Kiedyś – dawno temu w Polsce, czyli jakieś 30 lat temu – było bardzo nieuprzejme odmówić poręczenia kredytu. Wszystkie banki żądały takiego zabezpieczenia, a poza tym działała zasada wzajemności – nikt nie miał pieniędzy, a odmowa skutkowała kontrodmową i nikt nie mógł dobrać się do miodku.
Ostatnią prośbę o poręczenie miałem jakieś 15 lat temu. Grzecznie odmówiłem, a po odłożeniu słuchawki z niedowierzaniem kręciłem głową – bo przecież jak można proponować komuś finansowe samobójstwo…
Moja historia żyrowania jest bardzo prosta i dosyć krótka – raz podżyrowałem kredyt na 5000 zł i wszystko było w porządku; kolejny podżyrowany kredyt na 35 000 zł nie został spłacony, bo interes nie wypalił – wtedy to była Żabka, które przeważnie prosperują, ale słaby menadżer lub słaba lokalizacja od czasu do czasu daje w rezultacie bankructwo.
Windykacja bankowa rozwinęła się w Polsce dużo lepiej, niż sama działalność pożyczkowa. Bardzo szybko podliczono, iż z 35 tysięcy niespłaconej pożyczki należy oddać 70 tysięcy. Wszystko oczywiście zgodnie z prawem – nie było mowy o żadnej lichwie.
Miałem już wtedy dwa samochody i skromny domek, zatem windykatorzy tylko zacierali rączki, żeby mnie zlicytować. Kolega gdzieś się zawieruszył, nie odbierał telefonów, więc na placu boju pozostałem tylko ja. Ale do brzegu, jak to się mówi – czym prędzej wziąłem kredyt pod zastaw chałupy na 70 tysięcy i spłaciłem koledze kredyt. Swój kredyt spłaciłem po pięciu latach; wyszło dosyć drogo, ale nauka kosztuje – od tej pory życie na kredycie przestało mnie interesować.
Podobne perypetie lub opowieści zna osobiście 99% Polaków. Każdy normalny człowiek słysząc prośbę o żyrowanie śmieje się dzisiaj i puka znacząco palcem w czoło, wiedząc, że to kanał i że nie wypada nawet o coś takiego prosić, bo dzisiaj idzie świetnie, a jutro ogłoszą pandemię i zamkną dochodowy interes, ale rat kredytu oczywiście nie zamkną; przyjęło się zatem, iż każdy orze jak może – bez podpierania się rodziną, kolegami, czy znajomymi.
Wiedza o tym, iż poręczanie kredytów grozi śmiercią lub kalectwem finansowym stała się powszechna, ale nie dla wszystkich… okazuje się, iż nasz Rząd namawia parlament do przyjęcia umowy wewnątrzunijnej, która polegałaby na wzajemnym żyrowaniu swoich długów przez państwa członkowskie Unii.
Najbardziej prą do tej umowy oczywiście banki niemieckie i francuskie, które umoczyły najwięcej kasy w bankrutujących gospodarkach, zaś bankruci, czyli np. Grecja, Hiszpania, czy Portugalia skromnie stoją z boku i rozmawiają o tym jaka to piękna wiosna idzie. W zasadzie mają rację, bo zadłużeni są już tak bardzo, że gdyby ruszyła windykacja, to pozostałyby im tylko zielona trawka na nadmorskich wydmach – reszta przeszłaby na własność banków.
I teraz nas, naszych posłów (nie najmądrzejszych zresztą) molestuje się, żeby dopisali się do takich długów – windykatorzy się ślinią – u nas jest jeszcze co zabrać: lasy, porty, Orlen, Lotos, Polska Miedź – wyszliby na swoje, ale co wtedy będzie z nami?
A co to kogo gówno obchodzi?
Jedynie Solidarna Polska rzeczowo i jednoznacznie broni polskich interesów.
MIN. Z. ZIOBRO: NIE GODZIMY SIĘ, ŻEBY POLSKA BRAŁA ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA DŁUGI INNYCH KRAJÓW UE
24 marca 2021 14:17/w Informacje, Polska
Radio Maryja
Nie godzimy się, żeby Polska brała odpowiedzialność za długi innych krajów UE np. Grecji – mówił w środę na konferencji minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Pytany o koalicję Zjednoczonej Prawicy, szef Solidarnej Polski odpowiedział, że jest o nią spokojny.
„Polska brałaby odpowiedzialność za długi innych krajów, np.za długi Grecji, jeśli nie będzie spłacać” – wskazał.
„Uważamy, że Grecja może tych długów nie spłacać, a Polska nie jest tak bogata i Polacy nie są tak bogaci, aby wykazywać się taką hojnością, ratując niemieckie czy francuskie banki, które są uwikłane na rynku grecki” – powiedział.
„Jesteśmy lojalni wobec rządu i działamy w ramach programu koalicyjnego, który został przyjęty w 2014 r. Jednak nie godzimy się na to rozwiązanie, żeby brać wspólną odpowiedzialność za długi innych krajów unijnych i godzić się na to, żeby KE mogła nam blokować środki również z budżetu 7-letniego, które nam się po prostu należą”
„Nikt nam niczego nam nie daje, tylko nam zwraca”
„My dostajemy wyrównanie, bo każdego roku bogate firmy z Holandii, Niemiec i innych bogatych krajów wyprowadzają z Polski ogromne dywidendy. I z tego tytułu należy nam się wpłata ze strony UE, które z powodu tego mechanizmu, na który zgodził się pan premier Morawiecki, mogą teraz zostać odebrana” – zaznaczył.
„My się na to nie godzimy” – cytaty z wystąpienia min. Zbigniewa Ziobro.
- PAP/radiomaryja.pl
- foto
- opowiedziana historia jest luźną kompilacją – wszystkie ewentualne podobieństwa, są przypadkowe
oprac. EB