W zeszłym roku w Zielonej Górze pomimo tego, że przepisy zobowiązują miasta na prawach powiatu do przeprowadzenia Budżetu Obywatelskiego, głosowanie na projekty mieszkańców nie odbyło się. Co dziwi o tyle, że większość polskich miast choć zaciskanie pasa, cięcie wydatków i rezygnacja z wielu zaplanowanych inwestycji stały się potrzebą chwili, Budżetu Obywatelskiego jednak nie odpuściły.
Zielonogórscy urzędnicy podejmując decyzję o odwołaniu BO wzięli pod uwagę zarówno względy bezpieczeństwa jak i dramatyczne zmniejszenie wpływów do miejskiej kasy, nie widząc po prostu sensu w przeprowadzeniu BO, który opiera się na bezpośrednich spotkaniach mieszkańców, co pandemiczne ograniczenia skutecznie uniemożliwiły.
Mieszkańcy choć przyzwyczaili się już do tego, że mają wpływ na wydawanie wypracowanych przez siebie pieniędzy, musieli pogodzić się tym razem z odebraniem im możliwości projektowania swojego najbliższego otoczenia. Za to jak się okazuje w tym roku będą już mogli zadecydować o miejskich inwestycjach, i to aż … dwa razy.
Pierwsze głosowanie w ramach zeszłorocznego BO odbędzie się już wkrótce, a wybrane przez mieszkańców projekty zrealizowane zostaną jeszcze w tym roku. W drugim półroczu przewidziano edycję tegoroczną. Wszystko odbędzie się tym razem jedynie w formie zdalnej. Każdy mieszkaniec będzie mógł oddać dwa głosy, jeden na inwestycję wybraną z puli zgłoszonych projektów dotyczących starych dzielnic Zielonej Góry, a drugi obszaru Nowego Miasta.
W tym roku w ogóle nie przewidziano w ramach BO realizacji małych zadań, radni uchwalili, że koszt obywatelskiej inwestycji nie może być wyższy niż 1 mln zł, ale i niższy niż 100 tys. zł. Nie będzie też podziału na okręgi, co umożliwiało mieszkańcom głosowanie na projekty dotyczące ich najbliższego otoczenia. Zaniechano również kontrowersynej praktyki brania pod uwagę projektów zgłaszanych do BO przez … placówki oświatowe.
Opracowanie BC
Źródło: