Urszula Gądek z Oświęcimia kolejny rok czeka na operację kolan i endoprotezy, które przywrócą jej sprawność nóg. Z kolei Mariola Krzemień, prywatnie jej sąsiadka, czeka na nowe biodro, które pozwoli jej chodzić bez bólu. Obie panie są wykończone psychicznie i fizycznie przeszywającym nieustająco bólem, ciągłą rehabilitacją i brakiem środków do życia. Zakład Ubezpieczeń Społecznych odmówił kobietom dalszych świadczeń rehabilitacyjnych. Nie znalazł również powodu do wypłacenia renty chorobowej. Schorowane kobiety zamierzają przed sądem udowodnić, że nie są zdolne do pracy i świadczenia im się należą.
Problemy zdrowotne pani Urszuli zaczęły się przed dwoma laty. Nawracające bóle nóg, zwłaszcza kolan, przy każdym wysiłku fizycznym czy prozaicznym wchodzeniu po schodach, w końcu unieruchomiły kobietę. O wykonywaniu obowiązków salowej przez 12 godzin dziennie (bo tak pracują salowe w szpitalu) nie było mowy. Lekarz zlecił wszelkie możliwe badania i stwierdził chorobę zwyrodnieniową stawów kolanowych i kręgosłupa lędźwiowego.
– Długo przebywałam na zwolnieniu lekarskim, na dodatek w grudniu 2018 r. wygasła mi umowa o pracę
– mówi Urszula Gądek. – Złożyłam do ZUS wniosek o świadczenia rehabilitacyjne, które pobierałam przez pół roku do kwietnia 2019 r. cały czas lecząc się i rehabilitując – dodaje.
– Mój lekarz stwierdził, że praktycznie nie mam biodra, ale ZUS przekonuje, że jest inaczej
Za: