ZA KRATAMI

relacja z odwiedzin dąbrowskiego Klubu Gazety Polskiej u  Zygmunta Miernika w Zakładzie Karnym w Wojkowicach, 23.09.2016r

Zygmunt Miernik w Zakładzie Karnym w Wojkowicach przebywa już ponad 50 dni. Dwuosobowa reprezentacja naszego Klubu postanowiła go odwiedzić aby sprawdzić jak radzi sobie w tej trudnej sytuacji odosobnienia oraz osobiście przekazać wyrazy wsparcia.

To była nasza pierwsza w życiu wizyta w Zakładzie Karnym.  Wstępne spostrzeżenie było takie, że wszystko jest podporządkowane  ścisłym i określonym procedurom. Oczywiście poddaliśmy się im posłusznie.

Odwiedziny rozpoczęliśmy od tzw. poczekalni i złożenia  pisemnego wniosku (prośby) o widzenie. Prośba nasza została zaakceptowana i następnie poproszono nas o przekazanie wszystkich rzeczy, które mieliśmy przy sobie do depozytu więziennego. Następnie przeszliśmy do kolejnego pomieszczenia gdzie poddano nas kontroli sprawdzającej czy aby na pewno wszystko zostawiliśmy w depozycie. Przeszliśmy przez kontrolną bramkę (taką jak na lotnisku czy też przy wejściu do większości sądów) a w dalszej kolejności zostaliśmy sprawdzeni urządzeniem do wykrywania przedmiotów metalowych.

Po przejściu tych niezbyt przyjemnych formalności mogliśmy wejść na teren zakładu karnego cały czas będąc pod ścisłym nadzorem służby więziennej. Tutaj ponownie sprawdzono nasze dowody osobiste (jedyne rzeczy jakie mogliśmy przy sobie mieć), które na czas wizyty nam odebrano.

Miłym dla nas zaskoczeniem było to, że widzenie nie odbywało się  na ogólnej sali widzeń tylko w miarę intymnych warunkach w pomieszczeniu, które przypominało salę konferencyjną. O tym,  że jesteśmy w rzeczywistości więziennej przypominała stała obecność strażnika (przy stoliku obok) w czasie całego widzenia.

Nastąpił długo oczekiwany moment czyli spotkanie z panem Miernikiem, który przywitał nas szerokim uśmiechem i serdecznym uściskiem.

Zygmunt Miernik na pierwszy rzut oka wygląda dobrze, jednak można zauważyć  jego ogólne przygaszenie i zmęczenie całą tą sytuacją.

Bo jak się może czuć człowiek, który walczy całe swoje życie z bolszewizmem głęboko zainstalowanym jeszcze w naszym kraju, a w efekcie tego, podobno już w wolnej Polsce, trafia do więzienia.

Mówił nam, że jest dla niego niezrozumiałym to, że okres komunizmu w Polsce nie został w żaden sposób rozliczony a aktywni funkcjonariusze tego okresu żyją sobie spokojnie do dziś chronieni skutecznie przed postawieniem ich do jakiejkolwiek odpowiedzialności. Natomiast on zmaga się z różnymi oskarżeniami walcząc np. o usunięcie reliktów przeszłości (pomników) z przestrzeni publicznej. Gdyby wszystko potoczyło się inaczej i sprawcy zostali sprawiedliwie osądzeni to Zygmunt Miernik cieszyłby się dziś wolnością i żył spokojnie jako bohater walki z obcym ustrojem zniewalającym nasz kraj, a przestępcy byliby na jego miejscu.

W celi przebywa z przestępcami kryminalnymi choć od samego początku domagał się przyznania mu statusu więźnia politycznego. Status ten gwarantowałby mu pobyt w celi jednoosobowej i pełną izolację od pozostałych więźniów. Dnia 20.09.2016r. Komisja Penitencjarna Zakładu Karnego w Wojkowicach podjęła decyzję o odmowie przyznania mu tego szczególnego statusu tłumacząc to tym, iż podczas czynu za który został skazany użył przemocy. Ze współwięźniami, tymi z celi i spoza niej, stara się żyć jak to określił w pełnej symbiozie.

Kontakt ze światem zewnętrznym ma dzięki połączeniom telefonicznym, które może wykonywać (oczywiście w ograniczonej ilości) do rodziny i znajomych oraz widzeniom takim jak to nasze. Jednak aby można się było spotkać z panem Zygmuntem to musi on wcześniej wpisać taką osobę na listę odwiedzających. Odwiedziny są w środy i piątki (8.30.-15.30) natomiast w niedzielę to tylko co drugą i wtedy najczęściej odwiedza go córka.  Liczba odwiedzin w miesiącu jest też reglamentowana, a osoby odwiedzające muszą uzyskać zgodę władz służby więziennej. 

Dostęp do prasy w Zakładzie Karnym jest bardzo ograniczony. Do niedawna jeszcze jedynym tytułem dostępnym w tym zakładzie (w innych pewnie jest podobnie) była Gazeta Wyborcza. Gdy się o tym dowiedzieliśmy niezwłocznie podaliśmy za pośrednictwem córki sporą paczkę z gazetami takim jak: Gazeta Polska, Gazeta Warszawska, Polska Niepodległa i miesięczniki historyczne tych tytułów. Na dzień dzisiejszy wygląda to zupełnie inaczej, ponieważ pan Miernik otrzymuje codziennie Rzeczpospolitą a wśród tytułów dostępnych w zakładzie karnym jest nawet Gazeta Polska.  Oczywiście przy okazji naszej wizyty otrzymał od nas następną paczkę tytułów patriotycznych z czego był bardzo zadowolony.

W czasie jego pobytu w więzieniu zmieniła się też jakość potraw a mianowicie potrawy zyskały na smaku (są w końcu doprawiane przez co smaczniejsze).

Opowiadał , że wyjeżdża poza mury więzienia na badania do szpitala i do sądu na rozprawy ( w toczących się innych postępowaniach jak np. znieważenie pomnika ruskich okupantów).  Mówił o warunkach konwoju podczas którego bardzo często ma skuwane ręce i nogi jednocześnie. Uważa, że jest to zupełnie niepotrzebna  forma zabezpieczeń uwłaczająca jego godności a przede wszystkim w bardzo dużym stopniu krępująca  jakiekolwiek ruchy przez co bardzo uciążliwa dla niego jako starszego człowieka. Należy tutaj wspomnieć, iż sam dobrowolnie zgłosił się do więzienia poddając się wyrokowi sądu. Stosowanie tak uciążliwych zabezpieczeń w przypadku Zygmunta Miernika jest dla nas co najmniej nadgorliwością służb konwojujących . Zwracał już na to uwagę dyrekcji więzienia poseł , który odwiedził pana Zygmunta. Liczymy na to, że służba więzienna zmieni swoje stanowisko w tej sprawie.

Pan Miernik nie ma innego wyjścia i musi tam być, natomiast dla nas jako odwiedzających rzeczywistość więzienna (której poznaliśmy drobną namiastkę) jest przytłaczająca i przygnębiająca. Są to wysokie mury zakończone drutem kolczastym, niesamowita ilość masywnych drzwi i krat, odgłosy przekręcanego klucza w zamku, ciągła obecność służby więziennej, poważnie ograniczona (wręcz do zera) intymność i życie w wieloosobowej celi. Dlatego pobyt w Zakładzie Karnym to najcięższa i najbardziej surowa kara w Polsce.  Odczuwa to wszystko bezpośrednio na sobie pan Miernik choć przyjmuje to z godnością i honorem człowieka, który w życiu wiele przeszedł i z wieloma niedogodnościami musiał się zmagać.

Nasuwa się takie przemyślenie, czy sędziowie w ramach swojej praktyki w zawodzie mają okazję  poznać rzeczywistość więzienną? Czy każdy sędzia wyznaczając ten rodzaj kary wie z czym się to wiąże, jak to wygląda i na co skazuje oskarżonego? Liczę na to, że tak choć w przypadku  Z. Miernika odnoszę inne wrażenie.

Na koniec wizyty Zygmunt Miernik prosił o przekazanie serdecznych podziękowań dla wszystkich osób zaangażowanych w jego sprawę. Szczególne podziękowania kieruje do organizatorów i „mieszkańców” miasteczka namiotowego pod Sądem Najwyższym w Warszawie. Rozumie doskonale, że stałe przebywanie tam, z uwagi na pogarszające się warunki pogodowe, nie jest łatwe i przyjemne. Docenia ten wysiłek i trud. Liczy na to, że jego kara i protest z nią związany przyczyni się do tego  o co walczył przez wszystkie lata a mianowicie dogłębne i sprawiedliwe rozliczenie okresu stalinizmu i komunizmu w Polsce. Uważa, że rozliczenie to może nastąpić tylko i wyłącznie po oczyszczeniu i głębokiej reformie wymiaru sprawiedliwości.

Dziękuje również za listy i kartki oraz prosi o więcej. Wsparcie wielu osób, stowarzyszeń i organizacji pomaga mu przetrwać ten trudny czas.

To krótki opis spotkania które trwało godzinę. Poruszaliśmy wiele tematów natomiast w tej, na pozór, krótkiej relacji starałam się przekazać to co istotniejsze.

Liczymy na to, że Zygmunt Miernik w niedługim czasie opuści mury więzienia przez co nasza wizyta okaże się pierwszą i ostatnią.

Tak na marginesie dodam, że walka, którą cały czas toczy Z. Miernik ma sens i jest zrozumiała. Przykładem na to jest obecność w przestrzeni publicznej naszego miasta, czyli Dąbrowy Górniczej, kilkunastu pomników ku chwale okupantom radzieckim (aktualne zdjęcie jednego z nich obok). Władze miasta to akceptują i szczególnie dbają o te pomniki. Na niektórych są w dalszym ciągu symbole totalitaryzmu bolszewickiego tj. sierp i młot (podobno prawnie zakazane!).  Reliktów komunizmu jest więcej jak choćby obecność w  wymiarze sprawiedliwości sędziów, którzy skazywali patriotów za walkę o wolność.  Jak widać  Polacy zostali skutecznie oszukani pozornymi ruchami (tzw. dekomunizacja) a tylko niewielu ma odwagę mówić o tym, że jest inaczej, głośnio i dosadnie. Chwała im za to!

Barbara Słowik,  Klub Gazety Polskiej w Dąbrowie Górniczej