Solidarni2010 – Naród nam się zgubił w drodze do urn wyborczych

Marek i Wojciech Wareccy: Co piszczy w PiS?
data:23 stycznia 2015     Redaktor: GKut
Naród się zgubił. Tak, wszystko byłoby dobrze, tylko naród się zgubił. Oczywiście, nie sam. To my go zgubiliśmy, my, tak jest, my. Nie przez wojny, nie przez klęski i porażki wojenne, bo te się dadzą zmienić, bo to są chwilowe rzeczy, bardzo chwilowe. Nie dopilnowaliśmy, zlekceważyliśmy. A oni robili swoje.[i]
Stanisław Wyspiański, Wyzwolenie, akt II



[i] Stanisław Wyspiański, Wyzwolenie, akt II, 1903

Kto robi swoje (i na tym całkiem dobrze wychodzi), to akurat można bez trudu dostrzec. Ale dlaczego od przeszło dziesięciu lat Naród nam się gubi i to w dodatku w drodze do urn wyborczych – to jest ci dopiero zagadka! No i wszystko wygląda jakby Polski nie było, Polaków nie było… Jakby ziemi nawet nie było polskiej i tylko trzeba było wszystko pokazywać, bo wszystkiego zostało na pokaz, po trochu; … pokazywać, jakby srebra stołowe w zastawie, pokazywać, jakby kartki i karteczki zastawnicze – i kryć się, i udawać, i udawać.[2]

A kto tak „udaje, udaje”? Tu też akurat wiadomo – obłudna, dwulicowa niczym sam bóg Janus – PO. Nie tylko ludzie (a przykładów z rodzimej sceny politycznej można byłoby przytoczyć aż nadto!), ale i każda organizacja ma dwie „twarze”: jedną reprezentowaną na zewnątrz, drugą – skierowaną do wewnątrz – znaną jej pracownikom.

W socjologii znany jest nawet efekt Janusa[3], który zachodzi wówczas, kiedy w samej organizacji zaczyna szwankować komunikacja, albowiem nie tylko każdy medal ma swoje dwie strony – organizacje również. Oczywiście w sytuacji idealnej twarz „zewnętrzna” jest tożsama z „wewnętrzną”. Niestety bardzo trudno o stany idealne i to nie tylko w naszym kraju, więc na co dzień obie te twarze – w zależności od organizacji – potrafią się różnić od siebie niczym uwodzące oblicze Doriana Greya od tego drugiego, oddającego jego prawdziwy charakter a znajdującego się na portrecie. Na zewnątrz firma może starać się przedstawiać jako: otwarta, zachęcająca do podejmowania inicjatyw, traktująca pracowników i klientów z troską i szacunkiem, gdzie liczy się profesjonalizm, a nie żadne układy, natomiast w praktyce życia organizacyjnego może być całkiem odwrotnie. Rozbieżność wartości stwarza napięcie. W efekcie ta skryta, wewnętrzna kultura firmy zaczyna przesiąkać do rzeczywistości, i niczym rak od środka toczy: zaufanie, wiarygodność, morale, zaangażowanie, co przekłada się sposób kontaktowania z klientami. Cele firmy oraz tzw. wartości korporacyjne przekształcają się w fikcję, priorytetem dla pracowników staje się aktywny udział w „życiu wewnętrznym” organizacji. A co z klientami? Klienci zaczynają zwyczajnie przeszkadzać.
Reasumując: jedno mówią – drugie robią i nijak ich działanie nie ma się do szumnie głoszonych programów. Żadnych świętości, ani wartości. A propos wartości właśnie. Już 40 lat temu profesor socjologii Kazimierz Żygulski (który za udział w pracach lwowskiej Delegatury Rządu musiał spędzić 10 lat w kołymskich łagrach i który, dla odmiany, u premiera gen. Jaruzelskiego w latach 1982 – 1986 sprawował urząd ministra kultury i sztuki, a w 1983 został wybrany w skład Prezydium Krajowej Rady Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej[4]) postulował istnienie trzech rodzajów hierarchii wartości: hierarchię wartości deklarowanych, hierarchię wartości uznawanych, hierarchię wartości praktycznych[5]. Jak ww. hierarchie wartości funkcjonują w rzeczywistości w przypadku panującej nam PO? Jaki koń jest, każdy widzi, więc dajmy sobie z nimi spokój. Wszak Mikołaj Gogol zauważył: „Czyżby prawda była czymś tak kompromitującym, że trzeba ją mówić wrogom zamiast przyjaciołom?”. Bardziej nam zależy na tym, żeby to nasza, tj. prawa strona, wygrała wybory dlatego, że jest silna i skuteczna, a nie z powodu słabości przeciwnika. Na razie na to się niespecjalnie zanosi.
Bo ta choroba tocząca PO zdaje się być bardziej zaraźliwa niż sama ebola, a trzeba pamiętać, że: „Jest cechą głupoty dostrzegać błędy innych, a zapominać o swoich”.

A jak jest u swoich, o tym w poniższym mailu

—– Original Message —–

From: L.L. [imię i nazwisko znane Autorom]

To: Jaroslaw.Kaczynski@sejm.pl; joachim.brudzinski@sejm.pl
Cc: biuro@andrzejduda.pl; krakow@pis.org.pl; biuro.prasowe@pis.org.pl;kp-pis@sejm.pl
Sent: Sunday, January 04, 2015 9:29 PM
Subject: Fw: Nasze pretensje i zarzuty dla PiS

Witam
Jestem nauczycielem i aktywną działaczką młodzieżową, choć wcale nie jestem młoda.
Po zamachu smoleńskim na fali ogólnospołecznego oburzenia i odbudowy patriotyzmu pragnęłam wstąpić do PiSu, oferując swoją: wiedzę, doświadczenie, nienaganną przeszłość oraz energię i kontakty (jestem osobą rozpoznawalną zarówno w W., jak i K. czy P.).
Pomimo wielokrotnie składanych deklaracji nikt się do mnie nie odezwał.
Zostawiłam ten temat i jakieś 3, no może 2 lata temu próbowałam ponowić propozycję współpracy, czyli wstąpienia i działania w Pana Partii (oddział w P., bo jestem z K.-J.), mimo że nie brak mi pracy zawodowej, w którą jestem bardzo zaangażowana i nie zamierzam z niej rezygnować, dopóki będę mogła.
Ponownie nikt do mnie się nie odezwał (do dziś zresztą), choć ponawiałam chęć spotkania ([poprzez]formularz) i wstąpienia, tym razem wraz z grupą młodych ludzi – wielokrotnie.
Nie wiedziałam, co o tym sądzić. Samo chodzenie na marsze i głosowania, to trochę mało.

W międzyczasie dowiedziałam się od wielu osób pracujących w samorządach lokalnych, że jest to ABSOLUTNIE NORMALNA I POWIELANA NAGMINNIE TAKTYKA LOKALNYCH KACYKÓW PIS, którzy po prostu siedzą wygodnie na stołkach w tychże lokalnych strukturach PiS i zwyczajnie NIE ŻYCZĄ SOBIE KONKURENCJI!!!!!

A im bardziej jednostka aktywna, energiczna i znana – tym większe zagrożenie!!

Mowa była o strukturach w P., ale dowiedziałam się w ciągu minionego roku, że tak samo, niestety, dzieje się w całej Polsce (mam konkretnych szereg przykładów odtrącania, zwłaszcza ludzi młodych, którzy w tej sytuacji albo odsuwają się zniesmaczeni, albo zasilają szeregi narodowców czy korwinowców).

W ten sposób powstaje powszechne przekonanie o korupcji w PiS, o zwykłym kolesiostwie i koniunkturalizmie.

Młodzi, z którymi o tym rozmawiałam twierdzą po podobnych jak moje doświadczeniach, ze PO i PiS to takie same sitwy, którym zależy jedynie na wygodnym obsadzeniu stołków.

Jest mi bardzo przykro, że jedyna w moim pojęciu opozycja zdolna jeszcze ratować resztki Polski, taką ma opinię w społeczeństwie i trudno mi z nią polemizować.

Panie Jarosławie, starzy ludzie, wierni Wam, pomału będą odchodzić do lepszego świata i co Wam wtedy zostanie? Już zdrada purpuratów (ostatni marsz 13.12.14.)wyrządziła duże szkody a takie postępowanie lokalnych KACYKÓW Pana partii, tylko ludzi wartościowych zniechęca i odstręcza.

Powtórzę to raz jeszcze: tak się dzieje nie tylko w P., ale i w całej Polsce!

Chcę, żeby Pan miał tego świadomość.

L.L.
[imię i nazwisko znane Autorom]

Jak Państwo sądzicie, czy ktoś ze czcigodnych adresatów odpowiedział na maila?
Nic. Zero. Ani du du! I właśnie, dlatego postanowiliśmy napisać niniejszy tekst.
Czy jest to jednostkowa sprawa, czy może, jak sugeruje autorka listu, jej sprawa jest jedynie fragmentem większej całości? Zatem polecamy wpis na blogu dr. inż. Romana Andrzeja Śniadego, pt. „Nie wierzę już obecnej opozycji w Polsce!!!
I drugie, jeszcze ważniejsze pytanie: dlaczego media głównego nurtu, ze szczególnym uwzględnieniem GW czy TVN24, które wykorzystują każdy pretekst, aby zaatakować PiS, nie posługują się ww. sytuacją? Prosimy PT. Czytelników o opinie w tej sprawie!

Do października, kiedy mają to odbyć się wybory parlamentarne, jest jeszcze sporo czasu żeby przeprowadzić odpowiednie zmiany. Nie za dużo, ale jest.

Szanse ma wygranie wyborów, póki, co, wydają się spore. Po emigracji na europarlamentarny stolec byłego premiera Tuska, PO jest mocno zajęta walką buldogów pod dywanem , afera goni aferę, indolencja i niekompetencja rządzących zdaje się – który to już raz! – sięgać zenitu. Czyli jak nie teraz, to kiedy? Ale czy jest wola? Bo jeżeli taki obraz jak przedstawiony w mailu czy wymalowany na blogu zaczyna dotyczyć największej partii opozycyjnej, to jeżeli nie podejmie się stosownych kroków, jakie mogą być tego konsekwencje?
Cóż… Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, prawda?

Oby kolejny raz nie trzeba było cytować Wyspiańskiego: Nie dopilnowaliśmy, zlekceważyliśmy. A oni robili swoje.

No i jak zwykle, kiedy ostatni będzie gasił światło: Miałeś chamie złoty róg.

http://solidarni2010.pl/29977-marek-i-wojciech-wareccy-co-piszczy-w-pis.html



[1] Stanisław Wyspiański, Wyzwolenie, akt II, 1903
[2] Stanisław Wyspiański, Wyzwolenie, akt II, 1903
[3] Mary Kausch, The Janus Effect, http://hretc.com/articles/article_Janus.php [dostęp: 2015-01-16]
[4] Kazimierz Żygulski, Wikipedia, http://pl.wikipedia.org/wiki/Kazimierz_%C5%BBygulski [dostęp: 2015-01-17]
[5] Kazimierz Żygulski , Wartości i wzory kultury, Warszawa 1975m str. 49