnej powagi aktów, jakim był kult Pachamamy w Watykanie, wraz z jego wyraźnymi pseudoreligijnymi powiązaniami i sentymentalizacją przeprowadzoną w celu upowszechnienia globalistycznej religii „Matki Ziemi”, czy można wciąż mówić o jego nieszkodliwości? Albo czy można uciekać się do wymówki w postaci „chińskich rytuałów”? Oznaczałoby to obronę czegoś, co jest nie do obronienia. W czasach wielkiego kościelnego zamieszania doktrynalnego i duszpasterskiego, w chwili kryzysu ariańskiego w IV wieku św. Hilary z Poitiers – Atanazy Zachodu – był przekonany, że taki stan nie może być przyjmowany milczeniem albo lekceważeniem sytuacji. Cytowane poniżej słowa są w najwyższym stopniu na czasie i całkowicie stosowne wobec skandalu watykańskiego kultu Pachamamy: „Odtąd milczenie nie będzie już nazywane powściągliwością, ale inercją” (Contra Const. 1)
Wszystkim tym w Kościele naszych czasów, którzy ani nie lekceważyli, ani nie przyjmowali milcząco aktów kultu Pachamamy w Watykanie, ale podnieśli głos napomnienia, należy się wdzięczność i docenienie. Przede wszystkim należy się ono świeckim poruszonym przez ich nadprzyrodzony zmysł wiary, a którzy poprzez te działania wyrazili swą prawdziwą miłość i szacunek dla papieża i ich matki, świętego Kościoła katolickiego.
18 listopada 2019 r.
+ Athanasius Schneider, biskup pomocniczy Archidiecezji Najświętszej Maryi Panny w Astanie
Uwaga redakcyjna tekst został pierwotnie opublikowany na Kath.net tutaj.
Źródło: LifeSiteNews/arykuł został opublikowany pod tytułem: W Watykanie oddawano cześć Pachamamie i nie było to nieszkodliwe
Tłum. z j. angielskiego: Jan J. Franczak