Kontrola poselska, to narzędzie, które może służyć dla dobra obywateli pod warunkiem oczywiście, że parlamentarzystom nie chodzi głównie o własny interes polityczny, co się niestety nierzadko zdarza. Interwencja może zostać przeprowadzona w imieniu własnym lub wyborców, a dotyczyć zarówno administracji rządowej, spółek państwowych, samorządów jak i organizacji społecznych.
Jak donosi portal gazetalubuska.pl lubuska posłanka Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic rozpoczęła właśnie kontrolę poselską w urzędzie miasta Zielona Góra. Jej celem jest sprawdzenie gospodarności władz miasta i uczciwości w podejmowaniu decyzji. Chodzi m.in. o wydatkowanie publicznych środków na rewitalizację oraz remonty, i to w okresie aż sześciu ostatnich lat. Jak stwierdziła w wypowiedzi dla Gazety Lubuskiej posłanka: ,,Ktoś dostał bardzo dużo, ktoś nie dostał nic”.
I może nie byłoby w tym nic szczególnie zastanawiającego gdyby nie fakt, że w bardzo skonfliktowanym politycznie Lubuskiem ostatnio miało miejsce wiele dziwnych incydentów, a prezydent Zielonej Góry jest filarem opozycji do zarządu województwa, w którym rozdaje karty koalicja KO-PSL-SLD. Być może owa kontrola poselska z utarczkami politycznymi nie ma nic wspólnego, ale po tym co się ostatnio w regionie na linii prezydent Kubicki, a marszałek Polak dzieje nietrudno odgadnąć, że wynik kontroli może zostać wykorzystany w tym przybierającym na sile sporze.
Według prezydenta Kubickiego działanie posłanki ,,To jedynie robienie zamieszania w urzędzie miasta”. I nie chodzi o sam fakt rozpoczęcia kontroli, ale o jej zakres, w jego opinii jest on zbyt szeroki, co przysporzy wielu niepotrzebnych kłopotów pracownikom magistratu i zdezorganizuje pracę całego urzędu. Sprawę postrzega raczej w kategoriach ,,wywołania zamieszania wokół osoby pani poseł” oraz ,,próby odwrócenia uwagi” od kontrowersyjnego paktu Lewicy z PiS w sprawie Krajowego Planu Odbudowy.
Jak twierdzi pani poseł, zresztą bardzo słusznie, prowadzona przez nią kontrola jest odpowiedzią na zapotrzebowanie społeczne: ,,Nie wszystkich obywateli stać na prawników, nie wszyscy są w stanie się skrzyknąć grupą. Wtedy mają radnych czy posłów do pomocy”. Na celowniku parlamentarzystki znalazła się również elektryzująca nie tak dawno lokalną społeczność sprawa budowy wielkich kurników w zielonogórskiej Ochli, która stała się zarzewiem konfliktu z urzędem miasta. Interesują ją szczególnie wydane przez prezydenta decyzje dotyczące firmy prowadzącej niechcianą przez lokalną społeczność fermę.
Jak czytamy w portalu gazetalubuska.pl posłanka już zapowiedziała, że to nie koniec jej wizyt w zielonogórskim magistracie: ,,Jest dużo poczucia krzywdy u obywateli i dużo rzeczywistej krzywdy”.
Opracowanie BC
Źródło: