Kramek doradza, jak przejąć kontrolę nad Sądem Najwyższym. Sędzia Andrzejewski: „To jest program destrukcji państwa i prawa polskiego”!
Członek rady Fundacji Otwarty Dialog Bartosz Kramek, prywatnie małżonek deportowane z Polski Ludmiły Kozłowskiej, uaktywnił się w związku z wyborami nowego I prezesa SN. Za pomocą Twittera, Kramek poinstruował sędziów reprezentujących nadzwyczajną kastę, jak mogą przejąć kontrolę nas wspomnianą instytucją.
Pretekstem do tego stało się Twitterowe pytanie Leszka Balcerowicza. Instrukcja Kramka zawarta jest w kilku punktach, których istotą jest: podważenie legalności działania p.o. I prezesa SN sędziego Zaradkiewicza oraz członków dwóch Izb: Karnej i Dyscyplinarnej, ”przeprowadzenie własnego zgromadzenia”, wyłonienie swoich kandydatów i wreszcie: „przejęcie kontroli nad sądem”.
Sędziowie maja łatwiej, bo dla obalenia rządu PiS, Kramek zalecał w 2017 r. aż 16 punktów! Warto przypomnieć, że sprawą finansowania fundacji Otwarty Dialog wciąż zajmuje się ABW a małżonkę Kramka mocno wspierali niektórzy niemieccy posłowie. Obrady Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego w sprawie wyboru kandydatów na I prezesa, zostały bezterminowo odroczone.
Pełniący obowiązki I prezesa SN sędzia Kamil Zaradkiewicz zapowiedział, że „zwróci się do prezydenta o zmianę regulaminu Sądu Najwyższego z uwagi na zaistniałe istotne wątpliwość interpretacyjne”. Komentujący instrukcje Kramka na temat sposobu przejęcia kontroli nad SN, sędzia Trybunału Stanu Piotr Andrzejewski powiedział w rozmowie z TVP3 Warszawa m.in.: „To jest program destrukcji państwa i prawa polskiego.
Gdyby zaistniała taka okoliczność, twierdzę, że byłaby to miękka zdrada stanu i wypowiedzenie posłuszeństwa, która mieści się w zakresie dyspozycji normy karnej”.
Komentarz redakcji:
Przede wszystkim wiadomym jest, że wypowiedzi aktywisty Kramka, nie są Kramka. Recepty na brużdżenie w Polsce są mu suflowane przez kogoś mądrzejszego. Dlatego nie ma sensu oburzać się na tubę rezonansową, że rezonuje. Pisaliśmy już wcześnie o tym jak prawidłowo pisać ustawy (TUTAJ).
Kontynuując ten temat należy podkreślić, iż ustawy muszą być logiczne i kompletne. Bez logiki przestają działać. Podobnie w przypadku, gdy są niekompletne.
Pisząc ustawę, nie można być lekkoduchem. Lekkoduch zakłada dobrą wolę wszystkich ludzi dobrej woli oraz uważa, że ludzie przeważnie obdarzeni są dobrą wolą. Błąd.
Niekompletność ustaw podobna jest do niekompletności słabych regulaminów do gry w cokolwiek. Powiedzmy, że gramy rzucając kostką i kostka spada ze stołu, albo zatrzymuje się na rogu nie wskazując żadnego wyniku (podobna sytuacja do obecnego klinczu w Sądzie Najwyższym). Regulamin powinien jasno określać, co robić w takim przypadku: powtarzamy rzut kością, jeśli gracz jest taką łamagą, albo obstrukcjonistą, że zrzuci kostkę ze stołu 3 razy pod rząd, traci kolejkę. Wszystko w temacie.
W przypadku ustawy o wyborze I Prezesa SN brakuje prostego zapisu: po 10. głosowaniach, jeśli nie uda się wyłonić komisji skrutacyjnej, komisję powołuje p.o. I Prezesa samodzielnie, w sposób dowolny. I dalej – jeśli komisja skrutacyjna nie określi kart do głosowania w przeciągu dwóch godzin, p.o. I Prezesa określa taki wzór samodzielnie i w sposób dowolny (ale zgodnie z ustaleniami co do formuły głosowania, oczywiście) – i tak dalej.
Logika. Jeśli brakuje w ustawie logicznie określonych konsekwencji (to również mieści się w zakresie kompletności – zakresy te przenikają się i uzupełniają wzajemnie), to rzeczą wiadomą jest, że z takich luk prawnych będą korzystali obstrukcjoniści oraz wszystkie inne wesołe Romki, które chcą sobie trochę bezkarnie pobrykać.
Jak zamykać luki prawne? to proste. Wprowadzamy do ustawy sankcje: każdy z sędziów, który podważy nominację Prezydenta publicznie słowem, namawianiem lub czynem – traci urząd sędziego w trybie natychmiastowym. Może również pożegnać się z emeryturą. Jeśli grupa sędziów zwołuje poza ustawowym trybem, pomijając p.o. I Prezesa zgromadzenia ogólne – wszyscy zamieszani w to sędziowie w trybie natychmiastowym wydalani są ze stanu sędziowskiego. Dodatkowo Prokurator Generalny ma obowiązek oskarżyć ich o złamanie Ustawy, co zagrożone jest karą więzienia od 5 do 15 lat.
Dziękuję za uwagę.
Jacek Biel
- za TVP Info
- foto