Wybory 2018. Nie można dopuścić do ich sfałszowania

http://www.sdp.pl/wywiady/14794,wybory-2018-nie-mozna-dopuscic-do-ich-sfalszowania,1511297625

Napisano 21.11.2017 21:53

Nasz gość

Marcin Dybowski

Z antykomunistycznym wydawca, działaczem politycznym, inicjatorem Ruchu Kontroli Wyborów, współzałożycielem Stowarzyszenia Ruchu Kontroli Wyborów-Ruchu Kontroli Władzy rozmawia Jerzy Biernacki.

– Czy proponowane przez Zjednoczoną Prawicę zmiany w ordynacji wyborczej, o jakich czytamy i słyszymy w mediach, w obliczu zbliżających się wyborów samorządowych w przyszłym roku, zadowalają przedstawicieli RKW? Czy też macie Państwo jakieś postulaty, których te propozycje nie uwzględniają?

– Jest w tym projekcie poselskim dotyczącym ordynacji wiele zmian, które postulowaliśmy. Na przykład możliwość zaskarżenia do sądu uchwał Państwowej Komisji Wyborczej, które dotychczas były ostateczne. I sąd będzie musiał w szybkim trybie wydać w takiej sprawie orzeczenie. Wiadomo, że PKW w minionym czasie uchwaliła i przekazała do obwodowych komisji wyborczych  wiele takich niezaskarżalnych wytycznych – i sądzę, że uczyniła to świadomie – które umożliwiają fałszowanie wyborów. Dla przykładu – chodzi o możliwość głosowania na podstawie dowodu osobistego a później paszportu, co daje możliwość dwukrotnego oddania głosu. Albo w przypadku posiadania przez wyborcę zaświadczenia o pracy za granicą, nie musiało ono być ani tłumaczone na język polski, ani poświadczone, ani składane do dokumentacji komisji, co dawało pole do nadużyć. Teraz, wedle propozycji poselskiej, te uchwały PKW będą zaskarżalne. Pozytywną rzeczą jest postulowane przez nas odejście od zasady – a jest to ważne szczególnie w wyborach samorządowych – że to urzędujący wójtowie i burmistrzowie organizują wybory na swoim terenie.

– A jak to ma być według nowych zasad?

Powołany ma zostać specjalny korpus urzędników wyborczych, podległy bezpośrednio Krajowemu Biuru Wyborczemu i PKW, i to ci urzędnicy będą organizować wybory. Pytanie, jak ta kadra będzie wyłaniana i jaka będzie organizacja pracy tych urzędników; żeby to ocenić, musimy poznać szczegóły.

Bardzo ważne jest zgodne z naszym postulatem ustawowe określenie, że najpierw komisja obwodowa, po obliczeniu głosów, musi sporządzić protokół z wynikiem głosowania, podpisać go przez wszystkich członków komisji i niezwłocznie wywiesić na zewnątrz, a dopiero po tej proklamacji wyniku wprowadzić dane z tego protokołu do komputera, do sieci informatycznej. A więc nie będzie tak, jak bywało, że przewodniczący komisji razem z urzędnikiem gminnym idą do jakiegoś osobnego pomieszczenia, tam wprowadzają poza kontrolą dane do sieci, a dopiero potem wracają do komisji z protokołem wydrukowanym na podstawie tego, co wprowadzili do sieci i co zostało przez sieć przyjęte. Szkoda, że nie podkreśla się, iż protokół ma być sporządzony ręcznie. Ważne jest, że ta kluczowa sprawa protokołu i obowiązku jego wywieszenia przed wprowadzeniem danych do sieci informatycznej ma być  zapisana w ustawie. To postulowaliśmy. Postulaty te i pozostałe wciąż udostępniamy na naszej stronie www.stowarzyszenierkw.org.

– A więc jest sporo cennych zmian, a czego Pana zdaniem brakuje, co było zawarte w Waszych postulatach?

– Na razie mamy do czynienia z informacjami medialnymi, które nie są kompletne. Mam nadzieję, że propozycje w toku dalszych prac zostaną jeszcze uzupełnione i to, co nas niepokoi, zostanie zmienione.

– A co Pana niepokoi przede wszystkim?

– Na przykład bardzo krzywdzące dla tych, którzy głosują zagranicą, jest ustalenie, że mogą głosować jedynie na podstawie ważnego paszportu. To jest bardzo niedobre, ponieważ wielu Polaków wyjechało do krajów należących do układu z Schengen, posiadając jedynie dowód osobisty (bo w krajach układu z Schengen to wystarcza), nie posiadając paszportu nie mają możliwości głosowania, mimo że przebywają zagranicą legalnie.

– Dotyczy to także starej emigracji, na przykład w USA spośród milionowej Polonii głosuje tylko niewielki odsetek, zdaje się kilkanaście tysięcy osób, co jest ogromną stratą.

– Właśnie, tym bardziej dziwna jest ta propozycja, że stara emigracja zazwyczaj głosuje na Prawo i Sprawiedliwość. Oni zresztą zwykle nie mają paszportów z powodów ideowych, pryncypialnych, z tych powodów nie mieli paszportów PRL, dysponowali jakimiś dokumentami zaświadczającymi ich polskie obywatelstwo i tak już zostało. Ale uderzenie poszło też w młodą emigrację zarobkową w krajach Unii Europejskiej, bardzo przecież liczną, która w sporym procencie chce głosować za „dobrą zmianą” i zostaje pozbawiona tej możliwości, bo ma tylko dowód osobisty. Ktoś zdecydował nie przemyślawszy sprawy, trzeba to będzie koniecznie poprawić.

– To zadziwiające, że dobrodziejstwo, jakim jest układ z Schengen, możliwość przekraczania granic bez paszportu, z dowodem osobistym jako dokumentem wystarczającym, aby legalnie przebywać w danym kraju, obraca się w ten sposób przeciwko polskim wyborcom. Co jeszcze dobrego lub złego znajduje Pan we omawianych propozycjach?

Wracając do zmian, które oceniamy jako pozytywne i od lat je postulowaliśmy, trzeba powiedzieć o tym, że odrzucona została możliwość głosowania korespondencyjnego, zarówno w kraju jak i zagranicą. Trzeba dodać, o czym się nie mówi przy tej okazji, że wprowadzone przez Platformę Obywatelską głosowanie korespondencyjne było złamaniem Konstytucji, która mówi wyraźnie o tym, że głosowanie musi być bezpośrednie. Warto o tym pamiętać w kontekście ich ciągłego pomawiania innych o łamanie konstytucji. Najważniejsze jest jednak uniknięcie możliwości fałszowania wyborów, jakie stwarzało przyzwolenie na głosowanie korespondencyjne. Praktyka była taka, że te głosy mogły leżeć przez siedem dni w jakimś pomieszczeniu, bez żadnej kontroli, więc jak były w jakimś miejscu na przykład 54 głosy, to ktoś mógł przyjść ze swoimi kartami do głosowania i wymienić te 54 korespondencyjne karty na inne korespondencyjne, ze skreśleniami już przez fałszerza pożądanymi. Tamte mógł spokojnie zniszczyć – nie było sposobu weryfikacji, ilu wyborców rzeczywiście zgłosiło zamiar głosowania korespondencyjnego, ile w związku z tym pakietów faktycznie należy przygotować a ile „z sufitu” zamówił urzędnik. Gdyby PKW ogłosiło, że w skali kraju chętnych do głosowania korespondencyjnego jest milion, czy trzy miliony, to nie byłoby nad tym żadnej kontroli, a taką ilością głosów można przeważyć każdy wynik faktycznie oddawanych głosów.

– A czy pomysł dwóch komisji to jest Wasz postulat?

– Poza tym, że owe odseparowane od siebie dwie komisje – jedna odpowiedzialna za przebieg głosowania a druga odpowiedzialna za liczenie głosów – to najsłabszy punkt proponowanych poselskich zmian w ordynacji, to nie jest w żaden sposób nasz  postulat, lecz kilkunastoosobowej grupki rozłamowej używającej a raczej nadużywającej nazwy RKW, z którą rozstaliśmy się już po wyborach prezydenckich w 2015 roku…

– RKW Józefa Orła?

– Właśnie. Przygotowali oni swe fatalne propozycje zmian ordynacji, które mogę jedynie określić jako próbę skompromitowania dorobku RKW i prowokację wobec ustawodawcy. Stowarzyszenie RKW odcinało się od początku od tych pomysłów i na szczęście, dzięki szerokiej akcji informacyjnej i ostrzegającej osoby odpowiedzialne, przytłaczająca większość postulatów tej grupki została całkowicie pominięta. Bardzo się z tego cieszymy, bo tam był na przykład poroniony pomysł, by 5 proc. głosów nieważnych było z automatu powodem unieważniania wyborów. Absurd tego pomysłu polega na tym, że wystarczyłoby, aby anarchistyczna grupa stale oddająca głosy nieważne,   permanentnie powodowała stan anarchii poprzez unieważnianie wyniku nowych wyborów; a ponieważ zasada jest taka, że do momentu wyłonienia nowych władz rządzą nadal ci, co rządzili dotychczas, więc nie byłoby szans na dokonanie zmian. Zatem nawet nie tylko anarchiści, lecz zwolennicy dotychczasowego układu sił mogliby oddawać nieważne głosy, doprowadzając do chaosu i kontynuacji dotychczasowych rządów. Zaznaczmy, że mogłoby to dotyczyć jednej gminy, albo na przykład jednego okręgu, ale też i całego kraju. Grupa Orła wymyśliła też kuriozum w postaci niekonstytucyjnego rozbicia wyborów na dwa dni – przy czym urny miałyby być przewożone z miejsca na miejsce a pierwszy skład komisji przekazywałby urny z protokolarnym kompletem danych, co do tego, ile w tej urnie jest oddanych głosów. Pomysł na sfałszowanie trywialnie prosty – wystarczyłoby podmienić urnę dbając jedynie o to, by w niej była ta właśnie ilość głosów, jak w protokole, a wszystko po podliczeniu podmienionych głosów by się zgadzało z zamierzeniami fałszerza. To, że urnę po głosowaniu eskortowałaby policja nie jest żadną gwarancją – pokusa jest zbyt duża, a policja zależy od układów samorządowych i mafijnych, o czym przecież wrocławscy pomysłodawcy Orła wiedzą lub powinni wiedzieć, pragnąc uczciwości wyborów. I dla przykładu jeszcze taki pomysł – grupa Orła proponowała wprowadzenie głosowania poprzez Internet, tymczasem świat kwestionuje bezpieczeństwo takiego głosowania, co więcej odchodzi od informatyzacji procesu wyborczego obawiając się zhakowania takiego głosowania przez ruską agenturę (są to bardzo głośne sprawy w USA, Holandii, Austrii, Francji). Boją się tego potęgi informatyczne, państwa poważne, które wiedzą, że nie ma nad tym kontroli, a cóż dopiero możemy o takim bezpieczeństwie powiedzieć w naszym kraju, gołym i wesołym pod tym względem. Realizacja takiego pomysłu  dawałaby możliwość sfałszowania każdego wyniku wyborów najbardziej nawet zdeterminowanego elektoratu, opowiadającego się za kontynuacją zmian w Ojczyźnie, głosującego w sposób tradycyjny. Wynik tego tradycyjnego głosowania byłby korygowany wynikiem „głosowania przez Internet” –  dodajmy głosowania zgłaszanego, jako postulat Ruchu Kontroli Wyborów (bo kto będzie wnikał, czy to faktycznie zgłaszało nasze ogólnopolskie Stowarzyszenie RKW, czy jakaś enigmatyczna grupa Orła). Możemy jednak odetchnąć z ulgą – posłowie Prawa i Sprawiedliwości nie dali się nabrać na tego rodzaju pomysły i głosowania przez Internet nie będzie.

– Wszystko działoby się wtedy w przestrzeni wirtualnej i niejako w ukryciu…

– …Więc jak to zweryfikować? Nie ma żadnych tego rodzaju możliwości, cokolwiek na ten temat nie mówiliby nam informatycy.

– Wydaje się, że szczególnie ważne są wybory do sejmików wojewódzkich…

– Według mnie nie można takiej hierarchii ważności wyborów ustanawiać.  Dla wyborcy – szczególnie w wyborach samorządowych – równie ważne, o ile nie ważniejsze, są wybory do gmin, wybory wójta, burmistrza i prezydenta miasta. Każde wybory są ważne i każde muszą być uczciwie przeprowadzone.

– Miałem na myśli to, że w wyborach 2014 roku, ewidentnie sfałszowanych, niesprawiedliwie jedna opcja wzięła władzę w 15 z 16 sejmików wojewódzkich, a one zajmują się rozdziałem  pieniędzy unijnych.

– Ma Pan rację, jeśli chodzi o rozdział bardzo dużych pieniędzy. Ale uważam, że każdy wybór radnego do rady wiejskiej gminy jest również ważny, powiedziałbym, że ze względów wolnościowych.

– Zaczęliśmy mówić o pomyśle dwu komisji. Skrzywił się Pan i pominął ten temat. Czy to niedobry pomysł? A jeśli tak, to dlaczego?

– To rzeczywiście niedobry pomysł, dlatego że następuje rozbicie ciągłości prowadzenia i nadzoru nad procesem wyborczym. W przypadku fałszerstwa nie wiadomo jak będzie ustalana odpowiedzialność – jedna komisja będzie zwalać winę na drugą.  Poza tym skoro będzie dwa razy więcej komisji (jedna od przebiegu głosowania, druga osobna do liczenia głosów) to dla RKW podwoi się wysiłek delegowania kontrolerów do obu komisji wyborczych. To fatalne, gdyż jeśli fałszerze odkryją, że będzie kontroler z RKW w składzie jednej z komisji, to skupią się na sfałszowaniu wyników w tej, która nie będzie przez nas obsadzona. Pozytywnym rozwiązaniem byłoby, owszem, ustawowe rozszerzenie liczby członków Obwodowej Komisji Wyborczej, gdy przechodzi się do męczącej czynności liczenia głosów; ale to powinna być opcja poszerzenia składu przy obowiązkowym zachowaniu składu dotychczasowego,  kto chciałby zostać i liczyć głosy, to miałby do tego prawo. Nie wolno go „wyrzucać”, bo może w czasie trwania głosowań zaobserwował coś szczególnego, ma jakieś podejrzenia i chciałby sprawdzić teraz, czy to ma jakieś odzwierciedlenie w wyniku głosowania czy nie. Nie będzie sprzyjać uczciwości wyborów pozbawienie tej pierwszej komisji (a więc świadków) udziału w dalszym toku prac, jakim jest liczenia głosów, i odesłanie tych ludzi do domu, poprzestanie na tym, że zostawią oni jakiś protokół zdawczo-odbiorczy. Zresztą jakby miał wyglądać taki protokół, skoro nie zawierałby spisu stanu tego, co jest przekazywane; aby uzmysłowić, o co chodzi, skupmy się na kwestii protokolarnego przekazania listy wyborców – jeśli będzie w protokole zaznaczone tylko, że „przekazano listę wyborców”, bez skrupulatnego przeliczenia i wpisania do protokołu, ilu na tej liście jest tych, którzy byli i oddali głos, to druga ekipa ma carte blanche na fałszowanie zygzaków/podpisów przy wyborcach, którzy nie przyszli i dorzucenie do urn takiej liczby głosów, która będzie odpowiadała liczbie domalowanych podpisów – to nie jest zatem dobre rozwiązanie. Trzeba pamiętać, że w wyborach na radnych mamy do czynienia z niewielką w sumie liczbą głosów decydujących o wygranej i łatwo poprzez taką operację zmienić końcowy wynik.

– Powiedzieliśmy sobie, że to był kolejny zły pomysł RKW Józefa Orła. Czy jeszcze są szanse na korekty poselskiego projektu zmian ordynacji, czy raczej  zostaną one przez PiS odrzucone?

Podsumowując, generalna tendencja proponowanych zmian jest do przyjęcia. Mówię tutaj o kwestii technicznego organizowania wyborów i uczciwego zliczania od dołu ku górze wyniku, nie odnoszę się do spraw związanych z polityczną stroną zmian w ordynacji, przede wszystkim kwestii likwidacji jednomandatowych okręgów oraz upartyjnienia wyborów samorządowych. W kwestii technicznej organizacji i liczenia mam nadzieję, że uda się przekonać posłów Prawa i Sprawiedliwości do tego, by jednak członkowie tych pierwszych komisji, jeśli będą czuć się na siłach, mieli prawo uczestniczyć w tych drugich komisjach, żeby przynajmniej pojedynczy członkowie komisji mieli całościowy ogląd procesu wyborczego. Bardzo ważnym naszym postulatem, który został uwzględniony jest możliwość zgłaszania kandydatów do pracy w Obwodowych Komisjach Wyborczych przez takie stowarzyszenia jak nasze.

– Czy Stowarzyszenie RKW jest przygotowane do czekających nań zadań?

– Oczywiście, nie będę ujawniać szczegółów, ale chcemy być dobrze przygotowani do tych zadań i nadal się przygotowujemy. Od 8 do 10 grudnia w Domu Dziennikarza SDP w Kazimierzu Dolnym organizujemy szkolenia dla naszych członków i zapraszamy ich serdecznie. Będziemy tam omawiać problemy, z którymi przyjdzie nam się borykać i będziemy się szkolić. Jest za nami ważny etap osiągnięcia pewnych sukcesów i przedostania się naszych postulatów do Sejmu RP. Cieszymy się, że nasze „bombardowanie” kancelarii Prezydenta, sfer rządowych, polityków, posłów opracowaniami, skonkretyzowanymi żądaniami istotnych zmian w ordynacji wyborczej przyniosło wreszcie rezultat, chociaż jeszcze nie w pełni zadowalający. W tym miejscu chciałbym bardzo serdecznie podziękować dziennikarzom, którzy wspomagali nas w tej uświadamiającej obywatelskiej akcji, redaktorowi Krzysztofowi Skowrońskiemu i Radiu Wnet, redaktorowi Wojciechowi Reszczyńskiemu, którzy wiele felietonów i audycji radiowych poświęcili postulatom i działalności Stowarzyszenia RKW, dziękujemy Telewizji Republika czy tygodnikom niepokornych dziennikarzy, które  nie obawiały się wspierać naszych starań. A wreszcie chciałbym podziękować koleżankom i kolegom z naszego Stowarzyszenia z całego kraju, którzy nadsyłali uwagi i dzielili się różnego rodzaju refleksjami na interesujący nas wszystkich temat podczas wielu spotkań w terenie w ostatnich dwóch latach.  (cdn.)

Rozmawiał: Jerzy Biernacki

PS. Druga część wywiadu z Marcinem Dybowskim ukaże się wkrótce.