Od dekad globaliści głoszą potrzebę depopulacji, czyli ograniczenia liczby ludzi na ziemi. W tym celu promują aborcję i antykoncepcję, by nie rodziło się więcej ludzi, według ekoterrorystów odpowiedzialnych za rzekomą katastrofę klimatyczną.
W czasie rzekomej pandemii wielu naukowców ostrzegało, że preparat zwany szczepionką na covid może powodować niepłodność. Dziś okazuje się, że nie było potrzebny preparat – wystarczyło tylko w duchu covidowego faszyzmu zastraszać ludzi. Informuje o tym nie jakiś prawicowy portal, ale lewicowa, będąca w awangardzie poparcie dla szczepień „Gazeta Wyborcza”.
W artykule „Pandemia obniżyła płodność kobiet” autorstwa Katarzyny Staszak (opublikowanym na Łamach „Gazety Wyborczej” 15 czerwca) można się dowiedzieć o wynikach badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Kolumbii Brytyjskiej w Vancouver, ukazujących jak stres związany z pandemią doprowadził do problemów z płodnością u 2/3 kobiet.
Choć „Gazeta Wyborcza” tego nie stwierdza, wyniki potwierdzają, że kreowana przez media i polityków atmosfera strachu (realnie niemającego uzasadnienia) doprowadziła do bezpłodności wielu kobiet (oraz mężczyzn), oraz spowodowała liczne poronienia. Można więc się zastanawiać, czy media i władze, podporządkowane globalistom i ideologii antynatalistycznej, ogłupiałe bredniami pseudo ekologów, specjalnie nie zastraszały ludzi, by wywołać u nich bezpłodność”.
W badaniu monitorowano płodność kobiet od lat 19 do 35, nieprzyjmujących hormonalnej antykoncepcji. Z badań zdrowia kobiet wynika, że stres związany z covid (moim zdaniem sztucznie wykreowany przez władze i media) „doprowadził do zaburzeń owulacji bez zaburzeń cyklu menstruacyjnego” – więc kobiety nie miały pojęcia o swojej bezpłodności – bezpłodność odkryto tylko dzięki analizom medycznym. 2/3 kobiet „nie miało normalnej owulacji podczas pandemii cowid”. Normalnie, bez zastraszania przez media i władze, problemy z owulacją ma 10% kobiet, a nie 66% jak w sytuacji covidowego zastraszania.
Zastraszanie powodowało też u kobiet zaburzenia emocji a w konsekwencji zaburzenia zdrowia fizycznego. Nie jest to dziwne – stres, szczególnie długotrwały, niszczy nasze zdrowie fizyczne. Zjawisko spadku płodności u kobiet poddanych długotrwałemu stresowi jest znane od lat.
Stres wywołuje wytwarzanie w organizmie hormonu stresu kortyzolu, który blokuje działanie hormonu płciowego GnHR, który odpowiada za owulację, aktywność seksualna, u mężczyzn – za ilość produkowanej spermy. Dodatkowo stres uwalnia hormony, które mogą doprowadzić do poronienia – co jest zgodne z oczekiwaniami antynatalistów.
Jan Bodakowski