Część 2. (poniżej znajduje się również część 1. )
4. Ustawy organiczne. W zamyśle są to ustawy uchwalane większością kwalifikowaną – 2/3 głosów, czyli tak jak zmiany do konstytucji, lecz nie zmieniają samej konstytucji. Rozwiązanie rekomendowane jest, jako zastosowane na Węgrzech. Celem proponowanych zmian jest budowanie równowagi ustrojowej w istotnych obszarach życia politycznego.
Ad. 4 Czym zatem różniłyby się ustawy organiczne od zmian w konstytucji, które wymagają takiej samej większości? przeważnie niczym. Konstytucję zmienia się tak samo, oprócz przepisów z zakresu rozdziałów I, II lub XII, które wymagają dodatkowo przeprowadzenia referendum. Rozdział I – Rzeczpospolita, rozdział II – Wolności, prawa i obowiązki człowieka i obywatela, rozdział XII – Zmiana konstytucji.
Konfederacja argumentuje tutaj, że zwykła większość sejmowa potrzebna do uchwalenia prawa (50%) jest niewystarczająca, bo każdy sejm może uchwalić wszystko na odwrót i cierpi na tym stabilność prawa oraz istotne obszary życia politycznego. Niestety owe istotne obszary nie są wymienione.
W dalszej części dokumentu wymienia się główne obszary zainteresowania Konfederacji. Są nimi instytucja małżeństwa, w tym podkreślenie roli ojcostwa, ulgi podatkowe dla rodziców, antropologia człowieka – życie od poczęcia, biologiczna dwupłciowość człowieka, etyka chrześcijańska, prawo naturalne.
Należy przyznać, iż są to słuszne propozycje, jednak wiele proponowanych zmian znajduje się w wymienionych rozdziałach wymagających zmian w konstytucji potwierdzonych referendum. Skoro zatem i tak i tak trzeba by procedować zgodnie z wytycznymi dotyczącymi zmiany konstytucji, to zmiany te wprowadziłyby po prosu nowe brzmienie konstytucji, a nie ustawy organiczne „okołokonstytucyjne”.
Zabrakło uszczegółowienia tego postulatu. Sam kierunek proponowanych zmian w konstytucji uznać należy za słuszny.
5. Reforma Senatu. Dokument proponuje, aby senat nie był wybierany w wyborach powszechnych. Senatorowie byliby wybierani przez samorządy (miasta, związki gmin), związki zawodowe oraz pracodawców, organizacje społeczne (nie podano jakie) + byli prezydenci dożywotnio (model włoski). Prerogatywami senatu byłyby szczególne uprawnienia komisji śledczych (nie podano jakie), możliwość odwoływania najważniejszych urzędników państwowych (nie podano, czy dotyczy to ministrów, premiera, wojewodów, starostów, dyrektorów departamentu, rzeczników, prezydentów miast, prezesów spółek państwowych – nic!)
Ad. 5 Proponowany system wyboru senatorów stosowany był m.in. w Portugalii za Salazara, w Hiszpanii za Franco, czy we Włoszech za Mussoliniego. Jest to koncepcja korporacjonizmu państwowego z której często korzystały reżimy faszystowskie. Już z tego powodu można stwierdzić, iż jest to polityczny samobój, gdyż opinia publiczna nigdy nie zgodzi się na rozwiązania o takiej proweniencji.
Patrząc od strony formalnej, organ wybierany w taki sposób nie jest organem demokratycznym. Wyposażenie go we władzę odwoływania urzędników powoływanych przez organy wybrane w trybie demokratycznym, zamiast usprawniać cały system, rozchwiałyby go aż do granicy dysfunkcjonalności. Wtedy dopiero zobaczylibyśmy, czym może być wojna miast z rządem.
Następną nie omówioną w dokumencie kwestią są relacje obecnie istniejących władz samorządowych – sejmików wojewódzkich, rad starostw, ich zarządów, władz miejskich z nowo pomyślanym senatem. Tworzy to perspektywę galimatiasu i prowizorki. Pomysł oceniam jako bardzo zły i jako bardzo nieprzemyślany, bądź jako korwinistyczną próbę rozbiórki systemu demokratycznego, cichaczem proponowaną.
6. Instytucje kontrolne w rękach opozycji. Pomysł ten zakłada, iż na czele NIK oraz CBA staną osoby wybierane jedynie przez część posłów, mianowicie przez tych, którzy nie udzielili rządowi wotum zaufania. Plan zakłada również powołanie prokuratorów specjalnych do prowadzenia śledztw i postępowań w sprawach politycznych.
Ad. 6. Przepraszam Państwa, za te wykrzyknikowe wstawki z mojej strony, ale kto to pisał?! i po co? A teraz fachowy komentarz.
Postulat przewiduje ograniczenie praw posłów rządzącej koalicji – zakaz głosowania w pewnych kwestiach personalnych. Już to samo brzmi kuriozalnie i jest sprzeczne z całym prawem dotyczącym mandatów poselskich. Być może pan Bosak chce dobrze, ale co byłoby, gdyby posłów opozycyjnych było mało, np. tylko kilka osób, pani Jachira, pan Budka i pan Nitras. I to oni szachowaliby całą Polskę oraz wszystkie instytucje państwowe swoimi „niezależnymi” postępowaniami. Pomysł całkowicie odrealnione oraz nie biorący pod uwagę realiów polskiej sceny politycznej.
Sprawa kolejna. Obecnie Centralne Biuro Antykorupcyjne podlega Premierowi. Argument Konfederacji, że premier nie pozwala wykrywać korupcji w szeregach opcji rządzącej można natychmiast odwrócić w analogiczne rozumowanie, iż opozycja zdobywszy taki instrument nie pozwalałaby na śledztwa przeciwko „swoim”. To przecież oczywiste.
I w końcu szaleńcza propozycja specjalnych, podległych opozycji prokuratorów politycznych. Co to w ogóle ma być? Przede wszystkim, prokurator, żeby prowadzić śledztwo potrzebuje pracowników operacyjnech oraz terenowych, czyli mówiąc krótko struktur policyjnych. Należałoby zatem powołać policję polityczną nadzorowaną przez opozycję, ścigającą oponentów politycznych.
Opozycja decydowałaby, co jest kwestią politycznie wrażliwą i co jest politycznie niepoprawne. Domyślam się, że pan Bosak w pierwszym tygodniu po objęciu funkcji prokuratora politycznego wydałby nakazy aresztowania dla premiera, członków rządu itd. i co by z tego wszystkiego wyniknęło? wielka rozpierducha. Propozycja ta jest receptą na doprowadzenie każdego państwa do upadku.
cdn.
Część 1.
Kandydat Bosak przedstawił tezy konstytucyjne, mamy zatem okazję chwilę pomyśleć o czymś innym, niż koronawirus i pandemia. Skoro i tak wszyscy siedzą w domu, zaproponuję trochę dłuższy tekst – co prawda same tezy Konfederacji, to 34 krótkie stroniczki, ale i tak jest co poczytać.
14. Marca, na telekonwencji, kandydat na prezydenta, Krzysztof Bosak zaprezentował główne postulaty Konfederacji dotyczące idealnego (lepszego od obecnego) ustroju państwa. Co prawda nie ma szans na wprowadzenie żadnego z nich z powodu braku poparcia społecznego, jednak sama dyskusja na ten temat jest dobrym pomysłem, zwłaszcza, iż niedomagania obecnie funkcjonującego systemu podejmują wszystkie opcje polityczne.
Dokument zatytułowany został „Nowy Porządek”. Kojarzy się nieco z nowym porządkiem świata i rządem światowym, ale powiedzmy, że wszystko może się z czymś kojarzyć, nie róbmy wiec z tego zagadnienia.
Naród, prezydent, rząd – część 1.
1. Polska powinna być nowoczesną republiką, a naród polski powinien być podmiotem władzy. Sensem działalności państwa powinno być elastyczne realizowanie dobra narodu.
Ad. 1. W preambule obowiązującej konstytucji mamy zapis ” My Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej (…) ustanawiamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej (…) opartą na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz (…) na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot (…) Uznajemy prawo obywateli do wolności i obowiązku solidarności z innymi, a poszanowanie tych zasad za niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej.”*
Mamy tutaj zatem powtórzenie tego co jest w konstytucji – nic nowego. Naród jest podmiotem-suwerenem uchwalającym prawa podstawowe. To czego brakuje, to choćby próby określenia, co jest „dobrem narodu”. Bez takich uściśleń zdania tak ogólnikowe sugerują, że dobrem tym będzie to, co wymyśli Konfederacja w późniejszym terminie. Podobnie postulat ustanowienia republiki jest wtórny. W konstytucji podkreślone mamy zasady praw i wolności obywatelskich, co jest właśnie istotą republikanizmu (res publica = republika = rzeczpospolita).
Podkreślanie zasady równości przenosi środek ciężkości na zasadę procedowania demokratycznego (demokracja proceduralna), podkreślanie aspektu wolnościowego, środek ciężkości sytuuje w obszarze myślenia o państwie w kategoriach dobra wspólnego obywateli, czyli republiki właśnie.
Punkt ten oceniam zatem jako wtórny i wybrakowany. Nie wnosi niczego istotnego do dyskusji nad ustrojem Polski.
2. Prezydent – jedna kadencja 7-letnia, następnie z automatu kadencja w senacie jako marszałek, następnie, również z automatu, dożywotni senator.
Ad. 2 Teraz wyobraźmy sobie, że wybrany zostanie kolejny Bolek albo Bronek albo wesoły komuszek Olek i mamy gwarantowany klops na 7 + 4 + 10 = 21 lat. Szkodnik, którego nie można w żaden sposób oderwać od żłobu (brak kontroli społecznej) i który w majestacie prawa dożywotnio bruździ Polsce. Zanim przejdę dalej, od razu pozwolę sobie ocenić tę propozycję jako skrajnie nieprzemyślaną, lekkomyślną i kwalifikującą się do kosza na śmieci. Nie wiem, kto to pisał (dokument podpisał pan Bosak, powołując się na zespół), ale dyskwalifikuje to tę osobę, jako niekompetentną w sprawach ustrojowych – osobiście stawiam na Korwina-Mikkego.
Popatrzmy co tutaj mamy, fachowym okiem. „Wybór” z automatu nie jest wyborem. Wybór na kadencję 7 + 4 lata jest okresem zbyt długim, aby spełniał warunek zasady demokracji mówiącej o „regularnych, częstych wyborach”. Zasada to została wypracowana jako przeciwdziałanie dla chybionego wyboru. Często bowiem osoby wybrane są nieodwoływalne lub trudno odwoływalne, zatem ostatnim narzędziem kontroli społecznej są właśnie częste wybory, które pozwalają pozbyć się złego polityka poprzez „niewybranie” go w kolejnych wyborach. W propozycji Konfederacji nie przewidziano żadnych mechanizmów usuwania z urzędu złych polityków. To samo dotyczy nominacji dożywotnich.
Jest to myśl antydemokratyczna i ryzykowna społecznie. Nie posiada poza tym żadnego uzasadnienia, ponieważ prezydent, który godnie sprawował swój urząd, bez trudu zostanie wybrany, czy to na senatora, czy to na posła i żadna tego typu proteza nie będzie mu potrzebna.
Z prerogatyw prezydenta wymieniono jedynie władzę powoływania DOŻYWOTNIO sędziów sądów najwyższych oraz Trybunałów. I ponownie wracamy do Bolka i dożywotniej pani Gersdorf, aby odetchnąć i otrzeć pot z czoła, że jednak te tak skrajnie niewyważone i nieprzemyślane propozycje nie mają szansy na realizację.
3. Silny rząd – premier sam powołuje i odwołuje ministrów, posiada możliwość wetowania ustaw sejmowych. Premier odpowiada dymisją za wszystkich ministrów.
Ad. 3 Widzimy tutaj pomieszanie z poplątaniem. Pomieszanie systemu prezydenckiego, w którym prezydent powołuje ministrów i gabinetowego, w którym wotum nieufności wobec dowolnego ministra skutkuje dymisja całego gabinetu. System prezydencki panuje np. w USA. Prezydent nie odpowiada przed parlamentem (izbą reprezentantów), mianuje i odwołuje ministrów (sekretarzy stanu). Prezydent posiada prawo weta. Ministrowie nie mogą łączyć swej funkcji z mandatem do parlamentu (pełna separacja władz).
W systemie parlamentarno-gabinetowym rząd (gabinet) powoływany i rozliczany jest przez parlament. Rząd jest wykonawcą woli większości parlamentarnej.
Logika tych systemów jest odmienna. System prezydencki daje większą władzę prezydentowi, system parlamentarno-gabinetowy – sejmowi. W systemie prezydenckim władza wykonawcza (rząd) jest w praktyce nieodwoływalna. W systemie parlamentarno-gabinetowym jest całkowicie zależna od woli parlamentu.
Dlatego sugerowanie, żeby premier wetował ustawy parlamentu, od którego jest całkowicie zależny, jest bez sensu, gdyż zawetowany parlament po 5. minutach zdymisjonowałby taki rząd i wybrał nowy, który chce współpracować, i to ściśle, z parlamentem. To niepomijalna specyfika systemu parlamentarno-gabinetowego, w którym z wyborów bezpośrednich pochodzi jedynie władza ustawodawcza, a władza wykonawcza z wyborów pośrednich, czyli rząd wybierają posłowie wybrani w wyborach.
System prezydencki legitymizuje władzę prezydenta wyborami bezpośrednimi, dlatego parlament nie może go odwołać. Obecnie w Polsce funkcjonuje tzw. system mieszany, czyli władza wykonawcza podzielona jest pomiędzy rząd wybierany pośrednio przez sejm oraz prezydenta wybieranego bezpośrednio w wyborach, którego sejm odwołać nie może.
Napisano dużo o wadach i zaletach obu (czy trzech wymienionych) głównych systemach politycznych. Nie o to jednak chodzi, żeby udowadniać, który z nich jest najlepszy. Chodzi o to, że twórcy omawianego dokumentu najwyraźniej nie zdają sobie za bardzo sprawy z tego o czym piszą. Owszem są pełni zapału, chcą wiele zmieniać, najlepiej gruntownie, ale najwyraźniej nie zdają sobie sprawy z konsekwencji proponowanych zmian. Są trochę jak konstruktorzy samochodu, którzy nie znają zasady pracy silnika spalinowego, nie rozumieją jak działają podsystemy zasilania paliwem, prądem, chłodzenia, itd. ale uważają, że ich model samochodziku jest najfajowsiejszy, bo ładnie wygląda i się błyszczy.
cdn.
Jacek Biel – politolog, Akademia Humanistyczno-Ekonomiczna w Łodzi, Uniwersytet Łódzki
- *- cytaty z Konstytucji są przybliżone z przyczyn rozwlekłej formy tekstu oryginalnego; sens jest ściśle zachowany.
- foto
purchasing cialis online[/url]
furosemide side effects[/url]