Opublikowano dziś film i dziś odbyła się konferencja w sprawie zakazu hodowli zwierząt futerkowych. To nie jest przypadek. Jako obywatel czuję się zdradzony przez Prawo i Sprawiedliwość, które ewidentnie dogadało się z niemieckimi mediami, aby zdradzić polskie rolnictwo i wprowadzić zakazy w tych sektorach, które są solą w oku naszej niemieckiej konkurencji – mówił Szczepan Wójcik, prezes Instytutu Gospodarki Rolnej, we wtorkowej audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja.

Onet opublikował film Janusza Schwertnera pt. „Krwawy biznes futerkowców”. Publikacja „ujawnia koszmarne warunki panujące na największej hodowli zwierząt futerkowych w Polsce”.

Gość Radia Maryja podkreślił, że „w ujęciu ogólnym, po konferencji, po materiale video, który został opublikowany, PiS wbił nóż w plecy polskiemu rolnictwu”.

– Nie chodzi tylko o zakaz hodowli zwierząt futerkowych, który zrujnuje życie tysiącom Polaków. Na dzisiejszej konferencji usłyszeliśmy, że będzie też zakazany ubój rytualny, a organizacje ekologiczne – w tym zagraniczne – będą miały zwiększone kompetencje i będą miały prawo do wchodzenia, jak policja, na teren polskich gospodarstw, nie mając żadnych merytorycznych kompetencji. (…) Cała akcja była zaplanowaną ustawką i to niestety z niektórymi politykami oraz z niemieckimi mediami. Podstawiony pracownik z Ukrainy, który okazał się aktywistą stowarzyszenia >>Otwarte klatki<< pochodzący z Kijowa, publikacja filmu i konferencja prasowa, na której ogłoszono wprowadzenie zakazu, to jest skandal i zdrada rolników. Bo teraz dopiero otworzy się furtka dla tych organizacji, do niszczenia kolejnych sektorów polskiego rolnictwa – powiedział Szczepan Wójcik.

Prezes Instytutu Gospodarki Rolnej wspomniał, że chodziło i chodzi o ukazanie i zdyskredytowanie jego osoby w ukazanym materiale video Onetu.

– To ja jestem wymieniany jako główna osoba, z którą należy walczyć. (…) Drodzy Państwo, ja jestem rolnikiem, który broni swojej rodziny, broni swoich dzieci. Broni się przed tym, że jeszcze niedawno państwo polskie pomagało mi w tym, żeby wziąć kredyt. Namawiano mnie i podobnych do mnie do tego, żeby wrócić z zagranicy i zainwestować w kraju zarobione pieniądze. To z pomocą państwa polskiego wróciłem, otworzyłem legalną hodowlę. A dzisiaj próbuje się wmówić społeczeństwu, że ja – Szczepan Wójcik – jestem przestępcą, mordercą i to, co robię, należy zakazać. I tysiące rolników, takich jak ja, wyrzucić na bruk. Jeśli państwo polskie w taki sposób podchodzi do rolników, kiedy tak naprawdę ja się czuję zdradzony, to tacy jak ja, wszyscy mogą się tak czuć – wskazał Szczepan Wójcik.

Gość audycji „Aktualności dnia” zwrócił uwagę, że należało przeprowadzić kontrole państwowe, a przede wszystkim wysłuchać obydwu stron, a nie oskarżać i publikować takie materiały.

– Hodowcy mają ok. 3 mld zł zobowiązań finansowych. Same aktywa hodowców warte są 7 mld złotych. (…) Wprowadzenie zakazu (hodowli zwierząt futerkowych – red.) sprawi, że banki natychmiast zaczną żądać od nas zwrotu całości pożyczonych pieniędzy – zaznaczył prezes Instytutu Gospodarki Rolnej.

Szczepan Wójcik zaakcentował, że hodowcy nie mają nic do ukrycia, ale kontroli powinni dokonywać specjaliści i odpowiedzialne, przeznaczone do tego instytucje, a nie dziennikarze i aktywiści.

– Warto, żeby opinia publiczna dowiedziała się od niezależnych instytucji kontrolnych czy ferma jest prowadzona należycie, czy też nie. W moim przekonaniu była to dobrze przygotowana intryga aktywistów i ukraińskiego działacza współpracującego ze stowarzyszeniem >>Otwarte klatki<< i z niemieckim portalem, który zatrudnił się na fermie i prowokował konkretne zajścia. Gospodarstwo jest położone na kilkudziesięciu hektarach, ma prawie 3 km długości i dziesiątki tysięcy zwierząt. Wszędzie tam, gdzie pojawił się aktywista z Ukrainy dochodziło do takich zajść. Przecież to jest nielogiczne. Jestem przekonany, że mężczyzna zatrudnił się na fermie w celu sprowokowania konkretnych czynności, a wynikały one z jego złej woli. Przed rozpoczęciem pracy przez tego człowieka, nigdy takie zdarzenia nie miały miejsca. To po prostu była jego misja: wypuszczanie zwierząt z klatek, a następnie ich filmowanie. Napisaliśmy to wyraźnie w oświadczeniu, które opublikowaliśmy. To było przede wszystkim niedopełnienie obowiązków pracowniczych przez podstawionego pracownika. Gdy widział niepokojącą sytuację, powinien natychmiast zareagować. Powinien zabezpieczyć i odstawić do ambulatorium chore zwierzę, które w wyniku rywalizacji z innymi osobnikami być może ucierpiało lub z tymi, u których stwierdzono chorobę. Obowiązkiem każdego pracownika – również tego podstawionego – jest natychmiastowa reakcja i powiadomienie kierownika fermy, a nie nagrywanie filmu ze zwierzętami, za które jest się odpowiedzialnym – powiedział.

Gość Radia Maryja podkreślił, że skoro aktywistom zależy na dobru i bezpieczeństwu zwierząt, to dlaczego nie reagowali, tylko narażali zwierzęta na cierpienie i czekali z publikacją nagranego video do dnia dzisiejszego?

– Dziś opublikowano film i dziś odbyła się konferencja w sprawie zakazu. To nie jest przypadek. Jako obywatel czuję się zdradzony przez Prawo i Sprawiedliwość, które ewidentnie dogadało się z niemieckimi mediami, aby zdradzić polskie rolnictwo i wprowadzić zakazy w tych sektorach, które są solą w oku naszej niemieckiej konkurencji. (…) Apeluję do polityków Prawa i Sprawiedliwości o powściągliwość w brataniu się z lewacką ideologią. Nie da się być trochę po lewo, trochę po prawo. Albo jesteśmy za polskim rolnictwem, za polskim rolnikiem i za polską gospodarką, albo idziemy ramię w ramię z lewacką ideologią i wchodzimy z nimi w tę samą narrację, która niszczy nas Polaków i polskich rolników – podsumował prezes Instytutu Gospodarki Rolnej.

Całą rozmowę z udziałem Szczepana Wójcika w „Aktualnościach dnia” można odsłuchać [tutaj].   

Źródło: radiomaryja.pl

Dodaj komentarz


The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.