Skarb

Wielokrotnie pytano mnie czy słyszałem coś o skarbach odnalezionych na terenie Lęborka. Tak się złożyło, iż urodziłem się w Lęborku rok tuż po wojnie i tu dorastałem. W ciągu minionych lat wiele razy słyszałem o znalezionych skarbach. Być może nie wszystkie opowieści były prawdziwe, ale wiem o kilku autentycznych znaleziskach. Poznałem bowiem kilka osób, które znalazły coś cennego, lub otarły się o tajemnice ukrytych skarbów. Oto jedna z takich relacji.

W marcu 1886 r. Sejmik Prowincjonalny (Provinzial Landtag) zadecydował, że na obrzeżach Lęborka zostanie zbudowany prowincjonalny zakład leczniczy dla chorych umysłowo (Provinzionalanstalt für Irre). Zakład zaprojektowano, jako odrębne zwarte osiedle. W poszczególnych budynkach zamierzano zakwaterować zróżnicowane grupy pacjentów cierpiących na nerwice i choroby psychiczne po to, aby móc stosować odmienne terapie w zależności od rodzaju i nasilenia objawów chorobowych. Plan przewidywał, że początkowo powstaną obiekty dla 300, a docelowo dla 600 pacjentów. Na rzecz budowy zakładu miasto Lębork przekazało nieodpłatnie 240 mórg, czyli 60 ha gruntów leżących na północ od Małoszyckich Gór (Mallschützer Berge). Oprócz tego miasto dało do dyspozycji powstającego zakładu 75 mórg, czyli 18,75 ha lasu miejskiego wraz ze źródłami wody. Teren lasu miał zostać przekształcony w park zakładu. Budowę samego zakładu rozpoczęto wiosną 1887 r. W dniu 5 czerwca 1889r. do nowo otwartego zakładu przyjęto pierwszą grupę 158 chorych. Zakład nadal rozbudowywano. W 1893 r. oddano do użytku 6 budynków dla pacjentów, jeden mieszkalny dla personelu oraz portiernię i tzw. starą kotłownię. W 1901 roku zbudowano dwa kolejne budynki dla pacjentów. W marcu 1896r. podjęto decyzję o zakupie folwarku Rybki (Röpke). Po dokonanym zakupie zakład leczniczy dysponował terenem o łącznej powierzchni 167,3 ha. Celem owego zakupu było stworzenie możliwości do zastosowania nowoczesnych terapii wobec pacjentów spokojnych, o przewidywalnych reakcjach. Wyselekcjonowana grupa takich pacjentów kwaterowała na terenie folwarku, a więc poza zakładem. Zatrudniano ich przy hodowli zwierząt, pracach polowych oraz przy uprawach kwiatów, warzyw i owoców. Warto dodać, że w zakładzie, wobec bez mała wszystkich pacjentów, stosowano terapię polegającą na ich aktywizacji. W ramach tej terapii zatrudniano ich m. in. w kuchni, pralni, pracowni krawieckiej, biurach oraz specjalnie w tym celu uruchomionych warsztatach rzemieślniczych. Działano również na rzecz pobudzania aktywności umysłowej pacjentów organizując dla nich różnorodne zajęcia oświatowe m.in. przedstawienia teatralne, naukę tańca, śpiewu czy koncerty muzyczne. W 1891r. przebywało w zakładzie 233 pacjentów, w 1895r. – 511, w 1910r. – 707 pacjentów. Pierwszym i długoletnim dyrektorem zakładu został doktor Ferdynand Siemens. W 1910r. podlegało mu 5 lekarzy, 24 urzędników, 95 pielęgniarzy i 9 służących.

W czerwcu 1905 roku dokupiono fragment ziemi wraz z młynem w miejscowości Drętowo (Finkenbruch). Zakupiony teren znajdował się naprzeciwko zakładu leczniczego, po lewej stronie szosy wiodącej z Lęborka do Bytowa. Młyn kupiono z zamiarem przebudowania go na elektrownię wodną i produkcję energii elektrycznej na potrzeby zakładu. Zamiar niezwłocznie zrealizowano.

W 2005r sprowadziłem do Lęborka doświadczonego pracownika elektrowni wodnych – aby pomógł ustalić, jaką moc osiągała elektrownia. Za zgodą ówczesnego właściciela terenu zbadaliśmy pozostałości elektrowni. Pracownik rozpoznał stare, kamienne fundamenty młyna i stwierdził, że podczas jego przebudowy na elektrownię wykonano szereg prac mających na celu zwiększenia przepływu i ukształtowania spadu wody. Stwierdził, że po przebudowie, różnica poziomów pomiędzy wodą górną a dolną wynosiła 2,5 m. Średni przepływ wody wynosił ok. 2 metry na sekundę, zaś maksymalny mógł być dwukrotnie wyższy. Z tych przesłanek wyciągnął wniosek, że maksymalna moc elektrowni przekraczała 20 kW.

Energia elektryczna wędrowała z elektrowni w Drętowie do prowincjonalnego zakładu leczniczego, poprzez linię niskiego napięcia zbudowaną na słupach drewnianych, która wędrowała obok zabudowań młyna i biegła przez rzeczkę, łąkę i szosę do dzisiejszej jednostki wojskowej.

W roku pańskim 2007 pojawiłem się po raz kolejny na ruinach wzmiankowanej elektrowni, aby wykonać fotografie resztek elektrowni. Od mieszkającego w pobliżu człowieka dowiedziałem się, że kilka lat temu do ruin dawnego młyna i późniejszej elektrowni przybyli sąsiedzi z kraju ościennego. Poprosili właściciela o zgodę na odkopanie pamiątek rodzinnych, ukrytych przez dawnego, niemieckiego właściciela młyna. Po otrzymaniu zgody starannie wybrali miejsce i przystąpili do kopania. Wcześniej wyjawili, że w ziemi znajdują się dwie skrzynie drewniane, zawierające naczynia i sztućce. Po pewnym czasie na głębokości 1,5m rzeczywiście odkopali dwie skrzynie z naczyniami. Skrzynie te były zakopane w odległości ok. 2m jedna od drugiej. Po znalezieniu skrzyń poszukiwacze nie wykazali spodziewanego w tej sytuacji entuzjazmu. Dłuższą chwilę szwargotali pomiędzy sobą i wreszcie, z wyraźną niechęcią wykrztusili, że pod ziemią, w połowie przestrzeni pomiędzy skrzyniami powinna znajdować się szkatuła, ale jej nie ma! Nie chcieli niestety powiedzieć, co było w tej szkatule i wyraźnie zawiedzeni opuścili Lębork.

Co zatem ukryto w szkatule? Kto ją wykopał i jak na to wpadł?

Maurycy Frąckowiak