W telewizji publicznej pojawiły się bardzo sprawnie zrealizowane spoty namawiające Polaków do szczepienia przeciwko covid, i patrząc na nie nie można pozbyć się myśli, że może lepiej byłoby przeznaczyć te środki na kampanię zdrowego życia, która skutecznie odmieniłaby złe nawyki Polaków odpowiadające za słabą odporność społeczeństwa, a tym samym zwiększoną zachorowalność.
Wydawanie pieniędzy podatników na reklamę, której głównym beneficjentem są koncerny farmaceutyczne zarabiające krocie na produkcie o nieustalonej jeszcze jakości, które w dodatku nie muszą wydać ani centa na kampanię reklamową wydaje się czymś niewiarygodnym.
W lokalnych mediach z kolei pojawił się artykuł o doskonałym pomyśle pracodawców na to, jak poprawić wydolność fizyczną i umysłową swoich pracowników oraz zmniejszyć ich absencję z powodu zachorowań. Szkoda, że politycy nie otaczają się ekspertami, którzy doradziliby podobne rozwiązania na skalę narodową, zamiast nakazu chowania się skutecznie otumanionych i zestresowanych obywateli do mysiej dziury w nadziei, że wszędobylskie wirusy się tam nie pojawią. Nie trzeba byłoby wtedy zwiększać nakładów na tzw. system ochrony zdrowia, który od dawna jest raczej systemem utrzymywania społeczeństwa w kiepskim zdrowiu, ponieważ Polacy przestaliby po prostu chorować.
Jedną z podstawowych przyczyn wpływających na stan zdrowia polskiego społeczeństwa są złe, a nawet bardzo złe, nawyki żywieniowe. Stare chińskie przysłowie mówi, że każda choroba ma wielu ojców, ale matką jest zawsze … zła dieta. I pracodawcy słusznie od diety swoich pracowników postanowili rozpocząć batalię o zdrowego, a tym samym wydajnego pracownika. Jak donosi portal miedzyrzecz.naszemiasto.pl zamierzają wesprzeć finansowo ,,kształtowanie zdrowych nawyków żywieniowych”. Chodzi o wprowadzenie specjalnych pracowniczych bonów żywieniowych, aby zachęcić ich do zdrowych i co ważne regularnych posiłków.
Jak wynika z badań Polacy nie dbają o to co jedzą, ani kiedy jedzą, choć dobrej jakości paliwo, aplikowane na czas, dla pracy ciala i umysłu jest sprawą pierwszorzędnej wagi. Szczególnie w czasach kiedy od roku bombarduje zewsząd zabójcza zaraza. Pomijanie śniadań, które wbrew temu co funkcjonuje w społeczeństwie są ważniejszym posiłkiem niż obiad lub jedzenie przed pracą byle czego, unikanie jak ognia przypraw, owoców i warzyw oraz zapijanie przetworzonej żywności pozbawionej składników odżywczych i zakwaszającej krew, co daje pole do popisu wszelkiej maści patogenom, litrami kawy powoduje złe samopoczucie, znacznie obniża efektywność i prowadzi do groźnych infekcji oraz co najgorsze chorób przewlekłych.
Według danych zebranych w ubiegłym roku przez firmę Dailyfruits dostarczającej owoce bezpośrednio kupowane od lokalnych producentów do biur i zakładów pracy, podejście do odżywiania przez pracujących Polaków jest przerażające. Blisko 50 proc. Polaków nie jada śniadań i taki sam odsetek za nic ma odpowiednie nawadnianie organizmu, 40 proc. nie przywiązuje wagi do codziennego spożycia warzyw, a w przypadku owoców ten odsetek wynosi 50 proc. Najgorsze jednak jest to, że prawie 80 proc. osób pracujących odżywia się produktami śmieciowymi, które posiadają znikome wartości odżywcze.
I w ten czuły punkt Polaków należałoby uderzyć ze zdwojoną energią, i w tej kwestii przydałyby się ,,wszystkie ręce na pokład”. Tylko zmiana trybu życia spowoduje, że wirusy i inne patogeny, których nie sposób z ekosystemu wyeliminować, nie będą miały przyjaznych warunków do replikacji. Tym, którzy naprawdę chcą zabezpieczyć się przed chorobami, a nie tylko oszukiwać się, że niwelowanie ich objawów jest rozwiązaniem problemu, wiele rozjaśni książka Anny Ciesielskiej ,,Filozofia zdrowia”, a na dobry początek zmian warto wyrzucić z diety rafinowany cukier, pszenne pieczywo, mleko i wieprzowinę oraz zacząć dzień od uśmiechu i pożywnego zjedzonego w miłej atmosferze śniadania. Do tego jeszcze regenerujący sen i aktywność fizyczna na świeżym powietrzu i żadna praca, ani nawet najbardziej zabójczy wirus nie będzie straszny!
Opracowanie BC
Źródło: