Ratowanie zdrowia i życia Polaków, które stało się w naszym kraju od pewnego czasu priorytetem politycznym okazuje się niestety tylko pustym sloganem reklamowym w przypadku innych groźnych chorób i zdarzeń niż złowieszczo przedstawiany covid. Na początku czerwcu media sygnalizowały o bardzo trudnej sytuacji płacowej ratowników Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR, których zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa na morzu, prowadzenie akcji poszukiwawczych czy ratowniczych w sytuacji zagrożenia życia oraz zwalczanie szkodliwych zanieczyszczeń olejowych i chemicznych. Tak więc robią od ich gotowości i umiejętności zależy zdrowie i życie mieszkańców oraz wypoczywających w nadmorskich kurortach turystów.
Okazuje się, że jedni ratujący zdrowie i życie dostają gigantyczne dodatki … covidowe, a inni za swoją pełną poświęcenia pracę mogą liczyć jedynie na … obniżkę uposażenia. Tak właśnie stało się w przypadku pracowników budżetowej jednostki SAR, bowiem wynagodzenie ratowników zostało od maja o 5 proc. obniżone. Najwyraźniej ratowników morskich do pracy nie trzeba motywować. Środki na SAR zostały odgórną decyzją dotyczącą całej budżetówki okrojone o blisko pół miliona złotych, co wymogło na dyrekcji jednostki podjęcie decyzji o obcięciu ratownikom dodatku motywacyjnego właśnie. I tutaj należy wspomnieć, że tylko ten dodatek utrzymywał jeszcze kiepsko opłacanych za swoją pracę ratowników i ich rodziny przy życiu. Dziennik Bałtycki, który donosił w czerwcu o ich dramatycznej sytuacji przytoczył przykład wskazujący na poziom wynagradzania ratowników. Chodziło o prowadzony wówczas nabór na stanowisko ratownika morskiego w Ustce, któremu zaproponowano gażę miesięczną w wysokości … 3050 zł brutto. Trudno dziwić się więc zarówno ucieczce z zawodu świetnie wyszkolonych i doświadczonych ratowników jak i kłopotom w przyciągnięciu młodego narybku. Ale jakoś niestety rządzącym na to, że już na chwilę obecną średnia wieku osób, których zadaniem jest ratowanie życia na morzu wynosi, w niektórych grupach zawodowych ok. 60 lat, a nie brakuje i takich, które od dawna przekroczyły wiek emerytalny, nie zapala się czerwona lampka sygnalizująca lada moment zapaść w ratownictwie medycznym.
Ratownicy morscy przedkładający bezpieczeństwo oraz ludzkie zdrowie i życie ponad wszystko nie zamierzają stosować wobec władzy ostrych form nacisku kosztem obywateli. Jednak ponieważ akcja medialna nagłaśniająca sytuację ratowników nie przyniosła spodziewanych efektów i resort infrastruktury nie podjął rzuconej rękawicy, związki zawodowe MSPiR, które mają już dość kolejnych obiecanek polityków bez pokrycia, zdecydowały o podjęciu działań protestacyjnych do czasu nawiązania dialogu zmierzającego do rozwiązania palącego problemu bardzo niskich wynagrodzeń. Z dniem 5 lipca na wybrzeżu przy budynkach jednostek SAR pojawiły się hasła nawiązujące do dramatycznej sytuacji służby ratownictwa morskiego: ,,Mayday dla ratownictwa morskiego”, ,,Niebezpieczna praca – niegodziwa płaca” oraz wyjaśniające właściwe z punktu widzenia ratowników znaczenie skrótu SAR: ,,SAR – smutek, agonia, rozpacz”.
Sprawa wynagrodzeń dla tej jednostki budżetowej ciągnie się już od wielu lat i jak wynika z wypowiedzi cytowanego przez portal dziennikbaltycki.pl członka Rady Krajowej Sekcji Morskiej Marynarzy i Rybaków NSZZ Solidarność Marka Witbrota, politycy traktowali te grupę zawodową po macoszemu: ,,Mieliśmy obiecane kilka lat temu 1000 zł podwyżki. Dostaliśmy tylko jedną transzę, a ministerstwo tłumaczyło się brakiem środków. Ale jakoś 20 mln zł na rekompensaty dla armatorów jednostek wędkarskich się znalazło”.
Co ciekawe jak podaje portal dziennikbaltycki.pl, na banerach protestacyjnych pojawiły się również najlepiej obrazujące skalę problemu, stawki za godzinę pracy pracowników SAR, które w porównaniu chociażby z ofertami dla ratowników WOPR czy kurierów wydają się być rzeczywiście niegodziwymi: ,,kapitan – 16,87 zł, starszy mechanik – 16,26 zł, st. marynarz – 10,39 zł”. Podczas obrad sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej, w których uczestniczyli związkowcy SAR oczywiście padły słowa o planach wielkiej rewolucji w wynagrodzeniach całej branży morskiej oraz unowocześnienia wyposażenia służby morskiej, ale to wodzonym za nos od lat ratownikom już nie wystarczy, oczekują konkretów:
,,Nie interesują nas plany, zbyt długo byliśmy cierpliwi. Ludzie chcą odzyskać swoje wypłaty” – wypowiedź jednego ze związkowców, Henryka Piątkowskiego cytowanego przez portal dziennikbaltycki.pl.
,,12 lat nie dostaliśmy podwyżki. Fajnie, że będzie nowy sprzęt, ale czy my nim nakarmimy rodziny? Chcemy podwyżek na poziomie 1 000 zł netto dla każdego” – wypowiedź Aleksandra Hinca sekretarza Komisji Międzyzakładowej NSZZ Solidarność Morskich Służb i Przedsiębiorstw Ratowniczych cytowanego w portalu dziennikbaltycki.pl.
W planach kolejne obrady sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej, która ma pochylić się nad sprawą wynagrodzeń dla ratowników SAR, ale i tak wiadomo, że w sytuacji kiedy rząd potrzebuje ogromnych pieniędzy na konsekwencje narodowej terapii lockdownami oraz na pokrycie kosztów prawie … 100 milionów zamówionych dawek kontrowersyjnej szczepionki przeciw covid trudno będzie znaleźć środki dla naprawdę ratujących zdrowie i życie.
Opracowanie BC
Źródło: